[LITERATURA] Oceńcie !
Moderator: SPIDIvonMARDER
- SPIDIvonMARDER
- Garrett
- Posty: 5184
- Rejestracja: 29 stycznia 2008, 21:32
- Lokalizacja: Świątynia Nieba z Zaginionego Miasta
- Płeć:
- Kontakt:
Re: [LITERATURA] Oceńcie !
Artass, mam dla ciebie złotą radę, jakiej mi udzielili starożytni mistrzowie pisania
Zaprawdę powiadam ci, że by dobrze pisać, musisz jeszcze więcej czytać... czytać nie tylko to, o czym piszesz, ale też wszystko dookoła, by kształcić język, poszerzać słownictwo, oraz wiedzę o świecie...
dziękujemy mistrzu Zen za twe nauki
Masz 11 lat, to okres, w którym się czyta bardzo dużo, bo ma się po prostu na to wiele czasu. Czytaj, czytaj... Sapkowskiego (o ile uważasz, że jesteś wystarczająco na to dorosły. Ostrzegam, że to nie książki dla każdego), Pratchetta, Pilipiuka, Dębskiego, Le Guin, Bradley i innych mistrzów fantastyki. czytaj też książki obyczajowe, przygodowe i ogólnie wszystko... a nie bedziesz mial problemów z przeróbką:
Na tym trzecim właśnie znajdywała się skrytka Josepha. Garrett był teraz na parterze. Opuścił pomieszczenie i odwiedził pierwsze z prawej (od wyjścia). To już (trochę większe , choć nadal nieduże) było lepiej wyposażone , posiadało owalny , drewniany stół i krzesła wkoło niego.
Skrytka jest na trzecim piętrze, lecz Garrett był dopiero na parterze. Opuścił więc komnatę i udał się do pierwszych drzwi z prawej, za którymi znajdowała się o wiele bogaciej wyposażona sala w imponujący, owalny stół otoczony pięknie rzeźbionymi krzesłami.
PS: też pisane na poczekaniu, w szkole na przerwie.
PS2: nie zarzucaj sobie, że masz zasób słów nie taki jak Sapkowski. Mając 11 lat po prostu fizycznie nawet bardzo inteligentny człowiek nie jest w stanie tyle zobaczyć, co 25 letni. Mam na myśli oczywiście ludzi żyjących w podobnych warunkach życiowych.
Zaprawdę powiadam ci, że by dobrze pisać, musisz jeszcze więcej czytać... czytać nie tylko to, o czym piszesz, ale też wszystko dookoła, by kształcić język, poszerzać słownictwo, oraz wiedzę o świecie...
dziękujemy mistrzu Zen za twe nauki
Masz 11 lat, to okres, w którym się czyta bardzo dużo, bo ma się po prostu na to wiele czasu. Czytaj, czytaj... Sapkowskiego (o ile uważasz, że jesteś wystarczająco na to dorosły. Ostrzegam, że to nie książki dla każdego), Pratchetta, Pilipiuka, Dębskiego, Le Guin, Bradley i innych mistrzów fantastyki. czytaj też książki obyczajowe, przygodowe i ogólnie wszystko... a nie bedziesz mial problemów z przeróbką:
Na tym trzecim właśnie znajdywała się skrytka Josepha. Garrett był teraz na parterze. Opuścił pomieszczenie i odwiedził pierwsze z prawej (od wyjścia). To już (trochę większe , choć nadal nieduże) było lepiej wyposażone , posiadało owalny , drewniany stół i krzesła wkoło niego.
Skrytka jest na trzecim piętrze, lecz Garrett był dopiero na parterze. Opuścił więc komnatę i udał się do pierwszych drzwi z prawej, za którymi znajdowała się o wiele bogaciej wyposażona sala w imponujący, owalny stół otoczony pięknie rzeźbionymi krzesłami.
PS: też pisane na poczekaniu, w szkole na przerwie.
PS2: nie zarzucaj sobie, że masz zasób słów nie taki jak Sapkowski. Mając 11 lat po prostu fizycznie nawet bardzo inteligentny człowiek nie jest w stanie tyle zobaczyć, co 25 letni. Mam na myśli oczywiście ludzi żyjących w podobnych warunkach życiowych.
Re: [LITERATURA] Oceńcie !
Oświeciłeś mnie ! Teraz wiem czego w moim opowiadaniu brakowała ! Dzięki !Orest Reinn pisze:Tylko żeby było tego więcej i obszerniejsze. Wracając do tych skojarzeń, mam na myśil to, że pisząc "ogród", od razu powinno ci się zapalać w głowie światełko ze słowem np. "malowniczy".
Jak na mój wiek uważam się za kogoś RACZEJ (podkreślam żeby nie było że się chwalę) inteligentnego i mądrego. Czytam naprawdę dużo. Przeczytałem słynną już "Wyprawę" i "Hobbita" Tolkiena. Sądze że mógłbym zacząć czytać i Wiedźmina !SPIDIvonMARDER pisze:Masz 11 lat, to okres, w którym się czyta bardzo dużo, bo ma się po prostu na to wiele czasu. Czytaj, czytaj... Sapkowskiego (o ile uważasz, że jesteś wystarczająco na to dorosły. Ostrzegam, że to nie książki dla każdego), Pratchetta, Pilipiuka, Dębskiego, Le Guin, Bradley i innych mistrzów fantastyki. czytaj też książki obyczajowe, przygodowe i ogólnie wszystko... a nie bedziesz mial problemów z przeróbką:
P.S : I to jest rozmowa ! Spokojna , poukładania a nie obrzucanie się błotem ...
[ Dodano: Pią 03 Paź, 2008 12:16 ]
Postaram się częściej umieszczać w tekście przymiotniki.
[ Dodano: Pią 03 Paź, 2008 13:58 ]
Niestety dzisiaj nie ukaże się kolejny rozdział mojej powiastki ponieważ mam dużo na głowie (między innymi cholerne wypracowanie z polskiego) ...
Re: [LITERATURA] Oceńcie !
Dosłownie na dniach (albo jeszcze dzisiaj ale raczej nie ...) ukaże się nowy rozdział mojego opowiadania .
[ Dodano: Czw 16 Paź, 2008 16:36 ]
Tym razem wreszcie posłuchałem waszych rad. Szczególnie tych "Pisz dłuższe zdania !" oraz "Nie rób spacji przed przecinkami". Myślę że to dobrze zrobiło mojemu opowiadaniu. Trzymajcie ! :
VI : Zmiana planów
Poganie zaczęli wygrywać. Wydawało się że przewodził nimi szaman w masce wyżłobionej w czaszce byka. W szale bitewnym zabijali straż jeden po drugim, nim zaskoczeni strażnicy na dobre się zebrali, mieszkańcy lasów byli już prawie poza budynkiem. Śmierć zbierała swe żniwo bardzo szybko, walce towarzyszyły jęki umierających i szczęki mieczy i tym podobnych. Połowa pogan wycofywała się , druga zaś osłaniała tych pierwszych, tymczasem nogi Garretta zaczęły się uginać. Sparaliżował go strach gdyż stał w świetle i w każdej chwili mogła go przeszyć strzała lub miecz. Bał się ponieważ dzikusy wycofywali się w … jego stronę ! Wrócił się drzwiami i błyskawicznie schował się w cieniu, gdzie nikt go nie zobaczył. Obserwował bacznie pole ciągle trwającej walki. Złodziej dobrze wiedział po co mieszkańcy lasu tu przybyli. Jego najgorsze obawy potwierdziły się kiedy szaman triumfalnie podniósł rękę z jakimś przedmiotem. Był to talizman, który Garrett starał się zdobyć. Emanowała z niego wściekłość i rozpacz którą z trudem udało mu się stłumić. Większość wejść i wyjść została zamknięta (budynek przeszedł w tryb alarmowy). Garrett wyleciał z cienia jak z procy i popędził do pokoju z wielkim , gotyckim stołem który już odwiedził , wskoczył do kanału wentylacji. Przez kanał przeszedł na parter gdzie panował taki sam gwar jak na piętrze, ludzie czy to cywile czy wojskowi nie wiedzieli co się dzieje. W szaleńczym pędzie wyskoczył przez jedno z pokaźnych okien w gęste zarośla. Wyszedł za pomocą kotwiczki poza ceglany mur (i jednocześnie teren banku) , spojrzał na niebo. Nadal trwała noc , co nie zdziwiło złodzieja gdyż jego misja nie wydawała się specjalnie długa. Księżyc był w pełni. Tysiące ślicznych gwiazd migotały na niebie niczym pochodnie w ciemnej jaskini. Dostał się na dach pobliskiego domu wspinając się po rynnie. Garrett po dachach pędził przez miasto , szybko mijając kolejne ulice. Dochodziły do niego jeszcze ciche teraz dźwięki wydawane przez alarm. Jak zawsze w mieście o tej porze nieliczni ludzie krążyli po ulicach przypominając zagubionych. Zapewne byli to pijacy gdyż nikt normalny wolał nie narażać się na kradzież ich dóbr przez podobnych Garrettowi. Po nieznacznym oddaleniu się od banku , obejrzał się za siebie i ujrzał zarysy pogan uciekających z miasta. Przeklął cicho i ponownie (tym razem trochę wolniej) zaczął przemieszczać się do swojego ubogiego pokoju w miejskiej gospodzie. Gdy dotarł do niej czuł się już bezpieczny. Wewnątrz tylko paru okolicznych pijaczków piło piwo. Po skrzypiących, starych schodach zmęczony złodziej dotarł na piętro gdzie mieściły się pokoje. Zapukał do drzwi pasera który po długim (jak na dojście do drzwi) czasie otworzył je i wpuścił Garretta. Gilbert wyglądał na zaspanego, mrużył oczy i przeciągał się we wszystkie strony.
- Osso chozzi ?- spytał zaspanym głosem paser
- Byłem w banku jak kazałeś –
- I co ? Zdobyłeś talizman ?-
Gilbert wyraźnie ożywiony wpuścił Garretta do pomieszczenia po czym obaj usiedli.
- Masz talizman ?-
- Wiesz … były pewnie komplikacje.-
- Jakie znowu komplikacje ?! Cały nasz plan w gruzach !-
- Zastałem w banku Pogan, także przyszli po talizman. Wybili w pień straż i odeszli wraz ze swoją zdobyczą …-
- Mów dalej !-
- Przestraszyłem się i zwiałem z tego miejsca, później dotarłem do gospody i postanowiłem Ci to powiedzieć-
- A niech Cię Garrett ! Dziś nie mam już siły by obciążać Cię winą i być na Ciebie wściekły. Idź odpocząć !-
- Jak sobie życzysz-
Gilbert położył się spać, natomiast złodziej poczłapał do swojego własnego pokoju i podobnie jak jego przyjaciel udał się na spoczynek.
Rano nasz bohater obudził się i począł się przeciągać ziewając przy tym głośno. Mrugając oczami usiadł na łóżku, posiedział tak trochę po czym wstał i przygotował sobie jadło które skonsumował w krótkim czasie. Pogoda za oknem była ładna i przede wszystkim bardzo słoneczna co niezbyt dobrze sprzyjało złodziejstwu. Stanął w drzwiach przeciągając się ponownie. Ku zdziwieniu Garretta na korytarzu zgromadzeni byli wszyscy Ci którzy wynajmowali pokoje oraz paru strażników i właściciel gospody, wiadomo jak Garrett zareagował na widok strażników. Cofnął się prędko w celu ubrania niecodziennych ciuchów. Gdy to zrobił, dołączył do zgromadzonych osobników, próbował dowiedzieć się co się tutaj dzieje. Próbował uspokoić szalejące niczym burza myśli w swojej głowie. Ostatnio widział wiele dziwnych rzeczy. Miał szczęście że właściciel dobrze go nie zna gdyż mógłby wydać go straży a wtedy złodziej byłby zgubiony. Chciał wyjaśnić sobie to wszystko co się tu działo wraz z paserem, Garrett oczekiwał że ten będzie świadom tego co się wydarzyło. Zapukał, w tym momencie zaczepiło go dwóch strażników.
- Te drzwi są zamknięte. Osoba wynajmująca to pomieszczenie została zamordowana dzisiaj w nocy.- powiedział jeden z nich
- Jak to się stało ?!-
- Oberwał czymś ostrym w czasie snu.-
Złodziej bez słowa odszedł, ta informacja nim wstrząsnęła. Wszedł do swojego pokoju gdzie znalazł tajemniczą kopertę. Szybko przeczytał zawartość. Oto co ujrzał :
„Jak zapewne wiesz Gilbert umarł dzisiaj w nocy. Zabili go prawdopodobnie poganie. Miałeś wielkie szczęście że Ciebie też nie zabili, dranie czyhają też na twoje życie. Przejdźmy jednak do rzeczy, to ja jestem przyjacielem Gilberta o którym zapewne Ci już wspominał. To że on nie żyje nie znaczy że ja nie mogę przyjąć twojego zlecenia bezpośrednio od Ciebie. Spotkajmy się jutro na placu targowym. Spędzę tam większość dnia, postaraj się przyjść w południe. Rozpoznasz mnie po broszce z wizerunkiem lwa.
Revon Harngor”
Po przeczytaniu owego listu Garretta wprost zalała fala pytań i wątpliwości które wciąż sobie zadawał. Podszedł do okna i począł porządkować sobie to wszystko. Nie był jednak w stanie tego ogarnąć. Był zmuszony o tym zapomnieć. W takich sytuacjach zawsze sięgał po książkę. Tak zrobił i teraz. Reszta dnia minęła mu dobrze, nie wydarzyło się nic szczególnie ciekawego. O zmroku zmęczony położył się spać.
----------------------------------------------------------------------------------------------------
I jak ? Podobało się ? Utrzymuje poziom poprzednich rozdziałów ?
[ Dodano: Czw 16 Paź, 2008 16:36 ]
Tym razem wreszcie posłuchałem waszych rad. Szczególnie tych "Pisz dłuższe zdania !" oraz "Nie rób spacji przed przecinkami". Myślę że to dobrze zrobiło mojemu opowiadaniu. Trzymajcie ! :
VI : Zmiana planów
Poganie zaczęli wygrywać. Wydawało się że przewodził nimi szaman w masce wyżłobionej w czaszce byka. W szale bitewnym zabijali straż jeden po drugim, nim zaskoczeni strażnicy na dobre się zebrali, mieszkańcy lasów byli już prawie poza budynkiem. Śmierć zbierała swe żniwo bardzo szybko, walce towarzyszyły jęki umierających i szczęki mieczy i tym podobnych. Połowa pogan wycofywała się , druga zaś osłaniała tych pierwszych, tymczasem nogi Garretta zaczęły się uginać. Sparaliżował go strach gdyż stał w świetle i w każdej chwili mogła go przeszyć strzała lub miecz. Bał się ponieważ dzikusy wycofywali się w … jego stronę ! Wrócił się drzwiami i błyskawicznie schował się w cieniu, gdzie nikt go nie zobaczył. Obserwował bacznie pole ciągle trwającej walki. Złodziej dobrze wiedział po co mieszkańcy lasu tu przybyli. Jego najgorsze obawy potwierdziły się kiedy szaman triumfalnie podniósł rękę z jakimś przedmiotem. Był to talizman, który Garrett starał się zdobyć. Emanowała z niego wściekłość i rozpacz którą z trudem udało mu się stłumić. Większość wejść i wyjść została zamknięta (budynek przeszedł w tryb alarmowy). Garrett wyleciał z cienia jak z procy i popędził do pokoju z wielkim , gotyckim stołem który już odwiedził , wskoczył do kanału wentylacji. Przez kanał przeszedł na parter gdzie panował taki sam gwar jak na piętrze, ludzie czy to cywile czy wojskowi nie wiedzieli co się dzieje. W szaleńczym pędzie wyskoczył przez jedno z pokaźnych okien w gęste zarośla. Wyszedł za pomocą kotwiczki poza ceglany mur (i jednocześnie teren banku) , spojrzał na niebo. Nadal trwała noc , co nie zdziwiło złodzieja gdyż jego misja nie wydawała się specjalnie długa. Księżyc był w pełni. Tysiące ślicznych gwiazd migotały na niebie niczym pochodnie w ciemnej jaskini. Dostał się na dach pobliskiego domu wspinając się po rynnie. Garrett po dachach pędził przez miasto , szybko mijając kolejne ulice. Dochodziły do niego jeszcze ciche teraz dźwięki wydawane przez alarm. Jak zawsze w mieście o tej porze nieliczni ludzie krążyli po ulicach przypominając zagubionych. Zapewne byli to pijacy gdyż nikt normalny wolał nie narażać się na kradzież ich dóbr przez podobnych Garrettowi. Po nieznacznym oddaleniu się od banku , obejrzał się za siebie i ujrzał zarysy pogan uciekających z miasta. Przeklął cicho i ponownie (tym razem trochę wolniej) zaczął przemieszczać się do swojego ubogiego pokoju w miejskiej gospodzie. Gdy dotarł do niej czuł się już bezpieczny. Wewnątrz tylko paru okolicznych pijaczków piło piwo. Po skrzypiących, starych schodach zmęczony złodziej dotarł na piętro gdzie mieściły się pokoje. Zapukał do drzwi pasera który po długim (jak na dojście do drzwi) czasie otworzył je i wpuścił Garretta. Gilbert wyglądał na zaspanego, mrużył oczy i przeciągał się we wszystkie strony.
- Osso chozzi ?- spytał zaspanym głosem paser
- Byłem w banku jak kazałeś –
- I co ? Zdobyłeś talizman ?-
Gilbert wyraźnie ożywiony wpuścił Garretta do pomieszczenia po czym obaj usiedli.
- Masz talizman ?-
- Wiesz … były pewnie komplikacje.-
- Jakie znowu komplikacje ?! Cały nasz plan w gruzach !-
- Zastałem w banku Pogan, także przyszli po talizman. Wybili w pień straż i odeszli wraz ze swoją zdobyczą …-
- Mów dalej !-
- Przestraszyłem się i zwiałem z tego miejsca, później dotarłem do gospody i postanowiłem Ci to powiedzieć-
- A niech Cię Garrett ! Dziś nie mam już siły by obciążać Cię winą i być na Ciebie wściekły. Idź odpocząć !-
- Jak sobie życzysz-
Gilbert położył się spać, natomiast złodziej poczłapał do swojego własnego pokoju i podobnie jak jego przyjaciel udał się na spoczynek.
Rano nasz bohater obudził się i począł się przeciągać ziewając przy tym głośno. Mrugając oczami usiadł na łóżku, posiedział tak trochę po czym wstał i przygotował sobie jadło które skonsumował w krótkim czasie. Pogoda za oknem była ładna i przede wszystkim bardzo słoneczna co niezbyt dobrze sprzyjało złodziejstwu. Stanął w drzwiach przeciągając się ponownie. Ku zdziwieniu Garretta na korytarzu zgromadzeni byli wszyscy Ci którzy wynajmowali pokoje oraz paru strażników i właściciel gospody, wiadomo jak Garrett zareagował na widok strażników. Cofnął się prędko w celu ubrania niecodziennych ciuchów. Gdy to zrobił, dołączył do zgromadzonych osobników, próbował dowiedzieć się co się tutaj dzieje. Próbował uspokoić szalejące niczym burza myśli w swojej głowie. Ostatnio widział wiele dziwnych rzeczy. Miał szczęście że właściciel dobrze go nie zna gdyż mógłby wydać go straży a wtedy złodziej byłby zgubiony. Chciał wyjaśnić sobie to wszystko co się tu działo wraz z paserem, Garrett oczekiwał że ten będzie świadom tego co się wydarzyło. Zapukał, w tym momencie zaczepiło go dwóch strażników.
- Te drzwi są zamknięte. Osoba wynajmująca to pomieszczenie została zamordowana dzisiaj w nocy.- powiedział jeden z nich
- Jak to się stało ?!-
- Oberwał czymś ostrym w czasie snu.-
Złodziej bez słowa odszedł, ta informacja nim wstrząsnęła. Wszedł do swojego pokoju gdzie znalazł tajemniczą kopertę. Szybko przeczytał zawartość. Oto co ujrzał :
„Jak zapewne wiesz Gilbert umarł dzisiaj w nocy. Zabili go prawdopodobnie poganie. Miałeś wielkie szczęście że Ciebie też nie zabili, dranie czyhają też na twoje życie. Przejdźmy jednak do rzeczy, to ja jestem przyjacielem Gilberta o którym zapewne Ci już wspominał. To że on nie żyje nie znaczy że ja nie mogę przyjąć twojego zlecenia bezpośrednio od Ciebie. Spotkajmy się jutro na placu targowym. Spędzę tam większość dnia, postaraj się przyjść w południe. Rozpoznasz mnie po broszce z wizerunkiem lwa.
Revon Harngor”
Po przeczytaniu owego listu Garretta wprost zalała fala pytań i wątpliwości które wciąż sobie zadawał. Podszedł do okna i począł porządkować sobie to wszystko. Nie był jednak w stanie tego ogarnąć. Był zmuszony o tym zapomnieć. W takich sytuacjach zawsze sięgał po książkę. Tak zrobił i teraz. Reszta dnia minęła mu dobrze, nie wydarzyło się nic szczególnie ciekawego. O zmroku zmęczony położył się spać.
----------------------------------------------------------------------------------------------------
I jak ? Podobało się ? Utrzymuje poziom poprzednich rozdziałów ?
Re: [LITERATURA] Oceńcie !
Niestety utrzymujesz... spadkowy.Artass pisze: I jak ? Podobało się ? Utrzymuje poziom poprzednich rozdziałów ?
- Orest Reinn
- Paser
- Posty: 181
- Rejestracja: 23 lipca 2007, 17:10
Re: [LITERATURA] Oceńcie !
Jest lepiej. Mam coraz mniej do marudzenia ;] Bardziej złożone zdania zdecydowanie pomogły, więc tu już chyba nie mam nic więcej do powiedzenia - już wiesz w którą stronę iść.
Sformułowania "Śmierć zbierała swe żniwo bardzo szybko, walce towarzyszyły jęki umierających i szczęki mieczy" są naprawdę dobre, ale padłem twarzą na klawiaturę, gdy przeczytałem "i tym podobne" Takich "smaczków" jest jeszcze kilka (choć już mniej niż w poprzednich rozdziałach). Ważne jest by pisarz wyczuwał epickość sformułowania, bądź jego brak. Nieepickie są na przykład wstawki w nawiasach.
Nie musisz z kolei przejmować się, żeby nie było luk w czasie. Jeśli nie wydarzyło się nic ciekawego, to tego po prostu nie pisz. Skończ na tym, że chwycił książkę i zagłębił się w lekturze.
Jest jeszcze jeden szzegół: postacie. Strażnik to też człowiek więc nadaj mu osobowość. Nich to będzie krótki zarys mówiący choćby o tym, że strażnik który się odezwał spoglądał na tłum spode łba, rzucając wokół wściekłe spojrzenia. Chodzi o to, żeby bohaterowie epizodyczni nie byli bezkształtną masą.
Ale ogólnie rozdział in plus. Widać postęp, więc pisz dalej
Sformułowania "Śmierć zbierała swe żniwo bardzo szybko, walce towarzyszyły jęki umierających i szczęki mieczy" są naprawdę dobre, ale padłem twarzą na klawiaturę, gdy przeczytałem "i tym podobne" Takich "smaczków" jest jeszcze kilka (choć już mniej niż w poprzednich rozdziałach). Ważne jest by pisarz wyczuwał epickość sformułowania, bądź jego brak. Nieepickie są na przykład wstawki w nawiasach.
Nie musisz z kolei przejmować się, żeby nie było luk w czasie. Jeśli nie wydarzyło się nic ciekawego, to tego po prostu nie pisz. Skończ na tym, że chwycił książkę i zagłębił się w lekturze.
Jest jeszcze jeden szzegół: postacie. Strażnik to też człowiek więc nadaj mu osobowość. Nich to będzie krótki zarys mówiący choćby o tym, że strażnik który się odezwał spoglądał na tłum spode łba, rzucając wokół wściekłe spojrzenia. Chodzi o to, żeby bohaterowie epizodyczni nie byli bezkształtną masą.
Ale ogólnie rozdział in plus. Widać postęp, więc pisz dalej
- SPIDIvonMARDER
- Garrett
- Posty: 5184
- Rejestracja: 29 stycznia 2008, 21:32
- Lokalizacja: Świątynia Nieba z Zaginionego Miasta
- Płeć:
- Kontakt:
Re: [LITERATURA] Oceńcie !
Ja też zauważyłem wzlot Zdania są dużo strawniejsze, choć opisy bym jeszcze trochę zmodulował.
Niestety:
-ujrzał zarysy pogan - "sylwetki" brzmią chyba lepiej No i Pogan piszemy z dużej litery, tak samo Miasto, Prekursorzy, Róg Quintusów, Oko.
Ładny zwrot fabularny z morderstwem Gilberta, bardzo mi się to spodobało. Pojawiły sie opiski i smaczki ("śliczne gwiazdy" hehe), choć nadal mogłoby ich być ciut więcej.
"Gilbert spojrzał na Garretta, jakby chciał mu zrobić coś nieeleganckiego"
W dialogach myślników używamy tylko na początku mówionej kwesti, a nie na końcu.
Aha, jeszcze jedna rzecz, która nie wiem, czy wcześniej została wytknięta, a uszła mojej uwadze:
anonimowość Garretta.
Garr to cynik, chłodny profesjonalista, egoista i pyszałek. Dodaj trochę opisów jego rozmyślań, trochę tekstów jaki mówi sam do siebie (jak w grze), jego komentarzy i wizji świata. To taka ciekawa osobowość:
"-SZLAG! Niedość, że mam psy na karku, to jeszcze ta banda buszmenów! Jeszcze tylko Młotów mi brakuje do kolekcji - pomyślał wkurzony Garrett odkładjąc list. Patrzył na kartkę jakby oczekiwał od niej jakiejś podpowiedzi"
To akurat nie było jakieś szczególnie dobre, ale coś takiego by sie przydało.
Jestem na Tak, , opowiadanie podnosi poziom!
Niestety:
-ujrzał zarysy pogan - "sylwetki" brzmią chyba lepiej No i Pogan piszemy z dużej litery, tak samo Miasto, Prekursorzy, Róg Quintusów, Oko.
Ładny zwrot fabularny z morderstwem Gilberta, bardzo mi się to spodobało. Pojawiły sie opiski i smaczki ("śliczne gwiazdy" hehe), choć nadal mogłoby ich być ciut więcej.
"Gilbert spojrzał na Garretta, jakby chciał mu zrobić coś nieeleganckiego"
W dialogach myślników używamy tylko na początku mówionej kwesti, a nie na końcu.
Aha, jeszcze jedna rzecz, która nie wiem, czy wcześniej została wytknięta, a uszła mojej uwadze:
anonimowość Garretta.
Garr to cynik, chłodny profesjonalista, egoista i pyszałek. Dodaj trochę opisów jego rozmyślań, trochę tekstów jaki mówi sam do siebie (jak w grze), jego komentarzy i wizji świata. To taka ciekawa osobowość:
"-SZLAG! Niedość, że mam psy na karku, to jeszcze ta banda buszmenów! Jeszcze tylko Młotów mi brakuje do kolekcji - pomyślał wkurzony Garrett odkładjąc list. Patrzył na kartkę jakby oczekiwał od niej jakiejś podpowiedzi"
To akurat nie było jakieś szczególnie dobre, ale coś takiego by sie przydało.
Jestem na Tak, , opowiadanie podnosi poziom!
Re: [LITERATURA] Oceńcie !
CZYLI JEST LEPIEJ NIŻ W POPRZEDNICH ROŹDZIAŁACH ?! HURRAA !!! A obawiałem się że spadne z poziomem.
A to niby czemu ?coorean pisze:Niestety utrzymujesz... spadkowy.
... i będzie jeszcze lepiej, niż jest.Orest Reinn pisze:Jest lepiej...
Re: [LITERATURA] Oceńcie !
... ani przed innymi znakami interpunkcyjnymi. Amen.Artass pisze:"Nie rób spacji przed przecinkami"
Nie stawiasz przecinków tam gdzie one są potrzebne, np: przed "że" i "który", co często zupełnie zmienia sens zdania.
Wiele zdań jest nieprzemyślanych i niezrozumiałych, np:
... czy Garrett taszcząc wielki gotycki stół wyleciał z cienia jak z procy, popędził do pokoju i wskoczył do kanału wentylacji? Co odwiedził Garrett? - z Twojego zdania wynika, że ... stół.Artass pisze:Garrett wyleciał z cienia jak z procy i popędził do pokoju z wielkim , gotyckim stołem który już odwiedził , wskoczył do kanału wentylacji.
Wiem co chciałeś napisać, ale napisałeś zupełnie co innego.
Sformułowanie "szczęki mieczy" jest niepoprawne, miecze raczej nie posiadają szczęk.
... dość na dziś, masz i tak dużo do poprawienia.
Ludzie budują za dużo murów, a za mało mostów.
Re: [LITERATURA] Oceńcie !
Eee ... sorki ale nie mam wkutych na pamięć wszystkich zasad odnośnie przecinków.krystyn-a pisze:... czy Garrett taszcząc wielki gotycki stół wyleciał z cienia jak z procy, popędził do pokoju i wskoczył do kanału wentylacji? Co odwiedził Garrett? - z Twojego zdania wynika, że ... stół.
Wiem co chciałeś napisać, ale napisałeś zupełnie co innego.
[ Dodano: Sob 18 Paź, 2008 09:44 ]
Wygląda na to że mimo podniesienia poziomu opowiadania, mam dużo do poprawienia.
- SPIDIvonMARDER
- Garrett
- Posty: 5184
- Rejestracja: 29 stycznia 2008, 21:32
- Lokalizacja: Świątynia Nieba z Zaginionego Miasta
- Płeć:
- Kontakt:
Re: [LITERATURA] Oceńcie !
Oj, a trzeba mieć na blachę wykutą ortografię, interpunkcję... wykutą? Nie.... to trzeba czuć, po prostu wiedzieć!Artass pisze:(...)
Eee ... sorki ale nie mam wkutych na pamięć wszystkich zasad odnośnie przecinków.
Re: [LITERATURA] Oceńcie !
Ostatnio zaniedałem opowiadanie, musze to odrobić jutro ukaże się VII rozdział !
Re: [LITERATURA] Oceńcie !
Z drobnym opóźnieniem (starałem się to nadrobić klimatem i jakością) zamieszczam kolejny rozdział :
VII : Tajemnicze spotkanie
Następnego dnia niedługo po tym jak słońce ponownie zagościło na bezchmurnym, pełno błękitnym niebie, Garretta zbudził trzask dochodzący z dołu. Pomocnica karczmarza zbiła jeden z bogato zdobionych, w miarę cennych talerzy. Zaraz po tym dało się stamtąd słyszeć wrzaski „Co ty sobie do cholery myślisz !” i „Kto za to do licha zapłaci”. „Mniej dla mnie …” pomyślał Garrett zerwawszy się z łoża w celu napełnienia brzucha wyraźnie domagającego się strawy. Gdy było po wszystkim odczuł niezwykłą potrzebę działania. Po prostu w ten dzień rozpierała go jakaś dziwna energia. Czuł że zdarzy się coś co na długo zalegnie w jego pamięci. Ubrał się i wyszedł z gospody na otwartą przestrzeń, miał przecież coś do załatwienia … musiał spotkać się z pracodawcą. Szedł wolnym krokiem rozkoszując się wspaniałą wręcz pogodą, skąpane w słońcu miasto wydawało się o wiele żywsze niż zwykle. W drodze rozmyślał nad ostatnimi wydarzeniami :
„Szkoda że Gilberta nie ma już na tym świecie … żal mi tego drania. Chociaż to trochę dziwne że jeszcze stąpam po tej ziemi, buszmeni mieli moje życie na wyciągnięcie ręki, dlaczego mnie także nie zabili ?”
Nie było mu dane jednak porządnie się nad tym zastanowić, zamyślił się tak bardzo że ledwo zdał sobie sprawę z tego że dotarł na miejsce. Plac targowy aż kipiał od prowadzonych na nim rozmów. Rozmaite stragany a to z ceramiką, a to z figurkami zwracały uwagę Garretta, szczerze żałował że nie miał czasu na wzbogacenie się w tym raju dla złodziei. Plac miał kształt kwadratu otoczonego kamienicami, odstępy między nimi gdzieniegdzie tworzyły wąskie alejki i bulwary prowadzące przez rozległe miasto. Wyłożony był on szarą pomarańczową cegłą która aż raziła w oczy przy pełnym słońcu. Spacerowały po niej setki ludzi co zniechęcało złodzieja, trudno było zidentyfikować w tym tłumie kogoś o tak szczegółowym znaku rozpoznawczym. „Dlaczego akurat broszka ?!” wściekał się Garrett. Dziwnym trafem jak na zawołanie zobaczył pewnego człowieka ubranego w fioletowe szaty zdobione szafirami o kruczoczarnych włosach. Siedziało koło niego dwóch osiłków w czarno-żółtych bezrękawnikach. Siedzieli przy stolikach z krwiście czerwonymi parasolami w zewnętrznej części jakieś tawerny. „Dzięki bogom !” – pomyślał złodziej udawszy się w kierunku owych mężczyzn. Przysiadł się do ich stolika i zaczął rozmowę.
- Jestem więc … mów dlaczego chciałeś się ze mną spotkać. –
- Dobrze Cię widzieć Mistrzu Złodziei. – Revon złożył ręce na stoliku po czym kontynuował – Zaprawdę szkoda mi Gilberta, nie był złym człowiekiem … niestety musisz załatwić sprawę talizmanu bez pośrednika, ostatnio z pomocą wiarygodnych źródeł namierzyłem miejsce pobytu Amuletu Dzikości. Znajduje się on teraz w ukrytej wiosce Pogan, w lesie. – Garrett wzdrygnął na brzmienie nazwy talizmanu gdyż dopiero teraz dane było mu ją usłyszeć, zleceniodawca opowiadał dalej pomagając sobie rękoma (wykonywał gesty)- Wiem doskonale że …
- Byłem już tam !- przerwał Garrett
- Właśnie to chciałem oznajmić. Nie pożądałem byś mi przerywał. Talizman jest teraz w posiadaniu Wielkiego Szamana. Wiem doskonale o twojej „wizycie” w tej wiosce jeszcze za Ery Metalu. Otóż byłem kiedyś Opiekunem … bacznie Cię obserwowałem. -
W tym momencie urwał, wyraźnie zobaczył kogoś z kim nie chciał poznawać złodzieja.
- To jednak długa historia. W najbliższym czasie ją poznasz.-
- Przejdę do czynów, bywaj.- rzekł Garrett po czym odszedł.
Ponieważ jednak Revon był kiepski w kłamaniu, złodziej zorientował się że po prostu chciał on się spotkać z kimś niepożądanym. Garrett udał że nie zrozumiał o co tu chodzi i zniknął w tłumie, poczłapał w najbliższą alejkę i zza ściany porośniętej pleśnią kamienicy obserwował wciąż kłamliwego zleceniodawcę. Osoba w czarnym, dziwnie dla złodzieja znajomym płaszczu wyszła nagle z tłumu zaczepiając Revona.
- Witaj bracie ! Wstańmy, przejdźmy się.-
- Niech będzie twoja wola. Oczywiście ty musiałeś przyjść przedwcześnie ! Ledwo pozbyłem się Garretta ! – odpowiedział bogacz z wyraźnym sarkazmem w głosie po czym wstał wraz ze swoją ochroną.-
Wszyscy udali się wolnym krokiem w stronę fontanny na środku placu.
- Garrett jest teraz prawdziwym profesjonalistom, nie potrzebuje już waszego wtrącania się. Pojmiesz to wreszcie ? – odrzekł Revon
- Tak, wychowaliśmy go na mistrza w swoim fachu, to fakt. Jednak któż inny mógłby zdobyć dla nas amulet ? Przecież bez niego Poganie znowu sprowadzą Szachraja na te ziemie, a wówczas czeka nas niechybna zguba. On już uratował świat ! Ma wprawę jeżeli chodzi o trudne zadania. Nie wtajemniczaj go jednak w tą całą aferę z amuletem. Nie będzie chciał nam pomagać … Będzie lepiej jeżeli pozostanie to dla niego tylko najzwyklejszym w świecie zleceniem. Oczywiście na zachętę otrzyma od nas obiecaną sumę –
Garrett wiedział już wszystko co chciał wiedzieć. „Opiekunowie znowu swoje … niedługo to ratowanie świata stanie się tradycją, zataili to przede mną dranie !”. Z drugiej strony miał zaległy czynsz do spłacenia a te pieniądze starczyły by mu na bardzo długo. W smętnym nastroju udał się do pokoju w karczmie aby to wszystko przemyśleć. Pod wieczór po uzgodnieniu z samym sobą wszystkich za i przeciw zdecydował że zgodzi się zdobyć amulet. Miał mętlik w głowie toteż położył się na łóżku. Nie mógł długo zasnąć. Około północy gdy srebrny księżyc oświetlał mrok nocy swoim blaskiem a tysiące obiektów na niebie zwracały uwagę każdego kto na nie spojrzał, Garrett usłyszał nieznany szmer dochodzący o dziwo z piętra na którym teraz był. W głuchej ciszy ów odgłos wydawał się równo głośny co ryk niedźwiedzia. Złodziej wystraszył się i chwycił odruchowo za sztylet. Opanował go dziwny, nieprzyjemny chłód. Trząsł się cały kiedy jego drzwi uchyliły się delikatnie, aczkolwiek strasznie przy tym skrzypiąc. Słyszał nadal ciche odgłosy przywodzące na myśl duchy. O tych właśnie myślał gdyż ten dźwięk wydawał mu się znajomy. Wiele razy widział (a nawet rozmawiał) z upiorami i zjawami i to właśnie przez to znał ten dźwięk. Dręczące go odgłosy stawały się coraz głośniejsze aż wreszcie półprzezroczysta, niewyraźna sylwetka mężczyzn wtargnęła do jego pokoju. Garrett zamarł i całkowicie zbladł, sztylet wypadł mu z dłoni i uderzył z hukiem o podłoże. Złodziej nie wiedział co o tym myśleć …
- T-to jaa, znasz mnie przecież –przeciągała zjawa- J-jestem twoim przyjacielem, Gilbertem. Przyszedłem aby Cię ostrzec.-
W tym momencie duch urwał po czym ryknął przeraźliwie i rozpłynął się w powietrzu. Coś zmusiło go do powrotu tam skąd przybył. Garrett nie wiedział czy to się dzieje naprawdę, czy to tylko zły sen. Długo jeszcze nie zasnął …
VII : Tajemnicze spotkanie
Następnego dnia niedługo po tym jak słońce ponownie zagościło na bezchmurnym, pełno błękitnym niebie, Garretta zbudził trzask dochodzący z dołu. Pomocnica karczmarza zbiła jeden z bogato zdobionych, w miarę cennych talerzy. Zaraz po tym dało się stamtąd słyszeć wrzaski „Co ty sobie do cholery myślisz !” i „Kto za to do licha zapłaci”. „Mniej dla mnie …” pomyślał Garrett zerwawszy się z łoża w celu napełnienia brzucha wyraźnie domagającego się strawy. Gdy było po wszystkim odczuł niezwykłą potrzebę działania. Po prostu w ten dzień rozpierała go jakaś dziwna energia. Czuł że zdarzy się coś co na długo zalegnie w jego pamięci. Ubrał się i wyszedł z gospody na otwartą przestrzeń, miał przecież coś do załatwienia … musiał spotkać się z pracodawcą. Szedł wolnym krokiem rozkoszując się wspaniałą wręcz pogodą, skąpane w słońcu miasto wydawało się o wiele żywsze niż zwykle. W drodze rozmyślał nad ostatnimi wydarzeniami :
„Szkoda że Gilberta nie ma już na tym świecie … żal mi tego drania. Chociaż to trochę dziwne że jeszcze stąpam po tej ziemi, buszmeni mieli moje życie na wyciągnięcie ręki, dlaczego mnie także nie zabili ?”
Nie było mu dane jednak porządnie się nad tym zastanowić, zamyślił się tak bardzo że ledwo zdał sobie sprawę z tego że dotarł na miejsce. Plac targowy aż kipiał od prowadzonych na nim rozmów. Rozmaite stragany a to z ceramiką, a to z figurkami zwracały uwagę Garretta, szczerze żałował że nie miał czasu na wzbogacenie się w tym raju dla złodziei. Plac miał kształt kwadratu otoczonego kamienicami, odstępy między nimi gdzieniegdzie tworzyły wąskie alejki i bulwary prowadzące przez rozległe miasto. Wyłożony był on szarą pomarańczową cegłą która aż raziła w oczy przy pełnym słońcu. Spacerowały po niej setki ludzi co zniechęcało złodzieja, trudno było zidentyfikować w tym tłumie kogoś o tak szczegółowym znaku rozpoznawczym. „Dlaczego akurat broszka ?!” wściekał się Garrett. Dziwnym trafem jak na zawołanie zobaczył pewnego człowieka ubranego w fioletowe szaty zdobione szafirami o kruczoczarnych włosach. Siedziało koło niego dwóch osiłków w czarno-żółtych bezrękawnikach. Siedzieli przy stolikach z krwiście czerwonymi parasolami w zewnętrznej części jakieś tawerny. „Dzięki bogom !” – pomyślał złodziej udawszy się w kierunku owych mężczyzn. Przysiadł się do ich stolika i zaczął rozmowę.
- Jestem więc … mów dlaczego chciałeś się ze mną spotkać. –
- Dobrze Cię widzieć Mistrzu Złodziei. – Revon złożył ręce na stoliku po czym kontynuował – Zaprawdę szkoda mi Gilberta, nie był złym człowiekiem … niestety musisz załatwić sprawę talizmanu bez pośrednika, ostatnio z pomocą wiarygodnych źródeł namierzyłem miejsce pobytu Amuletu Dzikości. Znajduje się on teraz w ukrytej wiosce Pogan, w lesie. – Garrett wzdrygnął na brzmienie nazwy talizmanu gdyż dopiero teraz dane było mu ją usłyszeć, zleceniodawca opowiadał dalej pomagając sobie rękoma (wykonywał gesty)- Wiem doskonale że …
- Byłem już tam !- przerwał Garrett
- Właśnie to chciałem oznajmić. Nie pożądałem byś mi przerywał. Talizman jest teraz w posiadaniu Wielkiego Szamana. Wiem doskonale o twojej „wizycie” w tej wiosce jeszcze za Ery Metalu. Otóż byłem kiedyś Opiekunem … bacznie Cię obserwowałem. -
W tym momencie urwał, wyraźnie zobaczył kogoś z kim nie chciał poznawać złodzieja.
- To jednak długa historia. W najbliższym czasie ją poznasz.-
- Przejdę do czynów, bywaj.- rzekł Garrett po czym odszedł.
Ponieważ jednak Revon był kiepski w kłamaniu, złodziej zorientował się że po prostu chciał on się spotkać z kimś niepożądanym. Garrett udał że nie zrozumiał o co tu chodzi i zniknął w tłumie, poczłapał w najbliższą alejkę i zza ściany porośniętej pleśnią kamienicy obserwował wciąż kłamliwego zleceniodawcę. Osoba w czarnym, dziwnie dla złodzieja znajomym płaszczu wyszła nagle z tłumu zaczepiając Revona.
- Witaj bracie ! Wstańmy, przejdźmy się.-
- Niech będzie twoja wola. Oczywiście ty musiałeś przyjść przedwcześnie ! Ledwo pozbyłem się Garretta ! – odpowiedział bogacz z wyraźnym sarkazmem w głosie po czym wstał wraz ze swoją ochroną.-
Wszyscy udali się wolnym krokiem w stronę fontanny na środku placu.
- Garrett jest teraz prawdziwym profesjonalistom, nie potrzebuje już waszego wtrącania się. Pojmiesz to wreszcie ? – odrzekł Revon
- Tak, wychowaliśmy go na mistrza w swoim fachu, to fakt. Jednak któż inny mógłby zdobyć dla nas amulet ? Przecież bez niego Poganie znowu sprowadzą Szachraja na te ziemie, a wówczas czeka nas niechybna zguba. On już uratował świat ! Ma wprawę jeżeli chodzi o trudne zadania. Nie wtajemniczaj go jednak w tą całą aferę z amuletem. Nie będzie chciał nam pomagać … Będzie lepiej jeżeli pozostanie to dla niego tylko najzwyklejszym w świecie zleceniem. Oczywiście na zachętę otrzyma od nas obiecaną sumę –
Garrett wiedział już wszystko co chciał wiedzieć. „Opiekunowie znowu swoje … niedługo to ratowanie świata stanie się tradycją, zataili to przede mną dranie !”. Z drugiej strony miał zaległy czynsz do spłacenia a te pieniądze starczyły by mu na bardzo długo. W smętnym nastroju udał się do pokoju w karczmie aby to wszystko przemyśleć. Pod wieczór po uzgodnieniu z samym sobą wszystkich za i przeciw zdecydował że zgodzi się zdobyć amulet. Miał mętlik w głowie toteż położył się na łóżku. Nie mógł długo zasnąć. Około północy gdy srebrny księżyc oświetlał mrok nocy swoim blaskiem a tysiące obiektów na niebie zwracały uwagę każdego kto na nie spojrzał, Garrett usłyszał nieznany szmer dochodzący o dziwo z piętra na którym teraz był. W głuchej ciszy ów odgłos wydawał się równo głośny co ryk niedźwiedzia. Złodziej wystraszył się i chwycił odruchowo za sztylet. Opanował go dziwny, nieprzyjemny chłód. Trząsł się cały kiedy jego drzwi uchyliły się delikatnie, aczkolwiek strasznie przy tym skrzypiąc. Słyszał nadal ciche odgłosy przywodzące na myśl duchy. O tych właśnie myślał gdyż ten dźwięk wydawał mu się znajomy. Wiele razy widział (a nawet rozmawiał) z upiorami i zjawami i to właśnie przez to znał ten dźwięk. Dręczące go odgłosy stawały się coraz głośniejsze aż wreszcie półprzezroczysta, niewyraźna sylwetka mężczyzn wtargnęła do jego pokoju. Garrett zamarł i całkowicie zbladł, sztylet wypadł mu z dłoni i uderzył z hukiem o podłoże. Złodziej nie wiedział co o tym myśleć …
- T-to jaa, znasz mnie przecież –przeciągała zjawa- J-jestem twoim przyjacielem, Gilbertem. Przyszedłem aby Cię ostrzec.-
W tym momencie duch urwał po czym ryknął przeraźliwie i rozpłynął się w powietrzu. Coś zmusiło go do powrotu tam skąd przybył. Garrett nie wiedział czy to się dzieje naprawdę, czy to tylko zły sen. Długo jeszcze nie zasnął …
- SPIDIvonMARDER
- Garrett
- Posty: 5184
- Rejestracja: 29 stycznia 2008, 21:32
- Lokalizacja: Świątynia Nieba z Zaginionego Miasta
- Płeć:
- Kontakt:
Re: [LITERATURA] Oceńcie !
Jest dobrze. Lepsza konstrukcja zdań, więcej opisów, ciekawsza fabuła
Oby tak dalej!
pełno błękitnym niebie/Nie pożądałem byś mi przerywał/porośniętej pleśnią kamienicy <- te zwroty są IMO nieodpowiednie.
Oby tak dalej!
pełno błękitnym niebie/Nie pożądałem byś mi przerywał/porośniętej pleśnią kamienicy <- te zwroty są IMO nieodpowiednie.
Re: [LITERATURA] Oceńcie !
Jedziemy.
Wystarczyłoby: "na dwór", "na ulicę", a nawet - "na brudną ulicę" - niby to obrzydliwe, ale dodaje uroku dla tekstu, nadaje obraz, wymusza działanie wyobraźni.
Stary, piszesz w klimatach urban fantasy.
Lepiej brzmiałoby: "Jednak nie było mu dane...".
Z drugiej strony narrator opowiada jak lektor jakiejś bajki.
Wywalić "jednak".
Spróbuj tego: "Siedzieli przy stolikach wyposażonych w krwiście czerwone parasole...".
... wzdrygnął się słysząc nazwę talizmanu... - lepiej?
"Zleceniodawca opowiadał dalej energicznie gestykulując rękami...".
Cóż mogę więcej dodać, cóż... na pocieszenie chyba tylko to, że kilka błędów napewno opuściłem.
Nie wiem czy odżywasz się dobrze, nie znam Twojej diety, ale wiem jedno - zjadasz przecinki, oj stary, Ty je połykasz w całości, masowo. W każdym, a w na pewno w większości zdań brakuje jakiegoś przecinka. Nie wypisywałem, bo to chyba zajęłoby wieczność.
I do diabła... niech ktoś oceni moje opowiadanie - dział "Świat złodzieja", temat: "Mój projekt też", strona (o ile dobrze pamiętam) 14. W każdym razie pod koniec topicu.
Pozdrowienia.
Pełno-błękitnym, wydaje mi się, że to winno być napisane przez myślnik.Artass pisze:pełno błękitnym niebie
"... w miarę" - jest tu zupełnie niepotrzebne.Artass pisze:w miarę cennych talerzy
To też. Średnio inteligentna małpa domyśli się skąd. Przecież napisałeś o tym dwa zdania przed.Artass pisze:stamtąd
Przydałby się myślnik.Artass pisze:„Mniej dla mnie …” pomyślał Garrett
Błąd... A może i nie błąd. Zależy jak to traktować. Od razu pokazujesz czytelnikowi, że coś ważnego się wydarzy. Z jednej strony to dobrze, bo daje nijako gwarancję, że doczyta tekst do końca, z drugiej strony źle, bo niespodzianka może naprawić nawet najgorsze opowiadanie...Artass pisze:Po prostu w ten dzień rozpierała go jakaś dziwna energia. Czuł że zdarzy się coś co na długo zalegnie w jego pamięci.
Nie no, bez przesady... Co on na łąkę wyszedł? Średniowieczne ulice były wąskie, w porównaniu do dzisiejszego układu budynków to wręcz ciasne. Ale, ale - kto powiedział, że to Średniowiecze, prawda? No dobra, niech będzie... W Thiefie ulice też były wąskie.Artass pisze:otwartą przestrzeń
Wystarczyłoby: "na dwór", "na ulicę", a nawet - "na brudną ulicę" - niby to obrzydliwe, ale dodaje uroku dla tekstu, nadaje obraz, wymusza działanie wyobraźni.
A kysz stamtąd! Wyraz niepotrzebny.Artass pisze:wręcz
Oho... ciut nie Shire z Władcy Pierścieni, a gdzie Frodo?Artass pisze:skąpane w słońcu miasto wydawało się o wiele żywsze niż zwykle
Stary, piszesz w klimatach urban fantasy.
Ten dwukropek na końcu zdania zbędny.Artass pisze:W drodze rozmyślał nad ostatnimi wydarzeniami :
Dziwna konstrukcja. Zaraz się zawali chyba...Artass pisze:Nie było mu dane jednak
Lepiej brzmiałoby: "Jednak nie było mu dane...".
Z drugiej strony narrator opowiada jak lektor jakiejś bajki.
Wywalić "jednak".
Brawo. Tu muszę Cię pochwalić. Podoba mi się. Tylko przecinków brak...Artass pisze:zamyślił się tak bardzo że ledwo zdał sobie sprawę z tego że dotarł na miejsce
Nice. I like this.Artass pisze:Plac targowy aż kipiał
To też ładne zdanie. Tylko z tym kwadratem jakoś tak dziwnie... Lepiej byłoby "... nieforemnego kwadratu", przecież nikt z centymetrem nie biegał i nie mierzył czy to równy kwadrat.Artass pisze:Plac miał kształt kwadratu otoczonego kamienicami, odstępy między nimi gdzieniegdzie tworzyły wąskie alejki i bulwary prowadzące przez rozległe miasto.
To szarą czy pomarańczową?Artass pisze:Wyłożony był on szarą pomarańczową
Bez przesady... Wystarczy dziesiątki... Postaw się na miejscu Garcia...Artass pisze:setki
Nie no to mnie rozwaliło! To szafiry mają kruczoczarne włosy?! Dobre...Artass pisze:Dziwnym trafem jak na zawołanie zobaczył pewnego człowieka ubranego w fioletowe szaty zdobione szafirami o kruczoczarnych włosach.
A daj pan spokój. Bez takich kolorowanek. Wystarczy czarnych. Albo czarnych w żółte pasy.Artass pisze:Siedziało koło niego dwóch osiłków w czarno-żółtych bezrękawnikach.
A w kolejnym zdaniu.Artass pisze:Siedziało
Powtórzenie.Artass pisze:Siedzieli
Na początku pomyślałem, że oni trzymają te parasole. A może trzymają? Czy są jednak zamontowane w stołach?Artass pisze:Siedzieli przy stolikach z krwiście czerwonymi parasolami w zewnętrznej części jakieś tawerny.
Spróbuj tego: "Siedzieli przy stolikach wyposażonych w krwiście czerwone parasole...".
Hmpf... -,-Artass pisze:udawszy
Brzmieć to może instrument. Chociaż nazwa też, ale jakoś to nie pasuje.Artass pisze:brzmienie
... wzdrygnął się słysząc nazwę talizmanu... - lepiej?
Nie kombinuj tak. Jakieś nowe formy próbujesz wynaleźć?Artass pisze:zleceniodawca opowiadał dalej pomagając sobie rękoma (wykonywał gesty)
"Zleceniodawca opowiadał dalej energicznie gestykulując rękami...".
Bez "on".Artass pisze:chciał on
Chyba domyślasz się o co tu mi chodzi... Komentarz:Artass pisze:poczłapał
ProfesjonalistĄArtass pisze:profesjonalistom
Wywalić.Artass pisze:o dziwo
Wywalić.Artass pisze:aczkolwiek
Wywalić nawiasy.Artass pisze:(a nawet rozmawiał)
MężczyznY.Artass pisze:mężczyzn
Cóż mogę więcej dodać, cóż... na pocieszenie chyba tylko to, że kilka błędów napewno opuściłem.
Nie wiem czy odżywasz się dobrze, nie znam Twojej diety, ale wiem jedno - zjadasz przecinki, oj stary, Ty je połykasz w całości, masowo. W każdym, a w na pewno w większości zdań brakuje jakiegoś przecinka. Nie wypisywałem, bo to chyba zajęłoby wieczność.
I do diabła... niech ktoś oceni moje opowiadanie - dział "Świat złodzieja", temat: "Mój projekt też", strona (o ile dobrze pamiętam) 14. W każdym razie pod koniec topicu.
Pozdrowienia.
- And...
- Remember to pick pocket of the party guests?
- Remember to pick pocket of the party guests?
Re: [LITERATURA] Oceńcie !
No no no ... nie pozostawiłeś na mnie suchej nitki.
[ Dodano: Wto 11 Lis, 2008 09:34 ]
[ Dodano: Wto 11 Lis, 2008 09:35 ]
[ Dodano: Wto 11 Lis, 2008 09:34 ]
A nie młody ?Black_Fox pisze:oj stary
[ Dodano: Wto 11 Lis, 2008 09:35 ]
Nie oceniajcie ! Zróbcie mu na złość !Black_Fox pisze:I do diabła... niech ktoś oceni moje opowiadanie - dział "Świat złodzieja", temat: "Mój projekt też", strona (o ile dobrze pamiętam) 14. W każdym razie pod koniec topicu.
Re: [LITERATURA] Oceńcie !
Coś za bardzo podkreślasz swój wiek. Dla mnie jest to podejrzana sprawa... mam wrażenie, że jaja sobie robisz. Aby wszystko było jasne - to nie ma nic wspólnego z Twoimi opowiadaniami, ponieważ już ich nie czytam, wymiękam przy pierwszym braku przecinka i przy pierwszej spacji przed wykrzyknikiem.Artass pisze:A nie młody ?
Ludzie budują za dużo murów, a za mało mostów.
- SPIDIvonMARDER
- Garrett
- Posty: 5184
- Rejestracja: 29 stycznia 2008, 21:32
- Lokalizacja: Świątynia Nieba z Zaginionego Miasta
- Płeć:
- Kontakt:
- Orest Reinn
- Paser
- Posty: 181
- Rejestracja: 23 lipca 2007, 17:10
Re: [LITERATURA] Oceńcie !
To jedźmy.Black_Fox pisze:Jedziemy.
Pełnobłękitnym. Myślnik jest wtedy, gdy oba człony są równoważne, np. "biało-czarny".Black_Fox pisze:Pełno-błękitnym, wydaje mi się, że to winno być napisane przez myślnik.Artass pisze:pełno błękitnym niebie
Black_Fox pisze:To też. Średnio inteligentna małpa domyśli się skąd. Przecież napisałeś o tym dwa zdania przed.Artass pisze:stamtąd
W świecie Thiefa też czasem świeci słońceBlack_Fox pisze:Oho... ciut nie Shire z Władcy Pierścieni, a gdzie Frodo?Artass pisze:skąpane w słońcu miasto wydawało się o wiele żywsze niż zwykle
Stary, piszesz w klimatach urban fantasy.
Polski język jest plastyczny; można sporo kombinować ze składnią; można ze składnią sporo kombinować; sporo można ze składnią kombinować; sporo ze składnią można kombinować...Black_Fox pisze:Dziwna konstrukcja. Zaraz się zawali chyba...Artass pisze:Nie było mu dane jednak
Lepiej brzmiałoby: "Jednak nie było mu dane...".
Z drugiej strony narrator opowiada jak lektor jakiejś bajki.
Wywalić "jednak".
Nic w przyrodzie nie jest foremne, ale jeśli coś ma kształt bardzo zbliżony do kwadratu, to można chyba powiedzieć, że jest to kwadratowe?Black_Fox pisze:To też ładne zdanie. Tylko z tym kwadratem jakoś tak dziwnie... Lepiej byłoby "... nieforemnego kwadratu", przecież nikt z centymetrem nie biegał i nie mierzył czy to równy kwadrat.Artass pisze:Plac miał kształt kwadratu otoczonego kamienicami, odstępy między nimi gdzieniegdzie tworzyły wąskie alejki i bulwary prowadzące przez rozległe miasto.
Nie zgodzę się.Black_Fox pisze:Hmpf... -,-Artass pisze:udawszy
Wywalić.Artass pisze:o dziwo
Wywalić.Artass pisze:aczkolwiek
Już pędzę ;]Black_Fox pisze:I do diabła... niech ktoś oceni moje opowiadanie - dział "Świat złodzieja", temat: "Mój projekt też", strona (o ile dobrze pamiętam) 14. W każdym razie pod koniec topicu.
Moim zdaniem on ma po prostu kompleksy związane ze swoim wiekiem (no offence)krystyn-a pisze:Coś za bardzo podkreślasz swój wiek. Dla mnie jest to podejrzana sprawa... mam wrażenie, że jaja sobie robisz.
Tak ogólnie to, pomijając kwestię przecinków, jest już dobrze. Klimatu nie mam jak oceniać, bo z "miasta skąpanego w słońcu" to nawet Lovecraft (którego nie lubię, ale nie znalazłem lepszego przykładu) horroru by nie zrobił ;] Ciekaw więc jestem jak wybrniesz z opisu pogańskiej wioski.
Re: [LITERATURA] Oceńcie !
Uuu ! Super, mam adwokata !
Niom. Postawiłem przed sobą duuuże wyzwanie.Orest Reinn pisze:jak wybrniesz z opisu pogańskiej wioski.
Re: [LITERATURA] Oceńcie !
Orest Reinn rozumiem, że pracujesz jako redaktor, tak?
Cóż mogę rzec, polecam przyjrzeć się architekturze z gry, oraz samej architekturze Średniowiecza. Raczej nic tam nie było... 'foremne'.
Ahh tak - i jeśli odwołujemy się do Średniowiecza, a niekiedy się odwołujemy, nawet w Thiefie i fan fikach na jego temat piszemy właśnie w tym klimacie. Średniowiecze to nie sielanka... brud, smród i ubóstwo.
Naprawdę Orest Reinn, uwierz mi i przeczytaj jego zdania na głos. A Twoje uwagi nie mają sensu.
Ja sam niewiele umiem. Jesli mamy się kłócić lepiej, żeby to rozstrzygnął ktoś kto zna się na rzeczy.
Mav, Caer? Jesteście? O was mowa.
Powiem jeszcze tylko tyle, że nie przychodzę tu, aby kogoś obrażać, chcę pomóc.
Artass, jeśli zapomniałem to dodam, że po/przed pytajnikiem i wykrzyknikiem nie stawiamy spacji, ino po myślnikach.
Pozdrawiam.
Mhm... a teraz przeczytaj 10 razy na głos i wybierz najlepszą formę. Tu nie chodzi o to, aby kombinować, ale aby jak najbardziej udogodnić życie czytelnikowi, niech czyta płynnie, nie wraca do poprzedniego zdania.Polski język jest plastyczny; można sporo kombinować ze składnią; można ze składnią sporo kombinować; sporo można ze składnią kombinować; sporo ze składnią można kombinować...
O tak, tu jest OK.Orest Reinn pisze:Pełnobłękitnym. Myślnik jest wtedy, gdy oba człony są równoważne, np. "biało-czarny".
Trudno, polecam j/w przeczytać zdania Artrassa po 10, a nawet 20 razy na głos. Zobaczysz, że te słowa są tam zbędne i powie Ci to każdy polonista i pisarz. ;]Orest Reinn pisze:Nie zgodzę się.
Można. Jednak trudno to nazwać przyrodą. Miasta to teren zurbanizowany, stworzony ręką człowieka, więc trudno się tu odwoływać do natury.Orest Reinn pisze:Nic w przyrodzie nie jest foremne, ale jeśli coś ma kształt bardzo zbliżony do kwadratu, to można chyba powiedzieć, że jest to kwadratowe?
Cóż mogę rzec, polecam przyjrzeć się architekturze z gry, oraz samej architekturze Średniowiecza. Raczej nic tam nie było... 'foremne'.
Polecam poczytać, poszukać takie felietony/teksty jak "urban fantasy" i "steam fantasy". Idz do wujka Google. No i polecam zagrać w Thiefa... xD Ale tam razi słońce!Orest Reinn pisze:W świecie Thiefa też czasem świeci słońce
Ahh tak - i jeśli odwołujemy się do Średniowiecza, a niekiedy się odwołujemy, nawet w Thiefie i fan fikach na jego temat piszemy właśnie w tym klimacie. Średniowiecze to nie sielanka... brud, smród i ubóstwo.
Naprawdę Orest Reinn, uwierz mi i przeczytaj jego zdania na głos. A Twoje uwagi nie mają sensu.
Ja sam niewiele umiem. Jesli mamy się kłócić lepiej, żeby to rozstrzygnął ktoś kto zna się na rzeczy.
Mav, Caer? Jesteście? O was mowa.
Powiem jeszcze tylko tyle, że nie przychodzę tu, aby kogoś obrażać, chcę pomóc.
Artass, jeśli zapomniałem to dodam, że po/przed pytajnikiem i wykrzyknikiem nie stawiamy spacji, ino po myślnikach.
Pozdrawiam.
Ostatnio zmieniony 11 listopada 2008, 14:01 przez Black_Fox, łącznie zmieniany 1 raz.
- And...
- Remember to pick pocket of the party guests?
- Remember to pick pocket of the party guests?
Re: [LITERATURA] Oceńcie !
Szczerze to doceniam.Black_Fox pisze:Powiem jeszcze tylko tyle, że nie przychodzę tu, aby kogoś obrażać, chcę pomóc.
Dzięki. Jeden powtarzający się błąd wyeleminowany z listy ...Black_Fox pisze:Artrass, jeśli zapomniałem to dodam, że po/przed pytajnikiem i wykrzyknikiem nie stawiamy spacji, ino po myślnikach.
[ Dodano: Wto 11 Lis, 2008 13:36 ]
P.S Fajną zrobiłeś literówkę w pisowni mojego nicka.
[ Dodano: Wto 11 Lis, 2008 15:25 ]
Kolejny rozdział. Planuję 10. Trzymajcie ! :
VIII : Zdążyć na czas
Kolejnego dnia Garrett zbudził się niewyspany, przeciągał się długo na swoim łóżku, gdy jego mięśnie i ścięgna odpowiednio się rozruszały, usiadł na łóżku i zobaczył leżący na podłodze sztylet który opuścił wczoraj w nocy podczas „wizyty” ducha. Wszystkie dobre i złe wspomnienia z poprzedniego dnia powróciły do jego głowy, teraz zaczął szczerze żałować że zobaczył ów ostrze. O dziwo nie był wcale głodny, ziewając głośno wstał z łóżka po czym podszedł powoli do okna. Pogoda przypominała wczorajszą. Słońce wysoko rozświetlało całe Miasto którego pobudzeni mieszkańcy wykonywali swoje codzienne prace w dobrym nastroju. Wszyscy … oprócz naszego złodzieja, co prawda pogoda odrobinę podniosła go na duchu, jednak w jego głowie cały czas krążyły wspomnienia i wątpliwości z dnia wczorajszego. Ubrał się i rozpalił ogień w kominku gdyż nadal czuł ten sam chłód i dreszcze które towarzyszyły mu od wczorajszej pamiętnej nocy. Usiadł wygodnie w fotelu i rozmyślał dłuższą chwilę po czym odnalazł w zakurzonej szkatule mapę leśnej wioski Pogan, którą zdobywał jeszcze podczas Ery Metalu. Począł ją bacznie studiować i poprawiać (szczególnie linie które były już niewyraźne). Była ona już dość stara toteż papier z którego był zrobiony stał się żółtawy, natomiast jej rogi sypały się w drobny mak. W dolnym, prawym rogu była nacięta co lekko utrudniało korzystanie z niej. Gdy Garrett ją przerobił wyglądała o niebo lepiej. Trwało to długo, na niebie słońce ustępowało już powoli miejsca srebrnemu księżycowi i błyszczącym gwiazdom. Złodziej postanowił wyruszyć na misję. Włożył na siebie swój strój, zabrał „narzędzia”, miecz i łuk po czym poszedł w stronę drzwi. Już miał chwycić za starą zardzewiałą klamkę kiedy to ktoś zapukał do drzwi. Złodziej otworzył, za nimi stał jeden z Opiekunów w czarnym płaszczu. Jego twarz spowijał cień rzucany przez kaptur który miał na głowie. Wzrostem dorównywał naszemu bohaterowi.
- Garrett … to ja, Artemus. Muszę z tobą pilnie porozmawiać.-
- O co chodzi ? Wiesz doskonale że już z wami nie pracuję … wiem też że mnie oszukaliście. Revon był kiedyś jednym z was. Wejdź.- odrzekł niechętnie złodziej
Garrett wskazał mu miejsce do siedzenia, sam też rozsiadł się.
- Jak już niestety wiesz usiłowaliśmy Cię wrobić, abyś nieświadomie dla nas pracował. Nie wzięliśmy pod uwagę twojego wieloletniego doświadczenia i to był nasz błąd. Teraz jednak sprawa jest na tyle poważna że po prostu MUSISZ … -
- Ja nic nie muszę! Rozumiesz?- warknął wściekły złodziej
- Dobrze, już dobrze. Przez długi czas uważaliśmy tą aferę za niezbyt groźną dla społeczeństwa. Okazało się bowiem że Amulet Dzikości jest równie potężny i niebezpieczny co Oko z którym dane Ci było już mieć do czynienia. Wielki Szaman Pogan zna rytuał dzięki któremu może sprowadzić na świat moc samego Szachraja. Talizman jest w stanie go ożywić i uczynić na stałe nieśmiertelnym. Aby powstrzymać ta apokalipsę trzeba podczas ów rytuału przeciąć łańcuch amuletu. Ten czyn raz na zawsze unicestwi ich bożka. Sytuacja wygląda nieciekawie ale potrzebujemy Cię jeszcze raz, Garrecie. Obiecujemy przekazać Ci sumę obiecaną przez Revona za wykonanie tego zadania które przy twoich umiejętnościach będzie dla Ciebie ledwo małą przysługą.
- Hm … no dobra. Pozostaje jednak parę niewyjaśnionych kwestii. Jak przejdę przez portal na cmentarzu, zapewne zamknęli go za sobą ?-
- Weź ten pierścień, wymusza on na zamkniętych portalach otwarcie się przed jego posiadaczem. – Artemus podał Garrettowi omawiany przedmiot-
- Dobrze, a więc wyruszam.-
Złodziej wsadził sobie pierścień na palec po czym razem z Artemusem wyszli z gospody rozdzielając się przy drzwiach. Garrett biegł przez miasto w stronę cmentarza, po okolicy nikt już nie przechadzał. Głucha cisza zapanowała wokół. Gdy był już u bram cmentarza spostrzegł że broni jej dwóch małpoczłeków z specyficznymi dmuchawkami. Obszedł cmentarz dookoła i dostał się przez płot na teren miejsca spoczynku zmarłych. W tej chwili ziemia się zatrzęsła a niebo rozstąpiło się wyglądając teraz jak pocięty kawałek materiału. Grunt przy grobach poczęły przebijać ludzkie, zgniłe kończyny. Z powstałych w ten sposób dziur wygramoliły się pokraczne ożywieńce. Żywe trupy zaczęły patrolować cmentarz stając się kolejną przeszkodą dla Garretta. Złodzieja bardzo to zadziwiło, wiedział doskonale że rytuał się już zaczął. Zdenerwowany przemknął ukradkiem trzymając się płotu do kamiennego grobowca którego wnętrze już miał okazję zobaczyć kiedy to tropił Poganina po śladach krwii. Podszedł do tego grobowca po czym otworzył ciężkie, mosiężne drzwi. Narobiły one jednak strasznego hałasu co przyciągnęło umrzyków. Garrett szybko został zauważony, rozpaczliwie rzucił za siebie przez lewe ramię bombę błyskową i wskoczył do grobowca którego wrota zabarykadował stalowym prętem leżącym gdzieś w kącie. „Muszę się spieszyć” pomyślał podchodząc do ściany naprzeciw siebie i wyciągnął do niej rękę z pierścieniem. Powstała przed nim czerwona mgła która uformowała ścianę. Złodziej wszedł w nią. Pojawił się wówczas w nicości, czarnej przestrzeni bez końca. Towarzyszyło mu uczucie jakby był rozrywany ze wszystkich stron. Nagle przed jego oczami pojawiła się wioska Pogan do której zmierzał. Pojawił się dwie stopy nad ziemią. Spadł na ziemię utrzymując cały czas równowagę. W oddali dostrzegł wielki, niebieski słup energii. Rozejrzał się dookoła. Znajdował się na niewielkiej polance otoczonej ogołoconymi drzewami. Ziemia zaś pokryta była smętnymi, ciemnymi i kruchymi liśćmi. Na jednym z drzew dostrzegł puchacza wpatrującego swe wielkie ślepia w ów słup energii. Panowała tu niezwykła, tajemnicza cisza. W krzakach leżał jeż zawinięty w kłębek. Po bokach puszcza ta wydawała się niekończąca jednak naprzeciwko Garretta drzewa tworzyły coś w rodzaju tunelu. Las ten nie był miejscem tętniącym życiem, obecnie bardziej przypominał pustkowie pełne ogołoconej, smutnej roślinności. Złodziej niepewnie udał się naprzód. Szeleszczące pod jego nogami liście przypominały mięciutki dywan. Szedł tak aż w końcu zdał sobie sprawę z tego że idzie pod górę. Niedługo potem dotarł na nie pokryte niczym, puste wzgórze z którego widać było niekończące się leśne królestwo aczkolwiek przepełnione smutkiem i puste. Gdzieniegdzie tylko po niebie sunęły szare ptaki. Ten widok rozciągał się w nieskończoność. Garretta przeszedł dreszcz… Chwilę później nastąpiło kolejne trzęsienie ziemi, tym razem mocniejsze. Złodzieja aż przewróciło. Zamarł z wrażenia gdy to ponure i szarawe miejsce wybuchło zielenią. Smętne drzewa nabrały kolorów i obrosły liśćmi oraz owocami które przeciążyły gałęzie drzew aż do gleby. Pod nogami Garretta wyrosła zdrowa, wysoka do jego kostek trawa oraz barwne kwiaty. Niewielka część z kolorowych i pięknych teraz drzew nawet ożyła. Granatowe, pełne chmur niego zastąpione zostało błękitem i złocistym słońcem. Z zakamarków wyszły piękne zwierzęta szukające pożywienia którego było teraz pod dostatkiem. W parę chwil to przygnębiające, nędzne pustkowie stało się tętniącą życiem, wspaniałą i zdrową oraz przede wszystkim pełną zieleni puszczą. To miejsce przypominało teraz raj. Złodzieja pocieszyła ta bardzo znacząca zmiana. Ruszył w kierunku nadal widocznego słupa mocy.
- SPIDIvonMARDER
- Garrett
- Posty: 5184
- Rejestracja: 29 stycznia 2008, 21:32
- Lokalizacja: Świątynia Nieba z Zaginionego Miasta
- Płeć:
- Kontakt:
Re: [LITERATURA] Oceńcie !
Break from Cragscleft Prison dzieje się w dzień, tak samo Keepers Training (lol)Black_Fox pisze:(...) Ale tam razi słońce!
Ahh tak - i jeśli odwołujemy się do Średniowiecza, a niekiedy się odwołujemy, nawet w Thiefie i fan fikach na jego temat piszemy właśnie w tym klimacie. Średniowiecze to nie sielanka... brud, smród i ubóstwo.
(...)
Owszem sredniowiecze to nie sielanka, ale Thief to zupełnie inne średniowiecze, ktore tez potrafi być czyste (weźmy chociaż Młotów - ich tereny sa wręcz czasami sterylne).
Poza tym Artass nie pisze książki historyczne i nie musi się wszystko w 100% pokrywać z faktami.
- SPIDIvonMARDER
- Garrett
- Posty: 5184
- Rejestracja: 29 stycznia 2008, 21:32
- Lokalizacja: Świątynia Nieba z Zaginionego Miasta
- Płeć:
- Kontakt:
Re: [LITERATURA] Oceńcie !
Fabuła utrzymuje poziom, zdania sa lepsze itd... <kopiuj wklej mój poprzedni post>
Ale...
-"Nasz złodziej". Przyznam, że IMO ten zwrot jest denerwujący. Universum Thiefa to świat raczej dorosły i poważny, a ten zwrot pasuje raczej do literatury dziecięcej.
-powtórzenia
-kaptur na jego głowie. Jak kaptur, to chyba że na głowie, nie?
-ów ostrze. Ten zwrot też mi się nie spodobał. Lepiej by było "a gdy spojrzal na ostrze... blablaba". Albo w ogóle użyć jakiegoś zaimka.
-kilkakrotne zbędne słowa w stylu, że mówisz o czymś i niepotrzebnie przypominasz o czym. Średnio rozgarnięty czytelnik powinien się domyślić o co chodzi.
Ale...
-"Nasz złodziej". Przyznam, że IMO ten zwrot jest denerwujący. Universum Thiefa to świat raczej dorosły i poważny, a ten zwrot pasuje raczej do literatury dziecięcej.
-powtórzenia
-kaptur na jego głowie. Jak kaptur, to chyba że na głowie, nie?
-ów ostrze. Ten zwrot też mi się nie spodobał. Lepiej by było "a gdy spojrzal na ostrze... blablaba". Albo w ogóle użyć jakiegoś zaimka.
-kilkakrotne zbędne słowa w stylu, że mówisz o czymś i niepotrzebnie przypominasz o czym. Średnio rozgarnięty czytelnik powinien się domyślić o co chodzi.
Ostatnio zmieniony 26 marca 2009, 22:24 przez SPIDIvonMARDER, łącznie zmieniany 2 razy.
Re: [LITERATURA] Oceńcie !
Czekaj, czekaj, zaraz ja to ocenię. Tylko obiad zjem.
Edit: Super! Nie uwierzycie! Gdy miałem już wysyłać wiadomość, wszystko zacytowane, już miałem kliknąć przycisk "wyślij"... zabrali prąd...
[ Dodano: Sro 12 Lis, 2008 19:31 ]
To ja.
Najprościej mówiąc - dałeś niezłą sieczkę.
Owszem, długie i rozbudowane zdania są ładne... Jednak w Twoim przydałoby się zastosować kropki.
Można to zrozumieć, że zaczął się przeciągać dopiero gdy jego mięśnie się rozruszały. Lekko nielogiczne.
Zdanie do przebudowy.
I moja rada na przyszłość: długich, rozbudowanych zdań używaj do opisów przyrody, sytuacji... krótkie natomiast stosuj do opisu scen dynamicznych.
Chociaż uwaga: takie szczegóły nieraz dodają urokowi tekstom. Jednak trzeba mieć smak i wyczucie.
Na upartego może zostać, nie przeszkadza zbytnio w czytaniu.
Poza tym...
Gdybyś kazał komuś to czytać na głos to chyba zmarłby na brak oddechu. Przecinki, przecinki, przecinki...
Wstawiasz niepotrzebne wyrazy, oszczędziłem Ci może ponad połowę zdań, cytowanie nie ma ich sensu. Powiem jedno, po to te "ów", "tylko", "to", "te", "tamte", "sramte"... ? Bez tego lepiej czyta się tekst. Nadużywasz również (czasami) zbędnych przymiotników.
Owszem! Takie wyrazy są jak najbardziej potrzebne w tekście, jednak Ty z nimi przesadzasz i to bardzo.
Dalej. Szyk słów w zdaniu - też oszczędziłem większość zdań. Wybrałem te najgorsze. Ale reszta również pozostawia wiele do życzenia.
O fabule nic nie powiem, nie chcę nikogo urazić.
Cóż... Powodzenia w pisaniu.
Pozdrowienia.
Edit: Super! Nie uwierzycie! Gdy miałem już wysyłać wiadomość, wszystko zacytowane, już miałem kliknąć przycisk "wyślij"... zabrali prąd...
[ Dodano: Sro 12 Lis, 2008 19:31 ]
To ja.
Namieszałeś młody! Pierwsze zdanie i już klapa, a przecież liczy się pierwsze wrażenie.Artass pisze:Kolejnego dnia Garrett zbudził się niewyspany, przeciągał się długo na swoim łóżku, gdy jego mięśnie i ścięgna odpowiednio się rozruszały, usiadł na łóżku i zobaczył leżący na podłodze sztylet który opuścił wczoraj w nocy podczas „wizyty” ducha.
Najprościej mówiąc - dałeś niezłą sieczkę.
Owszem, długie i rozbudowane zdania są ładne... Jednak w Twoim przydałoby się zastosować kropki.
Można to zrozumieć, że zaczął się przeciągać dopiero gdy jego mięśnie się rozruszały. Lekko nielogiczne.
Zdanie do przebudowy.
I moja rada na przyszłość: długich, rozbudowanych zdań używaj do opisów przyrody, sytuacji... krótkie natomiast stosuj do opisu scen dynamicznych.
Upuścił. Opuścić to można osobę.Artass pisze:opuścił
Głośno ziewając wstał...Artass pisze:ziewając głośno wstał
Wywalić wysoko. Co? Same czubki dachów rozświetlało?Artass pisze:Słońce wysoko rozświetlało
A nie lepiej brzmi: Słońce rozświetlało Miasto. Pobudzeni mieszkańcy wykonywali swoje codzienne prace w dobrych nastrojach?Artass pisze:Słońce wysoko rozświetlało całe Miasto którego pobudzeni mieszkańcy wykonywali swoje codzienne prace w dobrym nastroju.
Zdobył.Artass pisze:zdobywał
Zaczął. Poczęcie z rodzeniem dzieci się kojarzy. Nie kombinuj.Artass pisze:Począł
Wywalić "ona". Z poprzedniego zdania czytelnik już wie, że chodzi o mapę...Artass pisze:Była ona
Była.Artass pisze:był
Spróbuj tego: Trwało to długo. Na niebie słońce powoli ustępowało miejsca srebrnemu księżycowi...Artass pisze:Trwało to długo, na niebie słońce ustępowało już powoli miejsca srebrnemu księżycowi i błyszczącym gwiazdom.
Wywalić "to".Artass pisze:kiedy to ktoś
Stał za nimi.Artass pisze:za nimi stał
Jak kaptur to wiadomo, że na głowie.twarz spowijał cień rzucany przez kaptur który miał na głowie.
Chociaż uwaga: takie szczegóły nieraz dodają urokowi tekstom. Jednak trzeba mieć smak i wyczucie.
Na upartego może zostać, nie przeszkadza zbytnio w czytaniu.
Wystarczy "usiadł"... Rozsiadanie kojarzy mi się z zakładaniem nóg na podłokietniki fotela.Artass pisze:sam też rozsiadł się.
Włożył.Artass pisze:Złodziej wsadził sobie
Nikt już się nie przechadzał.Artass pisze:nikt już nie przechadzał
Wokół zapanowała głucha cisza.Artass pisze:Głucha cisza zapanowała wokół.
Wychodzi na to, że brama miała dmuchawki.Artass pisze:Gdy był już u bram cmentarza spostrzegł że broni jej dwóch małpoczłeków z specyficznymi dmuchawkami.
Już się zaczął.Artass pisze:się już zaczął.
Yyy...Artass pisze:Zdenerwowany przemknął ukradkiem trzymając się płotu do kamiennego grobowca którego wnętrze już miał okazję zobaczyć kiedy to tropił Poganina po śladach krwii.
Powtórzenie.Artass pisze:Nagle przed jego oczami pojawiła się wioska Pogan do której zmierzał. Pojawił się dwie stopy nad ziemią.
Powtórzenie...Artass pisze:Pojawił się dwie stopy nad ziemią. Spadł na ziemięutrzymując cały czas równowagę.
Wpatrywać ślepia?! Wpatrywać można się w coś...Artass pisze:Na jednym z drzew dostrzegł puchacza wpatrującego swe wielkie ślepia w ów słup energii.
Zdanie zupełnie niepotrzebne. Wiem - chciałeś nim stworzyć klimat. Jednak takie szczegóły jak jeże w krzakach(sic!) to przesada.Artass pisze:W krzakach leżał jeż zawinięty w kłębek.
A zgadnij.Artass pisze:Niedługo potem dotarł na nie pokryte niczym, puste wzgórze z którego widać było niekończące się leśne królestwo aczkolwiek przepełnione smutkiem i puste.
Wywalić "tylko", wybija z rytmu.Artass pisze:Gdzieniegdzie tylko po niebie sunęły szare ptaki.
Poza tym...
Gdybyś kazał komuś to czytać na głos to chyba zmarłby na brak oddechu. Przecinki, przecinki, przecinki...
Wstawiasz niepotrzebne wyrazy, oszczędziłem Ci może ponad połowę zdań, cytowanie nie ma ich sensu. Powiem jedno, po to te "ów", "tylko", "to", "te", "tamte", "sramte"... ? Bez tego lepiej czyta się tekst. Nadużywasz również (czasami) zbędnych przymiotników.
Owszem! Takie wyrazy są jak najbardziej potrzebne w tekście, jednak Ty z nimi przesadzasz i to bardzo.
Dalej. Szyk słów w zdaniu - też oszczędziłem większość zdań. Wybrałem te najgorsze. Ale reszta również pozostawia wiele do życzenia.
O fabule nic nie powiem, nie chcę nikogo urazić.
Cóż... Powodzenia w pisaniu.
Pozdrowienia.
- And...
- Remember to pick pocket of the party guests?
- Remember to pick pocket of the party guests?
Re: [LITERATURA] Oceńcie !
Dzisiaj pogram trochę w Mount & Blade po czym skończę opowiadanie (planowałem 10 rozdziałów ale nie będe sztucznie tego przedłużał i napiszę 9). Niedługo zamieszczę w tym samym temacie nowe ...