Czy i jak przekładać nazwy z Thiefa?

Wkradnij się tutaj, jeśli chcesz porozmawiać o świecie Thiefa, rozważyć zawiłości fabuły i dowiedzieć się czegoś o mitologii stworzonej na potrzeby gry lub poruszyć podobne kwestie.

Moderator: Spidey

Awatar użytkownika
Bukary
Homo Rhetoricus
Posty: 5569
Rejestracja: 12 sierpnia 2002, 18:15
Lokalizacja: Gildia Topielników (przy tawernie Pod Rozszalałym Wichrem)

Re: Czy i jak przekładać nazwy z Thiefa?

Post autor: Bukary »

Zacznę od pytania, Garrecie: czy ty kiedykolwiek (w szkole, na studiach) miałeś do czynienia z logiką lub teorią (naukowej) argumentacji? Pytam, bo to, co piszesz od kliku dni w tym wątku, zupełnie pozbawione jest sensu, gdyż zawiera np. szereg wewnętrznych sprzeczności. Wydaje mi się, że wszyscy (może poza Maveralem) widzą już, jak bardzo mieszasz się w swoich wywodach, nie zauważając podstawowych faktów i tracąc z oczu istotę tej dyskusji. Zastanawiam się nawet, czy nie postąpić tak, jak postąpił Ryslaw: zbyć to wszystko milczeniem i uznać, że na rozmowę z osobą tak niereformowalną szkoda czasu. Już nawet inni zaczynają cię nakłaniać do tego, byś skończył sprawę z honorem. Ale, jak widzę, na honorze ci nie zależy. Postaram się zatem wykrzesać z siebie jeszcze odrobinę nauczycielskiej cierpliwości... :wink:

Przejdźmy zatem do rzeczy.

Twierdziłeś na początku, że nazw własnych nie należy przekładać. Jako przykład nazwy, która powinna pozostać w oryginale, podawałeś chociażby słowo "Keeper".

Na szczęście, w jakiś cudowny sposób udało nam się zmienić twoje zdanie. Stwierdziłeś bowiem, że - owszem - można przekładać nazwy własne, ale jedynie wtedy, gdy mają - jak to ująłeś - jednoznaczne odpowiedniki w języku polskim. Wedle twojej teorii zabronione jest zatem:
a) przekładanie nazw, które nie mają swojego jednoznacznego odpowiednika w języku polskim;
b) tworzenie dla oryginalnego słowa odpowiednika polskiego, który nie byłby jednoznacznym (czyli możliwie dosłownym) przekładem danego wyrazu.

Jak należy to rozumieć? Jednoznaczny polski odpowiednik mają jedynie te wyrazy angielskie, które znajdują się w słowniku angielsko-polskim (najlepszym z możliwych). Przekład wyrazu angielskiego, którego nie ma w słowniku angielsko-polskim, zawsze wiąże się z dokonaniem jakiegoś wyboru przez tłumacza. Translator nie odnajduje więc jednoznacznego odpowiednika wedle obiektywnych kryteriów, ale dobiera lub tworzy taki wyraz, który jest - zgodnie z jego opinią - najbliższy wyrazowi oryginalnemu. Na wybór tego wyrazu ma wpływ wiele czynników: gramatyka języka polskiego, kontekst oryginalnego wyrazu, jego konotacje i denotacje etc.

Na czym zatem polega praca tłumacza? Otóż według ciebie, Garrecie, polega ona na odnajdywaniu jednoznacznych odpowiedników dla słów oryginalnych. Takie twierdzenie jest (po pierwsze) idiotyczne i (po drugie) stanowi obrazę dla każdego utalentowanego tłumacza. Dlaczego? Albowiem sprowadza go do roli zwykłej maszyny, która wertuje tylko słownik w poszukiwaniu jednoznacznych odpowiedników oryginalnych wyrazów. Powiem ci zatem, Garrecie, że praca tłumacza polega na czymś zupełnie innym. Nie każdy może być tłumaczem. Do tego potrzeba nie tylko wiedzy, ale i talentu.

Translacja to kolejne dziedzina, w której komputery przegrywają z człowiekiem. Gdyby zadaniem tłumacza było odnaleźć jednoznaczny odpowiednik jakiegoś wyrazu, to równie dobrze mogłaby się tym zająć maszyna. Ale automatyczne translatory nie nadają się w gruncie rzeczy do tłumaczeń. Wszyscy o tym dobrze wiemy z doświadczenia.

Jednoznaczność?! To słowo zabronione w naukach filologicznych. Tam, gdzie pojawia się język, pojawia się też wieloznaczność - tej podstawowej prawdy uczą już na pierwszych zajęciach teorii języka i teorii przekładu. I to zadaniem człowieka jest dokonywanie wyboru tego jednego jedynego wyrazu spośród kliku lub kilkunastu dopuszczalnych możliwości. "Keeper" jako Szafarz? Jako Opiekun? Jako Strażnik? Komputer nie rozwiąże tego problemu. Albo inaczej: rozwiąze go w ten sposób, że znajdzie jednoznaczny odpowiednik słowa "Keeper" w języku polskim. Postępując więc zgodnie z twoimi zaleceniami, Garrecie, należałoby przełożyć "Keeper" jako "Dozorca". To właśnie jednoznaczny odpowiednik, który znajduje się nawet w słowniku angielsko-polskim.

Wedle twojej teorii, Garrecie, "Keeper" jest nazwą własną, którą należy przełożyć, albowiem ma jednoznaczny odpowiednik w języku polskim! Oto, do czego doprowadziła cię twoja teoria: sam sobie zaprzeczyłeś. Ale czy nam odpowiada słowo "Dozorca"? Nie! My szukamy innego słowa. Nie podoba nam się jednoznaczny odpowiednik, którego ty jesteś orędownikiem. Nie zauważasz bowiem wszystkich czynników, które mają wpływ na wybór danego wyrazu jako najlepszego (a nie - jak ty chcesz - jednoznacznego) odpowiednika wyrazu oryginalnego. Przejrzyj w końcu na oczy.

Prawie żaden wyraz angielski nie ma jeznoznacznego odpowiednika w języku polskim. Zajrzyj do słownika angielsko-polskiego. Zwykły wyraz "down" ma kilkadziesiąt różnych odpowiedników w języku polskim! I wiele czynników decyduje o wyborze danego odpowiednika w przekładzie. Jeśli jakiś wyraz można przełożyć na kilka różnych sposóbów, to już nie ma mowy o żadnych jednoznacznych odpowiednikach. Sam napisałeś, że "Worms Tongue" to może być "Oślizgły/Nieludzki/Okropny/Smoczy/Robaczy/Żmijowy Język". Który z tych wyrazów jest zatem jednoznacznym odpowiednikiem? Żaden. Pojąłeś w końcu? I sam napisałeś, że "Żmijowy Język" bardziej ci odpowiada niż "Smoczy Język". Mamy więc dwie możliwości przekładu. Ani nazwa oryginalna, ani jej polski odpowiednik nie są więc jednoznaczne. Znowu sam sobie zaprzeczyłeś. Możliwość wyboru wyklucza bowiem jakąkolwiek jednoznaczność.

O błędności twojego rozumowania świadczą także dziesiątki książek i list dyskusyjnych, które roztrząsają problemy przekładu. O czymże oni dyskutują, skoro - według ciebie - nie ma żadnych problemów i wystarczy odnaleźć jednoznaczny odpowiednik jakiegoś oryginalnego wyrazu? Czyżby wszyscy ci tłumacze, autorzy książek i profesorowie nie mieli porządnego słownika angielsko-polskiego? Każda nowa ksiązka o przekładzie, każde nowe pytanie na listach dyskusyjnych obnaża absurdalność twojej teorii.

Co więcej: dlaczego wciąż pojawiają się nowe przekłady tych samych książek? Przecież jednoznaczny odpowiednik danego wyrazu oryginalnego może być - jak sama nazwa wskazuje - tylko jeden! W ten sposób każdy nowy przekład Szekspira również obnaża absurdalność twojej teorii. Fakt, że po tłumaczeniu Skibiniewskiej powstał nowy przekład Łozińskiego, w którym zmiemiły się też tłumaczenia nazw własnych, jest kolejnym potwierdzeniem faktu, że nie powinno się mówić o przekładzie tylko tych angielskich nazw własnych, które mają jednoznaczne odpowiedniki w języku polskim. No bo jak jakiś wyraz angielski może mieć jednoznaczny odpowiednik w języku polskim, skoro każdy z tłumaczy inaczej go przekłada?! Praktyka translatorska zupełnie przeczy twojej wydumanej teorii. Dodajmy tylko, że już wiele stron temu pisałem o przekładach Barańczaka, które nie polegają bynajmniej na odnajdywaniu jakiegoś jednoznacznego odpowiednika polskiego dla angielskiej nazwy własnej.

Jakbyś, Garrecie, przełożył np. nazwę "Bottom" ze "Snu nocy letniej"? A przypomnę, że można tę nazwę przekładać, albowiem - wedle twojej teorii - ma ona jednoznaczny odpowiednik w języku polskim. Znajdziesz go w każdym słowniku. Podstawowe znacznie "bottom" to bowiem "spód". Niemniej jednak "Bottom" to u Barańczaka "Podszewka". Decyduje o tym wiele czynników: a) semantyczna wierność sensom - głównym i pobocznym - dającym się odczytać w nazwiskach znaczących u Szekpira, b) prawdopodobieństwo brzmienia jako polskiego nazwiska, c) plebejskość (zawód: krawiec), d) operatywność z punktu widzenia wymowy, fleksji i składni, e) zabawność. Wedle twojej teorii należałoby te względy odrzucić i przełożyć "Bottom" jako "Spód" (bo to przecież - by użyć twojej nomenklatury - jednoznaczny odpowiednik). Gratuluję. Byłbyś wyśmienitym tłumaczem.

Wróćmy na chwilę do Tolkiena.

Najpierw twierdziłeś, że "Guides to the names in The Lord of the Ring" nie jest tekstem Tolkiena. Udowodniłem ci jednak, że to nieprawda.

Potem twierdziłeś z kolei, że to nie jest tekst skierowany do tłumaczy, którzy przekładają "Władcę Pierścieni" na inne języki (np. polski), ale tekst o tym, jak przekładać nazwy ze Wspólnej Mowy na język angielski (sic!). I znowu udowodniłem ci (używając cytatów z tekstu), że bredzisz i nie rozumiesz słowa pisanego w języku angielskim.

Potem znowuż dowodziłeś, że Wspólna Mowa to nie jest we "Władcy Pierścieni" język angielski. I znowu się wygłupiłeś. Pokazałem ci bowiem (znowu przytaczając cytaty), że Tolkien utożsamiał (znak równości) w swoich książkach angielszczyznę ze Wspólną Mową. Zacząłeś więc twierdzić, że - tutaj cytuję dosłownie - "Wspólna Mowa jest językiem angielskim, ale nie do końca"... Śmieszne.

I teraz z kolei mydlisz nam oczy, prezentując quasi-wykład o jęzkach u Tolkiena. Oczywiście, że u Tolkiena jest kilka języków. Przecież sam pisałem już o tym wiele razy. I nie powinno się przekładać nazw z żadnego języka u Tolkiena. Jedynym wyjątkiem są nazwy ze Wspólnej Mowy. Należy je przekładać, gdy powstaje np. polskie tłumaczenie "Władcy Pierścieni". Tak twierdzi Tolkien: "The language of translation now replaces English as the equivalent of the Common Speech; the names in English form should therefore be translated into the other language according to their meaning (as closely as possible)". Na oddanie Wspólnej Mowy wybrał Tolkien język angielski.

I pozwól, że zapytam: dlaczego ktoś przełożył "Common Speech" jako "Wspólna Mowa"? Przecież to nie jest jednoznaczny odpowiednik. Równie dobrze mogłoby to być przełożone jako "Powszechna Mowa", "Zwykła Mowa", "Powszechny Język", "Wspólny Język" etc. Zarówno słowo "speech", jak i słowo "common" mają kilka różnych odpowiedników w języku polskim. To kolejny przykład na to, że twoja teoria jest do niczego.
Przecież Tolkien stworzył całą gramatykę tego języka, poprostu stworzył język. Dlaczego taki słów jak "minas", "aira", "almaarea" nie tłumaczymy?? Przecież znamy ich znaczenie...
Bo Tolkien napisał, że tego nie chce.... To prawda, ale gdyby tego nie napisał?
Gdybanie zostaw na później. Już napisałem, że przekładamy tylko nazwy w języku angielskim (= we Wspólnej Mowie). Tolkien nie oddaje natomiast języka elfów przy pomocy angielszczyzny. Przekładamy także angielskie neologizmy, bo - wbrew temu, co gadasz - istnieją neologizmy danego języka. Chyba potrafisz powiedzieć z jakich języków pochodzą te dwa neologizmy: "niedowcielenie", "Baggins", albowiem każdy z nich zawiera dobrze znane użytkownikom danego języka cząstki (np. "wcielenie", "bag"). Wyrazy "aira", "almaarea" nie zawierają nic znajomego dla użytkowników języka angielskiego. Pojąłeś?
Tolkien nie chce abyś TY czy KTOŚ INNY je tłumaczył, dlatego właśnie daje ci pełną instrukcję jak masz to zrobić !!!!!!!
Nie karze Ci tłymaczyć, tylko mówi to ma wyglądać tak, a to tak, a to co Ci nie powiedziałem nie masz dotykać!
Przykro mi to powiedzieć, ale jest to chyba najgłupszy z wszystkich twoich dotychczasowych argumentów w całym wątku. Tolkien wyjaśnia, jak tłumaczyć poszczególne nazwy, bo nie chce, żeby ktoś dokonał ich tłumaczenia?! To niby na tej zasadzie: morderca wyjaśnia mi, jak najlepiej zabić człowieka, żebym nikogo nie zabił... Ależ był sprytny ten profesor! Wydaje mi się, że troszkę obrażasz Tolkiena i robisz ze zwykłego tekstu eseistycznego jakąś palinodię. Po co Tolkien pisał przy niektórych nazwach: "Translate by sense"? Po to, żeby ich nie przekładać? Wszystko z tobą w porządku, Garrecie? ;)
Ty nic nie tłumaczysz tylko robisz to co Tolkien Ci kazał, abyś czasem nie wlanoł jakiegoś zawietrznika...
Tak, robię to, co kazał Tolkien: przekładam - gdybym był tłumaczem "Władcy Pierścieni" - nazwy, które on kazał przekładać (np. "Dark Lord, Dark Power. Translate" albo "Fairbairns, Translate"), i nie przekładam nazw, których nie kazał przekładać (np. "Hobbit. Do not translate"), albowiem nie pochodzą ze Wspólnej Mowy (= nie maja wiele wspólnego z jakąkolwiek postacią języka angielskiego).
To nie jest tłumaczenie tylko instrukcje!!!
Jeżeli ja Ci powiem, że masz "winder" przetłumaczyć jako "łapacz wiatru" to czy Ty to nazywasz tłumaczeniem....???
:) Ale jaja. Przecież to ty twierdziłeś, że tekst "Guide to the Names in The Lord of the Rings" polega na tłumaczeniu nazw ze Wspólnej Mowy na język angielski! Ja natomiast twierdziłem, że jest to zbiór instrukcji dla tłumaczy, którzy przekładają "Władcę Pierścieni" na inne języki. Wreszcie przyznałeś mi rację! A może jednak coś ci się pomyliło? Bo nie wierszę, żebyś się ze mną zgadzał.
To jest pierwsza kwestia... Druga natomiast tyczy się tego iż nie są to wszystkie nazwy ze Wspólnej Mowy i nie tylko.
To jest tylko niewielka część, którą Tolkien chciał aby znalazły swoje odpowiedniki w innych językach. Natomiast reszta (i nie tylko z języka elfów, czarnej mowy, ale również i ze wsólnej mowy) ma zostać nietknięta!! To są słowa Tolkiena!!!
Dokładnie. Pisałem już o tym wielokrotnie, teraz i wcześniej. Przełożone mają być tylko nazwy ze Wspólnej Mowy. Lepiej cofnij się o klika wypowiedzi i sprawdź, co pisałem. Nie rozumiem, dlaczego powtarzasz to, co ja powiedziałem. Z tobą jest rzeczywiście coraz gorzej. ;) Skoro zgadzasz się, że nazwy ze Wspólnej Mowy (np. "Baggins") mają być przełożone, to znowu przeczysz samemu sobie.
Tolkien nie mówi abyś przekładał te słowa tylko daje instrukcje jaki powinien być jego odpowiednik w innym języku, a innych nie masz tykać.
Zacytuję Tolkiena:

Fairbairns, Translate.

A wiesz, że "Translate" to tutaj bezokolicznikowy tryb rozkazujący, który oznacza: "Przekładać/Tłumaczyć"? I wcale nie twierdzę, że to ja mam przekładać! Ma to robić każdy tłumacz "Władcy Pierścieni". Co ty bredzisz, Garrecie? Tolkien każe przekładać, ale zarazem nie każe przekładać?! Opamiętaj się, bo zaczynam się martwić o stan twojego umysłu.
Ty trwasz przy swoim, może dlatego, że niechcesz się przyznać, że jest to złe, a może poprostu tak dziwnie myślisz.
I ja też nie zmienie mojego słusznego stanowiska.
Słusznego? Przecież obalam wszystkie twoje fanaberie, a ty powtarzasz moje słowa, gubisz się całkowicie w argumentacji, mieszasz się, plątasz, nie wiesz już sam, co mówisz. Pora zatroszczyć się o własny honor, Garrecie.
Tak samo Tolkien myślał, że nazwy własne nie powinny być tłumaczone (te, które nie mają jednoznaczego odpowiednika, bo będziesz się czepiał, że co chwilę zmieniam zdanie). Dlatego jako autor tych słów uznał, że jednak niektóre będą trudne do jakiegokolwiek odgadnięcia ich znaczenia i powinny znaleźć swój odpowiednik.
Dlatego właśnie dał taką instrukcję dla tłumaczy, aby znaleźli odpowiedniki tych słów których on chce.
Buhaha... :) Tolkien nie chce, aby oryginalne nazwy własne ze Wspólnej Mowy były tłumaczone, ale zarazem instruuje tłumaczy, jak mają znaleźć ich odpowiedniki w danym języku?! Buhaha... Ty masz białą gorączkę, Garrecie? ;)
Ale jestem zadowolony, że przeprowadziłem taką wspaniałą dyskusję z tak wspaniałym człowiekiem jakim jest Bukary (no i trochę uparym ;-) ) i poznałem człowieka z zespołu tłumaczy CD-Projekt'u.
Dziękuję za uznanie. Mnie również nader miło się dyskutuje.
Temat pozostaje nadal otwarty, ale dyskusja ta zabiera mi zbut dużo czasu. Dlatego będe się odzywał tylko jak pojawią się nowe argumenty, a nie stare przekręty (he... fajnie to brzmi)
Nie wykręcaj się! Już za późno na szczęśliwe zakończenie... ;)
Thief Antologia PL: od 20 X 2006 w sklepach!
Zagraj w FM Old Comrades, Old Debts i zobacz moje zrzuty.
Awatar użytkownika
Bukary
Homo Rhetoricus
Posty: 5569
Rejestracja: 12 sierpnia 2002, 18:15
Lokalizacja: Gildia Topielników (przy tawernie Pod Rozszalałym Wichrem)

Re: Czy i jak przekładać nazwy z Thiefa?

Post autor: Bukary »

OFF TOPIC (częściowo)

Właśnie zacząłem czytać twoje napisy, Garrecie. Na początku bardzo się w oczy rzuca pewien błąd. Źle odmieniasz niektóre nazwy obce. Piszesz np.

Gollum'owi
Gollum'a
BAGGINS'A

A powinno być:

Gollumowi
Golluma
BAGGINSA

Podstawowa zasada odmiany tego rodzaju nazwisk obcych jest taka:

Gdy zakończenie tematu wyrazu jest nieme (tzn. nie wymawia się ostatniej litery tematu), stosuje się apostrof dla odgraniczenia końcówki od zakończenia tematu. Np. Corneille'a, Wilde'a, Blake'a itp. Nie potrzeba apostrofu, gdy zakończenie tematu nie jest nieme, czyli gdy temat jest w całości wymawiany, wobec czego końcówka styka się bezpośrednio z wymawianym zakończeniem tematu. Np. Thoreza, Shelleya, Disneya itp.

Pamiętaj o tym, gdy coś będziesz następnym razem tłumaczył.

Polecam też zajrzenie do tego wątku.
Thief Antologia PL: od 20 X 2006 w sklepach!
Zagraj w FM Old Comrades, Old Debts i zobacz moje zrzuty.
Awatar użytkownika
Sir Gareth
Mechanista
Posty: 488
Rejestracja: 19 maja 2003, 09:40
Lokalizacja: wszechświat równoległy 3-go poziomu
Kontakt:

Re: Czy i jak przekładać nazwy z Thiefa?

Post autor: Sir Gareth »

Witam

Ohhh... czemu to niechce się skończć.... ;-)

Odniose się tylko do kilku fragmentó Twojego listu, bo naprawdę niechce mi się już pisać w każdym liście (a może poscie) tego samego...

Na samym początku jeżeli nie wiesz co ja rozumiem przes słowo "jednoznaczny" to powinieneś o to spytać, a nie budować argumenty na podstawie tego co Tobie się wydaje, że ja rozumiem pod pojęciem "jednoznaczność". Śmiem twierdzić, że stosujesz taką metodę, aby zalać mnie argumentami (trudno mówić, nawet, że są to argumenty), które nie mają żadnego podparcia w faktach, bo przecież skąd możesz wiedzieć co ja rozumiem pod słowem "jednoznaczność", a zauważ, że Twój ostatni post opiera się głownie na tym.

Więc najpierw wyjaśnie Ci co rozumiem przez słowo "jednoznaczny".
A więc jest to znaczenie wynikające z kontekstu fabularnego, w jakim jest dane słowo użyte i znaczenia danego słowa.

A więc 80% Twojej poprzedniej wypowiedzi to tylko bełkot nie mającym żadnego poparcia w faktach gdyż "jednoznaczność" to nie jest według mnie "... znajdują się w słowniku angielsko-polskim ...".

No ale już odpowiadając na argumenty...
Sam napisałeś, że "Worms Tongue" to może być "Oślizgły/Nieludzki/Okropny/Smoczy/Robaczy/Żmijowy Język". Który z tych wyrazów jest zatem jednoznacznym odpowiednikiem? Żaden. Pojąłeś w końcu? I sam napisałeś, że "Żmijowy Język" bardziej ci odpowiada niż "Smoczy Język". Mamy więc dwie możliwości przekładu. Ani nazwa oryginalna, ani jej polski odpowiednik nie są więc jednoznaczne. Znowu sam sobie zaprzeczyłeś. Możliwość wyboru wyklucza bowiem jakąkolwiek jednoznaczność.
A czy według Ciebie gdy mówie translacja, przekład, tłumamaczenie, lokalizacja to czy nie mówię o jednej i tej samej rzeczy?
Mam nadzieję, że rozumiesz już bo niechce mi się już pisać...
Najpierw twierdziłeś, że "Guides to the names in The Lord of the Ring" nie jest tekstem Tolkiena. Udowodniłem ci jednak, że to nieprawda
To jest nieprawda!!!
Zajżyj do tego posta, w którym tak pisze i pokaż mi gdzie napisałem, żę "Guides to the names in The Lord of the Ring" nie jest tekstem Tolkien'a.
A ja Ci się nichce szukać to przypomnę jak to było: w liście nagle pojawiają się jakieś cytaty niewiadomo skąd i Ty mówisz, że napisał to Tolkien. A ja odpowiadam, abyś pokazał mi źródło tego, gdyż nie mam żadnych podstaw aby sądzić, że jest to z pod piura Tolkiena, a tylko, iż jest to zasłyszny tekst z trzeciej ręki.
ale tekst o tym, jak przekładać nazwy ze Wspólnej Mowy na język angielski (sic!)
Ale jaja. Przecież to ty twierdziłeś, że tekst "Guide to the Names in The Lord of the Rings" polega na tłumaczeniu nazw ze Wspólnej Mowy na język angielski!
To nie ja mówie, ale to mówi Łoziński... zajżyj do poprzednich postów..., czy może jeszcze raz cytować???
Potem znowuż dowodziłeś, że Wspólna Mowa to nie jest we "Władcy Pierścieni" język angielski. I znowu się wygłupiłeś. Pokazałem ci bowiem (znowu przytaczając cytaty), że Tolkien utożsamiał (znak równości) w swoich książkach angielszczyznę ze Wspólną Mową. Zacząłeś więc twierdzić, że - tutaj cytuję dosłownie - "Wspólna Mowa jest językiem angielskim, ale nie do końca"... Śmieszne
Widze, że niezrozumiałeś całego mojego poprzedniego postu...
A czy według Ciebie Wspólna Mowa nie jest językiem polskim, niemieckim, arabskim, .....??
Widze, że Twoje rozumowanie ogranicza się tylko do zewnętrznej skorupy, nie umiesz czytać międzywierszami (albo teraz tylko sprawiasz umyślnie takie wrażenie).
Przykro mi to powiedzieć, ale jest to chyba najgłupszy z wszystkich twoich dotychczasowych argumentów w całym wątku. Tolkien wyjaśnia, jak tłumaczyć poszczególne nazwy, bo nie chce, żeby ktoś dokonał ich tłumaczenia?! To niby na tej zasadzie: morderca wyjaśnia mi, jak najlepiej zabić człowieka, żebym nikogo nie zabił... Ależ był sprytny ten profesor!
DOKŁADNIE!!!
Jeżeli ktoś chce kogoś zabić, ale wynajmnie kogoś do zabicia tej osoby to kto jest mordercą??
Tłumacz nie tłumaczy tych słów, ale robi to sam Tolkien, bo poco by wtedy pisał tą książkę.....
Chyba ja powinienem się Ciebie spytać czy wszystko z tobą wporządku??
Nie wykręcaj się! Już za późno na szczęśliwe zakończenie...
To jak z tym Matrixem..... odpowiesz NAM wreszcie....
Jeszcze może jednak wszystko zakończy się szczęśliwie.. ;-)
Wystarczy powiedzić "tego nie powinno się tłumaczyć"

Pozdrawiam
Garret
Bywaj!
..::Don't be afraid of the dark, be afraid of what it hides::..
My photopage
Awatar użytkownika
Bukary
Homo Rhetoricus
Posty: 5569
Rejestracja: 12 sierpnia 2002, 18:15
Lokalizacja: Gildia Topielników (przy tawernie Pod Rozszalałym Wichrem)

Re: Czy i jak przekładać nazwy z Thiefa?

Post autor: Bukary »

Warto w tym miejscu powtórzyć moją wypowiedź z innego wątku...

Garrecie, wydaje mi się, że nie ma sensu strzępić języka i udowadniać oczywistych dla wszystkich (ale nie dla ciebie) rzeczy. Zamiast długiego wywodu przedstawię ci przykłady tłumaczeń, które całkowicie podważają twoją teorię, że powinno się tylko przekładać nazwy mające jednoznaczne odpowiedniki w języku polskim.

Dodam tylko dla porządku, że żaden (polski) neologizm nie może być jednoznacznym odpowiednikiem oryginalnego wyrazu (neologizmu). Jednoznacznych odpowiedników zresztą nie ma, każdy wyraz ma (nawet w słowniku) klikanaście znaczeń w zależności od kontekstu. Co więcej: istnieją różne tłumaczenia tego samego wyrazu w tym samym kontekście. Np. "Worms Tongue" to może być "Żmijowy Język", "Smoczy Język" etc. O jakiej jednoznaczności więc mówisz? :)

Nie dysponuję, niestety, wszystkimi oryginałami. Ich brak zaznaczam w ten sposób: ------ Starałem się jednak wybrać nazwy najzabawniejsze.

1) Autor (kapitalikami) i dzieła (kursywą)
2) Oryginalna nazwa i przekład

1)LEWIS CAROLL
Alice's Adventures in Wonderland
2)Mock Turtle - Żołwiciel

1) LEWIS CAROLL
Jabberwocky
2) Jabberwock - Dziaberłaka
Jubjub - Dziupdziup

1) EDWARD LEAR
The Jumbiles
2) Jubiles - Dziąble
Stilton Cheese - Limburski Ser
Monkey - Ornagutan
Torrible Zone - Szlak Ośli

1) EDWARD LEAR
The Daddy Long-legs and the Fly
2) Daddy Long-legs - Widliszek Długonóg
Mr Floppy Fly - Muszka Muszkatułowa

1) EDWARD LEAR
The Dong with a Luminous Nose
2) Hills of the Chankly Bore - turnie Wrednych Stref
Jumbly Girl - Dziąblanka Jadwiga
Twangum Tree - Szczerbate Szczeżuje

1) EDWARD LEAR
The Courtship of the Yonghy-Bonghy-Bo
2) Lady Jingly Jones - Ficia Esterhazy
Myrtle - Góry Trupie

1) EDWARD LEAR
Mr and Mrs Discobbolos
2) Mr and Mrs Discobbolos - Państwo Irma i Armand Doskrobał

1) EDWARD LEAR
The Quangle Wangle's Hat
2) Crumpetty Tree - Baobab Drożdżowy
Fimble Fowl - Ptak Otwieracz

1) EDWARD LEAR
Tha Akond of Swat
2) Tha Akond of Swat - Jakąd ze Wszczot

1) EDWARD LEAR
Incidents in the Life of My Uncle Arly
2) Uncle Arly - wuj Adalbert


1) A. E. HAUSMAN
Inhuman Henry
2) Henry - Henio

1) HILLARE BELLOC
Jim
2) Jim - Franio

1) HILLARE BELLOC
Algernon
2) Algernon - Olgierdek

1) HILLARE BELLOCK
Charles Augustus Fortescue
2) Bunyan - Horroracy

1)FRANCISZEK REBELAIS
Gargantua i Pantagruel
2) ------ Łajenko
------ Ścierwełło
------ Tęgospust
------ Janotus Berdysz
------ Profesorowie Sorbonosłowie
------ Poseł Swędzimir
------ Król Żółcik
------ Flaczek (nota bene, został w książce wypatroszony)
------ Krewkosz
------ Kwinkedź (nazwa miejsca)
------ Gałeczka
------ Pazdur, arcyksiąże Spaśnych Kotów
------ Kwinta-Esencja

1) WILLIAM SZEKSPIR
The Merry Wives of Winsdor
2) Shallow - Spłyć, prowincjonalny sędzia
Slender - Abraham Mizerek, krewniak Spłycia
Simple - Piotr Tuman, sługa Mizerka
Mistress Quickly - Pani Chybcik, ochmistrzyni

1) WILLIAM SZEKPIR
The Comedy of Errors
2) Pinch - Doktor Szczypawa, bakałarz

1) WILLIAM SZEKSPIR
Twelfth Night, or, What You Will
2) Sir Toby Belch - Sir Tobiasz Czkawka
Sir Andrew Ague-Cheek - Sir Andrzej Chudogęba

1) WILLIAM SZEKSPIR
A Midsummer-Night's Dream
2) Quince - Piotr Kloc, cieśla
Bottom - Mikołaj Podszewka, tkacz
Flute - Franciszek Piszczałka, łatacz miechów
Snout - Tomasz Dzióbek, naprawiacz garnków
Starveling - Ignacy Chudzina, krawiec
Snug - Framuga, stolarz

1) WILLIAM SZEKPIR
The Taming of the Shrew
2) Christopher Sly - Krzysztof Okpisz

1) WILLIAM SZEKPIR
The Two Gentlemen of Verona
2) Speed - Chybcik
Launce - Piskorz

Warto jeszcze powiedzieć, że większość tych tłumaczeń jest pióra dwóch gigantów: Tadeusza Boya-Żeleńskiego i Stanisława Barańczaka. Praktyka translatorska tych dwóch wybitnych tłumaczy przeczy twoim teoriom, Garrecie.

Wniosek: aby oddać nastrój i ducha oryginału, zawsze należy tłumaczyć znaczące nazwy własne.

Ale cieszę się, Garrecie, że już prawie całkowicie odszedłeś od swojego początkowego stanowiska. Teraz już twierdzisz, że jednoznaczność odpowiednika oryginalnego wyrazu polega na jego zgodności z oryginalnym kontekstem. Tym samy przyznałeś, że można tłumaczyć znaczące nazwy własne, mając na uwadze kontekst, w którym wystepują. Brawo! Cieszę się, że się ze mną zgodziłeś. W końcu. Szkoda tylko, że wciąż nie stać cię na to, by to przyznać. Ale twój charakter nie jest moją sprawą... :roll:
Thief Antologia PL: od 20 X 2006 w sklepach!
Zagraj w FM Old Comrades, Old Debts i zobacz moje zrzuty.
Awatar użytkownika
Bukary
Homo Rhetoricus
Posty: 5569
Rejestracja: 12 sierpnia 2002, 18:15
Lokalizacja: Gildia Topielników (przy tawernie Pod Rozszalałym Wichrem)

Re: Czy i jak przekładać nazwy z Thiefa?

Post autor: Bukary »

Sprawa się ciągnie dalej, Garrecie, bo nie znoszę, gdy ktoś twierdzi, że czarne jest białe, a białe jest czarne...
Garret pisze:Na samym początku jeżeli nie wiesz co ja rozumiem przes słowo "jednoznaczny" to powinieneś o to spytać, a nie budować argumenty na podstawie tego co Tobie się wydaje, że ja rozumiem pod pojęciem "jednoznaczność". Śmiem twierdzić, że stosujesz taką metodę, aby zalać mnie argumentami (trudno mówić, nawet, że są to argumenty), które nie mają żadnego podparcia w faktach, bo przecież skąd możesz wiedzieć co ja rozumiem pod słowem "jednoznaczność", a zauważ, że Twój ostatni post opiera się głownie na tym.
Moje argumenty nie mają poparcia w faktach?! Jesteś bezczelny, Garrecie. Przecież wciąż przytaczam fakty, definicje, fragmenty tekstów i nazwiska. Śmiem twierdzić, że to właśnie twoje argumenty nie mają żadnych faktycznych podstaw i opieraja się na twoim widzimisię. A co do "jednoznaczności": sam twierdzisz (i to kolejny mój sukces, bo wcześniej się z tym nie zgadzałeś), że znaczenia słowa powinno się szukać w jego kontekście. I tak: na podstawie kontekstu, w którym używałeś słowa "jednoznaczny", można było łatwo wywnioskować, co masz na myśli. Ale widzę, że znowu postępujesz wedle swojej starej zasady: gdy zostaniesz przyparty do muru, zaczynasz udowadniać, że nie mówiłeś tego, co mówiłeś.
Więc najpierw wyjaśnie Ci co rozumiem przez słowo "jednoznaczny".
A więc jest to znaczenie wynikające z kontekstu fabularnego, w jakim jest dane słowo użyte i znaczenia danego słowa.
Świetnie. Powtórzmy twoje zdanie: należy przekładać tylko te nazwy własne, które mają jednoznaczny odpowiednik w języku polskim. Otóż oznajmiam ci, że to, co nazywasz "jednoznacznym" znaczeniem, ma każda znacząca nazwa własna napisana w zrozumiałym języku, albowiem każda nazwa użyta jest w jakimś kontekście fabularnym i na podstawie tego właśnie kontekstu można się domyślić jej znaczenia. Przecież na podstawie kontekstu (fabuły THIEFA) wiesz, co znaczy słowo "Hammerite". Wielokrotnie zresztą pisałeś, że znaczenia tego słowa można się domyślić grając w THIEFA. To był twój koronny argument: nie powinno się przekładac nazwy "Hammerite", ponieważ każdy może się domyślić jej znaczenia z kontekstu. Ale zgodnie z twoją nową teorią słowo to ma zatem jednoznaczny odpowiednik w języku polskim. Nie rozumiem więc, dlaczego nie zgadzasz się na jego przekład. Znowu przeczysz samemu sobie. Znowu sam zapędziłeś się w kozi róg.
A więc 80% Twojej poprzedniej wypowiedzi to tylko bełkot nie mającym żadnego poparcia w faktach gdyż "jednoznaczność" to nie jest według mnie "... znajdują się w słowniku angielsko-polskim ...".
Nawet jeśli przyjmiemy podaną przez ciebie definicję "jednoznaczności", to i tak okazuje się, że nie masz racji, o czym zresztą pisałem przed chwilą. Nie rozumiem jednak, dlaczego teraz unikasz swoich wcześniejszych argumentów: przecież pisałeś, że odpowiednika oryginalnego wyrazu powinno się szukać wedle słownika. A teraz - kiedy wskazałem ci już właściwy kierunek rozumowania - zaczynasz mówić o kontekście. Znowu się wycofujesz z tego, co mówiłeś wcześniej. Oj, nieładnie, nieładnie...
No ale już odpowiadając na argumenty...
Sam napisałeś, że "Worms Tongue" to może być "Oślizgły/Nieludzki/Okropny/Smoczy/Robaczy/Żmijowy Język". Który z tych wyrazów jest zatem jednoznacznym odpowiednikiem? Żaden. Pojąłeś w końcu? I sam napisałeś, że "Żmijowy Język" bardziej ci odpowiada niż "Smoczy Język". Mamy więc dwie możliwości przekładu. Ani nazwa oryginalna, ani jej polski odpowiednik nie są więc jednoznaczne. Znowu sam sobie zaprzeczyłeś. Możliwość wyboru wyklucza bowiem jakąkolwiek jednoznaczność.
A czy według Ciebie gdy mówie translacja, przekład, tłumamaczenie, lokalizacja to czy nie mówię o jednej i tej samej rzeczy?
Mam nadzieję, że rozumiesz już bo niechce mi się już pisać...
O co ci w ogóle w tym miejscu chodzi? Translacja = przekład = tłumaczenie = lokalizacja. Słyszałeś o takim słowie: "synonim"? Zajrzyj lepiej do słownika. I co to ma wspólnego z tym, że podałeś kilka możliwych przekładów tej samej nazwy ("Worms Tongue" = "Oślizgły/Nieludzki/Okropny/Smoczy/Robaczy/Żmijowy Język"), a tym samym - zaprzeczyłeś sam sobie, gdyż twierdzisz, że przekłada się tylko nazwy własne z jednoznacznym odpowiednikiem? Zauważ, że "Worms Tongue" nie ma jednoznacznego odpowiednika, albowiem różnie można to sformułowanie przełożyć na podstawie tego samego kontekstu. I odnoszę się tutaj do podanej przez ciebie definicji "jednoznaczności". Pojąłeś?
Najpierw twierdziłeś, że "Guides to the names in The Lord of the Ring" nie jest tekstem Tolkiena. Udowodniłem ci jednak, że to nieprawda
To jest nieprawda!!!
Zajżyj do tego posta, w którym tak pisze i pokaż mi gdzie napisałem, żę "Guides to the names in The Lord of the Ring" nie jest tekstem Tolkien'a.
A ja Ci się nichce szukać to przypomnę jak to było: w liście nagle pojawiają się jakieś cytaty niewiadomo skąd i Ty mówisz, że napisał to Tolkien. A ja odpowiadam, abyś pokazał mi źródło tego, gdyż nie mam żadnych podstaw aby sądzić, że jest to z pod piura Tolkiena, a tylko, iż jest to zasłyszny tekst z trzeciej ręki.
Nie masz podstaw? A nie wystarczy ci to, że powiedziałem, iż jest to tekst Tolkiena? Ja przedstawiłem ci cały esej "Guides to the names in The Lord of the Ring", a ty twierdziłeś, że nie jest on autorstwa Tolkiena, ponieważ gdzieś (tak: "gdzieś", bo nigdy nie podajesz źródeł) słyszałeś, że Tolkien nie chciał, by nazwy z jego książek przekładano. Ja daję ci tekst, w którym wyraźnie Tolkien wiele razy pokazuje, jak tłumaczyć poszczególne nazwy, a ty dalej zwodzisz, kręcisz i "tłumaczysz" Tolkiena, przekręcając znaczenie jego słów tak, aby pasowało do twoich wydumanych koncepcji. Mam nadzieję, że wynika to tylko z twojej słabej znajomości angielskiego (nie muszę chyba przypominać, że przez długi czas nie mogłes pojąć, że "downwind" to nie jest żadna nawijarka puchu), a nie z głupoty.
Ale jaja. Przecież to ty twierdziłeś, że tekst "Guide to the Names in The Lord of the Rings" polega na tłumaczeniu nazw ze Wspólnej Mowy na język angielski!
To nie ja mówie, ale to mówi Łoziński... zajżyj do poprzednich postów..., czy może jeszcze raz cytować???
Mógłbyś dokładnie zacytować cały akapit tego tekstu Łozińskiego? A najlepiej daj cały ten tekst jako załącznik do kolejnej wypowiedzi. Wtedy pogadamy.
Potem znowuż dowodziłeś, że Wspólna Mowa to nie jest we "Władcy Pierścieni" język angielski. I znowu się wygłupiłeś. Pokazałem ci bowiem (znowu przytaczając cytaty), że Tolkien utożsamiał (znak równości) w swoich książkach angielszczyznę ze Wspólną Mową. Zacząłeś więc twierdzić, że - tutaj cytuję dosłownie - "Wspólna Mowa jest językiem angielskim, ale nie do końca"... Śmieszne
Widze, że niezrozumiałeś całego mojego poprzedniego postu...
A czy według Ciebie Wspólna Mowa nie jest językiem polskim, niemieckim, arabskim, .....??
Widze, że Twoje rozumowanie ogranicza się tylko do zewnętrznej skorupy, nie umiesz czytać międzywierszami (albo teraz tylko sprawiasz umyślnie takie wrażenie).
A cóż to za odpowiedź na mój argument?! Żadna. Znowu żadnych konkretów, źródeł, argumentów. Nic. Powtórzę więc dla ciebie: Wspólną Mowę oddaje Tolkien przy pomocy angielskiego. Polski tłumacz powinien ją oddać przy pomocy polskiego. Arabski - przy pomocy arabskiego. Itd. Skoro Tolkien chce, by przekładać nazwy ze Wspólnej Mowy, to powinien to robić tłumacz polski, arabski etc.
Przykro mi to powiedzieć, ale jest to chyba najgłupszy z wszystkich twoich dotychczasowych argumentów w całym wątku. Tolkien wyjaśnia, jak tłumaczyć poszczególne nazwy, bo nie chce, żeby ktoś dokonał ich tłumaczenia?! To niby na tej zasadzie: morderca wyjaśnia mi, jak najlepiej zabić człowieka, żebym nikogo nie zabił... Ależ był sprytny ten profesor!
DOKŁADNIE!!!
Cieszę się, że powtórzyłes swój najgłupszy argument. Tolkien właśnie przewrócił się w grobie.
Jeżeli ktoś chce kogoś zabić, ale wynajmnie kogoś do zabicia tej osoby to kto jest mordercą??
Tłumacz nie tłumaczy tych słów, ale robi to sam Tolkien, bo poco by wtedy pisał tą książkę.....
Chyba ja powinienem się Ciebie spytać czy wszystko z tobą wporządku??
Co ty bredzisz? Co ma wspólnego to pierwsze zdanie z moim argumentem?! I o co chodzi w tym drugim zdaniu? Tolkien objaśnia (komu?) tłumaczom, (co?) skąd się wzięły poszczególne nazwy, (po co?) aby łatwiej im było je przekładać i znajdować odpowiedniki w danym języku. O co tobie w ogóle chodzi? Co i komu niby objaśnia według ciebie Tolkien w "Guide to the names in The Lord of the Ring"? Sobie coś objaśnia? po co? Czytelnikom anglojęzycznym? Po co? Przecież oni dobrze wiedzą, co oznaczają np. słowa: "Elf-friend" albo "Firefoot". Po co więc Tolkien miał je umieszczać w "Guide to the names in The Lord of the Ring"? Po to, aby wskazać tłumaczom, czy mają dane słowo przekładać (=czy pochodzi ze Wspólnej Mowy) czy też nie. Jasne?
Nie wykręcaj się! Już za późno na szczęśliwe zakończenie...
To jak z tym Matrixem..... odpowiesz NAM wreszcie....
Jeszcze może jednak wszystko zakończy się szczęśliwie.. ;-)
Wystarczy powiedzić "tego nie powinno się tłumaczyć"
Mój drogi, po raz kolejny starasz się złapać mnie na jakimś błędzie. I za każdym razem wybierasz naprawdę mało istotne drobiazgi. Najpierw była to "broń", a teraz "Matrix". Niestety (dla ciebie), ale po raz kolejny najesz się wstydu. Istotnie jest bowiem nie to, czy ja bym to przełożył, ale raczej to, czy przełożyliby to profesjonalni tłumacze.

Jestem szczęśliwym posiadaczem DVD z filmem "Matrix" (wydanie jednopłytowe, które kupiłem bodajże trzy lata temu). Na tej oryginalnej płycie są, oczywiście, oficjalne napisy polskie do tego filmu. Przed chwilą obejrzałem ten film z tymi napisami. I wiesz co, Garrecie? Wszędzie (np. w pierwszej rozmowie Morfeusza z Wybrańcem) słowo "Matrix" jest tłumaczone jako "Macierz". Powtórzę, bo może nie wierzysz własnym oczom: w oficjalnych napisach, wydanych przez Warner Home Video, słowo "Matrix" jest tłumaczone jako "Macierz". Ale się teraz głupio czujesz, prawda, Garrecie?

Oto przykłady dialogów z oficjalnych napisów:

Wybraniec mówi do Trinity (której imię, nota bene, również jest w tych napisach tłumaczone): Czym jest Macierz?

Rozmowa Morfeusza z Wybrańcem:
- Wiesz o czym mówię?
- O Macierzy.
- Chcesz wiedzieć, czym ona jest? Macierz jest wszędzie...


Morfeusz oprowadza Wybrańca po statku i mówi: Ten komputer pozwala nadawać piracki sygnał i włamywać się do Macierzy.

I tak dalej, i tak dalej...

Imiona w oficjalnych napisach również są tłumaczone, Garrecie:

Cypher to Szyfrant
Trinity - Trójca
Switch - Obojnia
Tank - Czołg
Dozer - Buldożer
Mouse - Mysz

I na pewno mi nie powiesz, że "Obojnia" to jednoznaczny odpowiednik wyrazu "Switch"! :)

Rozumiem, że teraz już przyznasz się do porażki, albowiem gdybyśmy uznali, że słowo "Matrix" nie jest tłumaczone, miałoby to - wedle ciebie - oznaczać moją porażkę. Okazało się jednak, że słowo to jest tłumaczone, a zatem leżysz na łopatkach... Sam uznałeś bowiem, że taki drobiazg ma kluczowe znaczenie dla sprawy.

Ogłaszam zatem oficjalnie: Garret przegrał całą bitwę na własne życzenie! :roll: :lol:
Thief Antologia PL: od 20 X 2006 w sklepach!
Zagraj w FM Old Comrades, Old Debts i zobacz moje zrzuty.
Awatar użytkownika
Maveral
Bruce Dickinson
Posty: 4661
Rejestracja: 11 kwietnia 2003, 12:07
Lokalizacja: Radlin
Płeć:

Re: Czy i jak przekładać nazwy z Thiefa?

Post autor: Maveral »

Mam tu coś ciekawego. Ankietę o temacie "Czyj przekład Władcy Pierścieni jest najlepszy". To powinno cię Bukary zainteresować, bo ankieta pochodzi z forum o tematyce fantasy:

http://www.forgotten-realms.cfl.pl/fant ... viewresult
Ciemność jest naszym sprzymierzeńcem!
Awatar użytkownika
Sir Gareth
Mechanista
Posty: 488
Rejestracja: 19 maja 2003, 09:40
Lokalizacja: wszechświat równoległy 3-go poziomu
Kontakt:

Re: Czy i jak przekładać nazwy z Thiefa?

Post autor: Sir Gareth »

Witam

Ta rozmowa straciła już jakikolwiek sens....
Sami odpowiadamy sobie na wystawiana argumenty (dotyczy to nas obudwu)...
Dyskusja straciła już chyba jakąkolwiek popularność (ale jeżeli tak nie jest to możemy się dalej kłucić)....

Proszę Cię Bukary nie odpowiadaj samemu sobie...

Odniose się tylko do paru argumentów....
Straciłem jakoś pociąg do tej dyskusji, pojawiły się u mnie pewne problemy uczuciowo-emocjonalne... tak to jest kiedy w człowieku odzywa się pierwotny instynkt, a tu nagle oriętuje się, że żyje w takim dziwnym, okrutnym, "szklanym" świecie...
Ale niedługo powinno mi to minąć....
Moje argumenty nie mają poparcia w faktach?! Jesteś bezczelny, Garrecie.
Wybacz jeżeli tak to zrozumiałeś, ale przeczytaj to jeszcze raz bo mam wrażenie, że źle to zinterpretowałeś...
O co ci w ogóle w tym miejscu chodzi? Translacja = przekład = tłumaczenie = lokalizacja. Słyszałeś o takim słowie: "synonim"? Zajrzyj lepiej do słownika. I co to ma wspólnego z tym, że podałeś kilka możliwych przekładów tej samej nazwy ("Worms Tongue" = "Oślizgły/Nieludzki/Okropny/Smoczy/Robaczy/Żmijowy Język"), a tym samym - zaprzeczyłeś sam sobie, gdyż twierdzisz, że przekłada się tylko nazwy własne z jednoznacznym odpowiednikiem? Zauważ, że "Worms Tongue" nie ma jednoznacznego odpowiednika, albowiem różnie można to sformułowanie przełożyć na podstawie tego samego kontekstu. I odnoszę się tutaj do podanej przez ciebie definicji "jednoznaczności". Pojąłeś?
Imć Bukary.... ręce opadają.... nie wiesz co to są synonimy...., mają takie same znaczenie, są jednoznaczne...
Mógłbyś dokładnie zacytować cały akapit tego tekstu Łozińskiego? A najlepiej daj cały ten tekst jako załącznik do kolejnej wypowiedzi. Wtedy pogadamy.
As You wish....
Jestem szczęśliwym posiadaczem DVD z filmem "Matrix" (wydanie jednopłytowe, które kupiłem bodajże trzy lata temu). Na tej oryginalnej płycie są, oczywiście, oficjalne napisy polskie do tego filmu. Przed chwilą obejrzałem ten film z tymi napisami. I wiesz co, Garrecie? Wszędzie (np. w pierwszej rozmowie Morfeusza z Wybrańcem) słowo "Matrix" jest tłumaczone jako "Macierz". Powtórzę, bo może nie wierzysz własnym oczom: w oficjalnych napisach, wydanych przez Warner Home Video, słowo "Matrix" jest tłumaczone jako "Macierz". Ale się teraz głupio czujesz, prawda, Garrecie?
Widziałem to nieszczęsne tłumaczenie.... ze śmiechu nie mogłem wytrzymać.
Te tłumaczenie zostało uznane za najgorsze i nowa edycja już takiego nie ma (na szczęście).... (a jak nie wierzysz to wystarczy iść do kina, a może uważasz, że kinową wersję tłumaczyli nieprofesjonaliśći)
Ten fakt działa na Twoją niekorzyść.
A druga sprawa to niech ci co obserwują sami zdecydują czy chcieli by zamiast Matrix słyszeć Macierz i te inne idioctwa...
Ogłaszam zatem oficjalnie: Garret przegrał całą bitwę na własne życzenie!
Do tego dam tylko mały komentrzyk... kto nie może udowodnić swojej racji racjonalnymi argumentami robi to siłą i chamstwem...
Takiego zachowania w nie spodziewałem się z Twojej strony...

Pozdrawiam
Zawiedziony Garret
Bywajcie!
Nie masz wymaganych uprawnień, aby zobaczyć pliki załączone do tego posta.
..::Don't be afraid of the dark, be afraid of what it hides::..
My photopage
Awatar użytkownika
Mellitus
Kurszok
Posty: 515
Rejestracja: 24 sierpnia 2003, 20:03
Lokalizacja: Kraków

Re: Czy i jak przekładać nazwy z Thiefa?

Post autor: Mellitus »

Moim świeżym zdaniem - jeśli zna się język oryginału - nie powinno się korzystać z tłumaczeń.

Ale przekornie... co powiecie na mistycznie brzmiących "Pilnujących" i metalowo pobrzękujących "Hammerytów"? :wink:
Awatar użytkownika
Faerie
Akolita
Posty: 171
Rejestracja: 16 lipca 2003, 22:55
Lokalizacja: Z tamtąd. I z powrotem.

Re: Czy i jak przekładać nazwy z Thiefa?

Post autor: Faerie »

Mellitus pisze:Moim świeżym zdaniem - jeśli zna się język oryginału - nie powinno się korzystać z tłumaczeń.
Ale np. Caer pisze opowiadania osadzone w realiach Thiefa (dostepne na Forum, do lektury - marsz! :) ) i czasem to, co nie jest przetlumaczone zwyczajnie sie nie komponuje, psuje klimat :(
Mellitus pisze: Ale przekornie... co powiecie na mistycznie brzmiących "Pilnujących" i metalowo pobrzękujących "Hammerytów"? :wink:
Keepers to IMHO wiecej niz pilnujacy. Takie szare eminencje raczej, "Pilnujacy" to mi sie z cieciami kojarza. A "Hammeryci" po polsku nic nie znacza, chociaz na wlasny uzytek uzywam takiego wlasnie spolszczenia :)
Do you not know death when you see it?
Awatar użytkownika
Bukary
Homo Rhetoricus
Posty: 5569
Rejestracja: 12 sierpnia 2002, 18:15
Lokalizacja: Gildia Topielników (przy tawernie Pod Rozszalałym Wichrem)

Re: Czy i jak przekładać nazwy z Thiefa?

Post autor: Bukary »

Odniosę się tylko do jednego z twoich argumentów, Garrecie, albowiem to wystarczy, by legły w gruzach pozostałe.
Garret pisze:
O co ci w ogóle w tym miejscu chodzi? Translacja = przekład = tłumaczenie = lokalizacja. Słyszałeś o takim słowie: "synonim"? Zajrzyj lepiej do słownika. I co to ma wspólnego z tym, że podałeś kilka możliwych przekładów tej samej nazwy ("Worms Tongue" = "Oślizgły/Nieludzki/Okropny/Smoczy/Robaczy/Żmijowy Język"), a tym samym - zaprzeczyłeś sam sobie, gdyż twierdzisz, że przekłada się tylko nazwy własne z jednoznacznym odpowiednikiem? Zauważ, że "Worms Tongue" nie ma jednoznacznego odpowiednika, albowiem różnie można to sformułowanie przełożyć na podstawie tego samego kontekstu. I odnoszę się tutaj do podanej przez ciebie definicji "jednoznaczności". Pojąłeś?

Imć Bukary.... ręce opadają.... nie wiesz co to są synonimy...., mają takie same znaczenie, są jednoznaczne...

Mylisz się. Owszem, wyrazy: "Oślizgły/Nieludzki/Okropny/Smoczy/Robaczy/Żmijowy Język" może i są w pewnym sensie synonimami, ale bynajmniej nie sa wyrazami jednoznacznymi. W każdym słowniku znajdziesz definicję synomimów: nie są to wyrazy jednoznaczne, ale bliskoznaczne.

Całkowitych synonimów (tzn. wyrazów równoznacznych, wymiennych we wszystkich kontekstach) można szukać w języku ze świecą i - jak podaje "Słownik terminów literackich" - są to przyswojone odpowiedniki wyrazu rodzimego, np. syntaksa = składnia, referencja = odniesienie, inspiracja = natchnienie, metafora = przenośnia itp.

Żaden z tych wyrazów: "Oślizgły/Nieludzki/Okropny/Smoczy/Robaczy/Żmijowy Język" nie jest całkowitym synonimem, czyli wyrazem równoznacznym. Są to wyrazy bliskoznaczne. Uważasz, że np. "oślizgły" i "nieludzki" znaczą to samo? Nie! Mają w pewnych kontekstach podobne znaczenie, ale nie znaczą tego samego nawet w tym samym kontekście!

Skoro więc dopuszczasz możliwość użycia synonimów w tłumaczeniu oryginalnej nazwy, to tym samym potwierdzasz, że owa nazwa może mieć kilka równorzędnych tłumaczeń, a co za tym idzie - przeczysz własnemu twierdzeniu, że powinno się przekładać jedynie te nazwy, które mają jednoznaczne odpowiedniki w języku polskim.

Jeśli już argumentujesz, to przynajmniej zachowaj wewnętrzną spojność własnej argumentacji.

A teraz kilka słów o dobrym wychowaniu.

Skoro każesz mi grać wedle pewnych reguł, to sam się do nich stosuj. Uznałeś, że kwestia tłumaczenia nazwy "Matrix" jest języczkiem u wagi, który decydował będzie o moim zwycięstwie lub porażce. Dlaczego zatem nie miałbym uznać, że decyduje ona również o twoim zwycięstwie lub porażce?! I dlaczego posądzasz mnie w związku z tym o chamstwo?! I jak mam odczytywać twoje insynuacje, że nie posługuję się faktami? Toż to bezczelność! Nic innego! Wciąż przedstawiam ci fakty, źródła i przykłady tłumaczeń z różnych książek, które permanentnie ignorujesz. Już przedstawiona przeze mnie lista z różnymi nazwami, które poddano przekładom, powinna zamknąc ci usta. Dlaczego nie skomentujesz istnienia tej listy? Dlaczego nie powiesz wprost chociażby: "Barańczak i Boy-Żelenski przełożyli dziesiątki nazw, które nie mają jednoznacznego odpowiednika w języku polskim, ale mam to gdzieś, bo i tak wiem lepiej od nich, co powinien robić tłumacz"? Dlaczego nie odpowiesz na moje pytania (np. do kogo skierowany jest tekst Tolkiena i po co został napisany)? Jak w ogóle można z tobą dyskutować, skoro unikasz odniesienia się do tych argumentów, które są dla ciebie niewygodne i układasz kolejne odpowiedzi tak, jakby owe argumenty nie zostały wcześniej przedstawione?

Otwierałem dzisiaj ten wątek z zamiarem napisania, dlaczego akurat w pewnych kwestiach dotyczących przekładów Skibiniewskiej i Łozińskiego obaj mamy w zasadzie rację (nie chodzi mi bynajmniej o ogólną zasadę przekładu nazw własnych), gdyż zadałem sobie sporo trudu, by dotrzeć do różnych źródeł. Przeczytałem jednak twoją odpowiedź i nie zrobię tego. Bo widzę, ża jak do tej pory jedynie ja staram się zweryfikować wszystko, co piszę. Teraz nadeszła pora, byś i ty się trochę pomęczył.

I jeszcze jedno: jeśli nie przemawiają do ciebie argumenty oparte na praktyce translatorskiej (działalność Barańczaka, Boya-Żeleńskiego, Skibiniewskiej, Łozińskiego, Ryslawa), to gotów jestem udowodnić ci na gruncie naukowym (w oparciu o teorię języka w ogólności), że się mylisz, twierdząc, że przekładać powinno się jedynie te oryginalne wyrazy, które mają jednoznaczne odpowieniki w języku polskim. Najpierw jednak odnieś się jakoś do podanych przeze mnie przykładów tłumaczeń.

Zrozum, Garrecie, ja nie kwestionuję spraw związanych z poczuciem estetyki. Jestem skłonny zrozumieć, że nie podoba ci się np. tłumaczenie "Downwinders Guild" jako "Gildia Zawietrzników" lub "Hemmerite" jako "Młotodzierżca". To już jest sprawa gustu. Jestem też skłonny zrozumieć, że nie chcesz polskiego przekładu THIEFA, bo wolisz grać w oryginalną wersję, która będzie miała niepowtarzalny klimat. To zresztą jest również moje przekonanie. Ale nie jestem w stanie zrozumieć tego, że chcesz polskiego przekładu, w którym znaczące nazwy własne miałyby pozostać w oryginale. To największa krzywda, jaką tłumacz THIEFA mógłby wyrządzić graczom, gdyż oddaliłby się w ten sposób od klimatu oryginału, wybierając połowiczne rozwiązanie. (To właśnie casus Skibiniewskiej: o ile Łoziński przesadził w wielu sprawach, o tyle Skibiniewska - wedle licznych opinii - nie-do-tłumaczyła Tolkiena).

Nota bene, właśnie zerknąłem na tekst, który zeskanowałeś. Zauważ, że Łoziński wymienia Boya i Barańczaka jako największych tłumaczy... :D

A teraz postaram się wyprowadzić cię z ignorancji dotyczącej owego zeskanowanego tekstu.

Nie miałem nigdy całego przekładu Łozinskigo w ręku, ale porównałem zeskanowane strony z przekładem Skibiniewskiej. Otóż zeskanowana strona to koniec rozdziału I (Języki i ludy Trzeciej Ery) i początek rozdziału II (Zasady przekładu) z Dodatku D do "Władcy Pierścieni" (w oryginale nosi on chyba nazwę: Dodatek F). Tekst drukowany kursywą pochodzi od Łozińskiego, tekst drukowany zwykłą czcionką znajduje się również w przekładzie Skibiniewskiej i jest pióra Tolkiena.

Oto porównanie tego samego tekstu pióra Tolkiena (drugi akapit rozdziału II Dodatku D) u Skibiniewskiej i Łozińskigo:

Skibiniewska: "Wspólną Mowę, język hobbitów i spisanej przez nich opowieści, przełożono oczywiście na współczesną angielszczyznę".

Łoziński: "Ponieważ takie kierowały nami intencje, Wspólna Mowa, język hobbitów i ich opowieści, musiała zostać przełożona na język polski".

Widać, że Łoziński wykłada tutaj pośrednio zasady swego przekładu, tłumacząc tekst Tolkiena w taki właśnie sposób.

Rozdział Zasady przekładu (lub W sprawie przekładu u Łozińskiego) jest fikcją literacką. Tolkien opisuje w nim swoje perypetie z "tłumaczeniem" wymyślonych przez siebie języków na angielszczyznę (w przypadku Wspólnej Mowy) lub pozostawiania ich w "oryginalnym" (np. elfickim) brzmieniu. "Tłumaczenie" daję w cudzysłowie, albowiem nic takiego nie miało naprawdę miejsca: Tolkien nie miał żadnych starożytnych ksiąg hobbickich lub opowieści ze Śródziemia, które byłyby pisane w dawnych językach, nie miał żadnych tekstów np. w Czarnej Mowie itd. To wszystko, oczywiście, fikcja powstała na użytek uprawdopodobnienia wyimaginowanego świata. Podobnie ma się rzecz z innymi dodatkami, w których opisuje się np. rzekomo "prawdziwą" historię Śródziemia, rodowody bohaterów itp. Tak naprawdę kolejność rzeczy była - to oczywiste - całkiem inna: z angielskiej myśli zrodził się język elfów lub Wspólna Mowa, a nie na odwrót. Trzeba mieć świadomość dziecka, które wierzy w baśnie i mity, żeby nie brać słów Tolkiena o "tłumaczeniu" ze Wspólnej mowy na angielski za fikcję literacką lub wierzyć, że w roku 1430 którejś tam ery narodził się Faramir.

Tekst Łozińskiego (kursywą) jest swego rodzaju wstępem do tego tekstu Tolkiena i do niego się właśnie odnosi. Kiedy Łoziński pisze: "Jest to fragment książki, w którego małym zwierciadełku skupiły się podstawowe problemy przekładu. Uwagi J. R. R. Tolkiena przeznaczone sa dla anglojęzycznego czytelnika..." itd., to pisze właśnie o II rozdziale Dodatku D, a nie o tekście Guide to the names in The Lord of The Ring, który nie jest bynajmniej tekstem o charakterze fikcji literackiej, ale - jak to ujęła Agnieszka Sylwanowicz - tekstem napisanym "przez Tolkiena na użytek przyszłych tłumaczy około roku 1960, w którym [Tolkien] zaleca tłumaczenie nazw występujących w języku angielskim, po czym podaje ich listę z wyjaśnieniem znaczeń"!

Wszystko już jasne, Garrecie? Gdybyś jeszcze miał jakieś wątpliwości, to pisz. Postaram się może znaleźć dla ciebie kolejne źródła... :?
Thief Antologia PL: od 20 X 2006 w sklepach!
Zagraj w FM Old Comrades, Old Debts i zobacz moje zrzuty.
Awatar użytkownika
Bukary
Homo Rhetoricus
Posty: 5569
Rejestracja: 12 sierpnia 2002, 18:15
Lokalizacja: Gildia Topielników (przy tawernie Pod Rozszalałym Wichrem)

Re: Czy i jak przekładać nazwy z Thiefa?

Post autor: Bukary »

Faerie pisze:czasem to, co nie jest przetlumaczone zwyczajnie sie nie komponuje, psuje klimat :(
Dokładnie! :D Piszę o tym już przez 12 stron... Cieszę się, że chociaż jedna osoba się ze mną zgadza w tym wątku.
Thief Antologia PL: od 20 X 2006 w sklepach!
Zagraj w FM Old Comrades, Old Debts i zobacz moje zrzuty.
Awatar użytkownika
Maveral
Bruce Dickinson
Posty: 4661
Rejestracja: 11 kwietnia 2003, 12:07
Lokalizacja: Radlin
Płeć:

Re: Czy i jak przekładać nazwy z Thiefa?

Post autor: Maveral »

A czasem co jest przetłumaczone psuje klimat...
Ciemność jest naszym sprzymierzeńcem!
Awatar użytkownika
Faerie
Akolita
Posty: 171
Rejestracja: 16 lipca 2003, 22:55
Lokalizacja: Z tamtąd. I z powrotem.

Re: Czy i jak przekładać nazwy z Thiefa?

Post autor: Faerie »

Maveral pisze:A czasem co jest przetłumaczone psuje klimat...
Wzglednie. Wszystko zalezy od kunsztu tlumacza - vide tlumaczenia "Diuny" Herberta. Lozinski upadl pod ciezarem wlasnego tlumaczenia (np.: "Pomaranczowa Biblia Katolikow" w miejsce "Biblii Oranzystow" :lol: ), ale Marszal wybrnal bez problemow.
Do you not know death when you see it?
Awatar użytkownika
Bukary
Homo Rhetoricus
Posty: 5569
Rejestracja: 12 sierpnia 2002, 18:15
Lokalizacja: Gildia Topielników (przy tawernie Pod Rozszalałym Wichrem)

Re: Czy i jak przekładać nazwy z Thiefa?

Post autor: Bukary »

Faerie pisze:
Maveral pisze:A czasem co jest przetłumaczone psuje klimat...
Wzglednie. Wszystko zalezy od kunsztu tlumacza
Dokładnie! Znowu muszę się w pełni zgodzić z Faerie. Zresztą pisał już o tym również PiotrS...
Thief Antologia PL: od 20 X 2006 w sklepach!
Zagraj w FM Old Comrades, Old Debts i zobacz moje zrzuty.
Awatar użytkownika
Maveral
Bruce Dickinson
Posty: 4661
Rejestracja: 11 kwietnia 2003, 12:07
Lokalizacja: Radlin
Płeć:

Re: Czy i jak przekładać nazwy z Thiefa?

Post autor: Maveral »

No tak. Ja nie wykluczam, że jakiś tłumacz może trafić z tłumaczeniem, ale niechby nie trafił i lipa...
Ciemność jest naszym sprzymierzeńcem!
Awatar użytkownika
PiotrS
Złodziej
Posty: 2069
Rejestracja: 11 sierpnia 2002, 22:57
Lokalizacja: Rzeszów
Płeć:

Re: Czy i jak przekładać nazwy z Thiefa?

Post autor: PiotrS »

Coś mi się przypomniało, wspomniane już gdzieś "Potwory i Spółka", ich oryginalny tytuł to "Monsters Inc". Skrót Inc jak dobrze kojarzę oznacza spółkę akcyjną. Takie oznaczenia Inc czy Co [o tym za moment] są to skróty rodzajów przedsiębiorstw i ich charakteru prawnego, u nas to np. S.C., S.A. Sp.z o.o.
Tytuł "Monsters Inc" został przetłumaczony jako "Potwory i Spółka", może niedosłownie, ale poprawnie a przede wszystkim bardziej zrozumiale dla dzieci, [kto je ma, przyzna mi racje, że trudno jest wytłumaczyć małemu dziecku pojęcie Spółka Akcyjna]
A teraz inny przykład, kilka dni temu w TV widziałem reklamę filmu "Kid Co", tytuł nie został przetłumaczony i powstał "potworek", Słowo kidko [tak czytane] nic nie mówi dziecku, jestem pewny, że dorośli, nawet ci co znają doskonale angielski, też mieli kłopot ze zrozumieniem, a chodzi Kid Company [albo Corporation, sam nie jestem pewny], w filmie dzieci prowadziły własną firmę.
I oto przykład do czego może doprowadzić brak tłumaczenia.
Pozdrawiam
PiotrS
Awatar użytkownika
Faerie
Akolita
Posty: 171
Rejestracja: 16 lipca 2003, 22:55
Lokalizacja: Z tamtąd. I z powrotem.

Re: Czy i jak przekładać nazwy z Thiefa?

Post autor: Faerie »

Maveral pisze:No tak. Ja nie wykluczam, że jakiś tłumacz może trafić z tłumaczeniem, ale niechby nie trafił i lipa...
Odnosze wrazenie, ze jestes na "nie" z czystej przekory, bo przeciez wlasnie po to dyskutowane sa tu kolejne tlumaczenia - by trafic. Przywolywany juz w tym watku wielokrotnie imc Lozinski tez zawsze trafia, choc kula w plot (w dodatku za kazdym razem z armaty ;) ), ale tylko dlatego, ze z nikim nie konsultuje swoich tlumaczen. Gdyby choc raz skontaktowal sie w tej sprawie z Fandomem, to dowiedzialby sie, jakie jest nasze zdanie na temat jego radosnej tworczosci (zaocznie dorobil sie tytulu "Tlumoka").

Moja propozycja - poprosic o sugestie Piotra W. Cholewe, kto jak kto, ale on zna sie na tlumaczeniach fantastyki i mysle, ze taka "Downwinders Guild" to dla niego kaszka z mleczkiem* :) Bukary - podejmiesz sie? W koncu Ty tu jestes specjalista od jezyka :)

*"I Bob jest Twoim wujem!" :lol:
Do you not know death when you see it?
Awatar użytkownika
Bukary
Homo Rhetoricus
Posty: 5569
Rejestracja: 12 sierpnia 2002, 18:15
Lokalizacja: Gildia Topielników (przy tawernie Pod Rozszalałym Wichrem)

Re: Czy i jak przekładać nazwy z Thiefa?

Post autor: Bukary »

PiotrS pisze:I oto przykład do czego może doprowadzić brak tłumaczenia.
Cieszę się, że podałeś przykłady z codziennego życia, Piotrze. Może lepiej przemówią do Garreta i Maverala... :?
Faerie pisze:Odnosze wrazenie, ze jestes na "nie" z czystej przekory, bo przeciez wlasnie po to dyskutowane sa tu kolejne tlumaczenia - by trafic.
Tak, Maveral bynajmniej nie dyskutuje, tylko - zaprzecza.
Przywolywany juz w tym watku wielokrotnie imc Lozinski tez zawsze trafia, choc kula w plot (w dodatku za kazdym razem z armaty ;) ), ale tylko dlatego, ze z nikim nie konsultuje swoich tlumaczen. Gdyby choc raz skontaktowal sie w tej sprawie z Fandomem, to dowiedzialby sie, jakie jest nasze zdanie na temat jego radosnej tworczosci (zaocznie dorobil sie tytulu "Tlumoka").
Tak, dokopałem się do przykładów wielu błędów u Łozińskiego. Facet przesadził w wielu miejscach, nie tłumacząc nazw własnych nawet wedle wskazówek Tolkiena. Ale z drugiej strony - Skibiniewska też popełniła wiele śmiesznych błędów...
Bukary - podejmiesz sie? W koncu Ty tu jestes specjalista od jezyka :)
Wszystkiego się podejmę, ale najpierw trzeba te nazwy przełożyć, a dopiero potem dawać je do konsultacji... A jak na razie prawie nie mamy przekładów... :cry:
Thief Antologia PL: od 20 X 2006 w sklepach!
Zagraj w FM Old Comrades, Old Debts i zobacz moje zrzuty.
Awatar użytkownika
Maveral
Bruce Dickinson
Posty: 4661
Rejestracja: 11 kwietnia 2003, 12:07
Lokalizacja: Radlin
Płeć:

Re: Czy i jak przekładać nazwy z Thiefa?

Post autor: Maveral »

Tak, Maveral bynajmniej nie dyskutuje, tylko - zaprzecza
Kto jak kto, ale osoba która zarzucała mi nie czytanie dokładnie postów sama ich chyba dokładnie nie czyta. Ja swoją dyskusje na temat tłumaczenia T3 już zakonczyłem. Pisałem już to jakiś czas temu. Jak chcecie tłumaczyc to tłumaczcie, a ja i tak nie będę grał w polska wersję i łapy do przekładu nie przyłożę. Czyż nie tak się wyraziłem? Co do zaprzeczania to poprostu daje tylko do zrozumienia, że nadal jestem po tej samej stronie czyli za nie przekładaniem nazw własnych. Róbcie jak chcecie, ale w ankiecie jest chyba remis...

Już jest 11:10 dla nie przekładania nazw...
Ciemność jest naszym sprzymierzeńcem!
Awatar użytkownika
brzeszczot
Młotodzierżca
Posty: 817
Rejestracja: 12 sierpnia 2002, 11:09
Lokalizacja: Wrocław

Re: Czy i jak przekładać nazwy z Thiefa?

Post autor: brzeszczot »

Dla rozluznienia: P. Cholewa tlumaczy Pratchetta, a w jednej z ksiazek tego autora mozna przeczytac tak oto rozkoszny dialog bohaterow :
"- Mam lęk gruntu.
- Chyba wysokości?
- To grunt zabija, wiem, co mówię." :D
Awatar użytkownika
Caer
Szaman
Posty: 1054
Rejestracja: 05 stycznia 2003, 13:23
Lokalizacja: Karath-din
Kontakt:

Re: Czy i jak przekładać nazwy z Thiefa?

Post autor: Caer »

Czyżby Rincewind? :D

Sorry za odejście od tematu, ale nie mogłam się powstrzymać... :D
Awatar użytkownika
brzeszczot
Młotodzierżca
Posty: 817
Rejestracja: 12 sierpnia 2002, 11:09
Lokalizacja: Wrocław

Re: Czy i jak przekładać nazwy z Thiefa?

Post autor: brzeszczot »

Caer - najprawdopodobniej tak :D , raczej na pewno !
Awatar użytkownika
Sir Gareth
Mechanista
Posty: 488
Rejestracja: 19 maja 2003, 09:40
Lokalizacja: wszechświat równoległy 3-go poziomu
Kontakt:

Re: Czy i jak przekładać nazwy z Thiefa?

Post autor: Sir Gareth »

Witam

Albo ja już straciłem chęć na dyskusję (co jest bardzi prawdopodobne), albo ten wątek stał się tak jałowy.

Niezgadzam się z Tobą Bukary.... podaj mi argumenty, do których mam się ustosunkować bez zbędnych komentarzy, oczywiście jeżeli nie sprawi Ci to problemu.

Ale mam jeszcze takie jedno pytanie. Imć Bukary jeżeli chcesz grać w angielską wersję językową ponieważ posiada niepowtarzalny klimat to powiedz mi co zapewnia jej ten klimat i dlaczego chcesz tłumaczyć nazwy własne?

Pozdrawiam
Garret
Bywajcie!

P.S. Naprawdę coś złego się ze mną dzieje... nie mam ochoty nawet na odpowiedź na Twoje argumenty Bukary....(za co mi wybacz) może to szansa aby mnie pokonać...
Ale mam nadzieję, że wkrótce mi to minie...
Musze się komuś zwierzyć....
..::Don't be afraid of the dark, be afraid of what it hides::..
My photopage
Awatar użytkownika
Bukary
Homo Rhetoricus
Posty: 5569
Rejestracja: 12 sierpnia 2002, 18:15
Lokalizacja: Gildia Topielników (przy tawernie Pod Rozszalałym Wichrem)

Re: Czy i jak przekładać nazwy z Thiefa?

Post autor: Bukary »

Garret pisze:Niezgadzam się z Tobą Bukary.... podaj mi argumenty, do których mam się ustosunkować bez zbędnych komentarzy, oczywiście jeżeli nie sprawi Ci to problemu.
To miał być żart? :? Poczytaj, proszę, dokładnie moje wypowiedzi, zanim wypowiesz swoje sakramentalne: "Nie zgadzam się"...
Ale mam jeszcze takie jedno pytanie. Imć Bukary jeżeli chcesz grać w angielską wersję językową ponieważ posiada niepowtarzalny klimat to powiedz mi co zapewnia jej ten klimat i dlaczego chcesz tłumaczyć nazwy własne?
Nie, tak nie będziemy dyskutować. Rozmowa nie polega na tym, że ty zadajesz pytania, a ja mam na nie odpowiadać. Obaj zadajemy pytania i obaj oczekujemy odpowiedzi. Tak się składa, że wcześniej zadałem dziesiątki pytań. Nie doczekałem się jeszcze odpowiedzi. Nie mam więc zamiaru odpowiadać na twoje pytania dopóty, dopóki nie spróbujesz chociaż odpowiedzieć na część moich. Zachowuj się fair, Garrecie.
Thief Antologia PL: od 20 X 2006 w sklepach!
Zagraj w FM Old Comrades, Old Debts i zobacz moje zrzuty.
Awatar użytkownika
Bukary
Homo Rhetoricus
Posty: 5569
Rejestracja: 12 sierpnia 2002, 18:15
Lokalizacja: Gildia Topielników (przy tawernie Pod Rozszalałym Wichrem)

Re: Czy i jak przekładać nazwy z Thiefa?

Post autor: Bukary »

Znowu częściowy OFF TOPIC.

Garrecie, pewna sprawa mnie nurtuje. Znalazłem w twoim tłumaczeniu napisów taki oto fragment dialogu:

BOROMIR: Daj im chwilę, na miłość Boską!

I teraz pytanie: dlaczego "na miłość Boską"? Przecież w świecie Tolkiena nie ma Boga (i to Boga przez duże "B")... Jak to brzmi w oryginale?

Wydaje mi się, ze w kinie również były podobne słowa. Dlaczego ktoś to w ten sposób przełożył? Czy nie istnieje w języku polskim bardziej odpowiedni w tej sytuacji wykrzyknik?
Thief Antologia PL: od 20 X 2006 w sklepach!
Zagraj w FM Old Comrades, Old Debts i zobacz moje zrzuty.
ODPOWIEDZ