T2 FM: Last Caress
- SPIDIvonMARDER
- Garrett
- Posty: 5184
- Rejestracja: 29 stycznia 2008, 21:32
- Lokalizacja: Świątynia Nieba z Zaginionego Miasta
- Płeć:
- Kontakt:
T2 FM: Last Caress
Tytuł: Last Caress
Typ: T2
Autor: Tom N Harris (Telliamed).
Rozmiar: 59 MB
Data wydania: 2009.04.21
Język: angielski
Do pobrania z:
1) http://downloads.ttlg.com/download.aspx?id=1071
2) http://www.thiefmissions.com/m/LastCaress
Wątek na forum TTLG
Misja z Masters of Horror Contest.
http://www.thief-forum.pl/viewtopic.php ... 6293&hilit
Typ: T2
Autor: Tom N Harris (Telliamed).
Rozmiar: 59 MB
Data wydania: 2009.04.21
Język: angielski
Do pobrania z:
1) http://downloads.ttlg.com/download.aspx?id=1071
2) http://www.thiefmissions.com/m/LastCaress
Wątek na forum TTLG
Misja z Masters of Horror Contest.
http://www.thief-forum.pl/viewtopic.php ... 6293&hilit
- SPIDIvonMARDER
- Garrett
- Posty: 5184
- Rejestracja: 29 stycznia 2008, 21:32
- Lokalizacja: Świątynia Nieba z Zaginionego Miasta
- Płeć:
- Kontakt:
Re: T2 FM: Last Caress
Chyba jedna z najgorszych FMek w jakie grałem. A szkoda, bo oprawa ma w sobie odrobinę geniuszu. Horror z czarno-białą grafiką! To materiał na hit... ale autor zdawał się eksperymentować tutaj, uczyć. Mamy parę ciekawych rozwiązań, jak pająki spuszczające się po pajęczynie... ale poza tym, 100% liniowości, bugi, niewidzialne ściany, zero pomysłów na intrygi czy też skrytki, brak lootu (sic!), głupie pułapki. Fabuły prawie żadnej, pomimo że widzimy kilka dość wstrząsających pokoi. Nie mam słów krytyki dla kawałku, gdzie jesteśmy zmuszeni do straty życia. Musiałem przez to powtarzać misję, ponieważ mi go brakowało.
PODSUMOWANIE:
OCENA: 3
Grywalność: 1
Grafika: 9
Audio: 3
Plusy: czarno-biała grafika
Minusy: to jest w ogóle FMka, czy czyjeś ćwiczenie w dromedzie?
PODSUMOWANIE:
OCENA: 3
Grywalność: 1
Grafika: 9
Audio: 3
Plusy: czarno-biała grafika
Minusy: to jest w ogóle FMka, czy czyjeś ćwiczenie w dromedzie?
- Kapitan Smith
- Poganin
- Posty: 750
- Rejestracja: 21 października 2006, 12:31
- Lokalizacja: Lublin
- Kontakt:
Re: T2 FM: Last Caress
To jest ta misja z psychopatą i zabawą w kotka i myszkę?
Daaawno w to grałem i nie pamiętam jak to było, ale w/w elementy w połączeniu z tym co opisałeś (czarno-biały horror) to PERFEKCYJNY materiał na misję z klimatem tak gęstym, że nawet złodziejski sztylet go nie ruszy . Szkoda tylko że nasza, graczy, cierpliwość jest na każdym kroku wystawiana na próbę.
Daaawno w to grałem i nie pamiętam jak to było, ale w/w elementy w połączeniu z tym co opisałeś (czarno-biały horror) to PERFEKCYJNY materiał na misję z klimatem tak gęstym, że nawet złodziejski sztylet go nie ruszy . Szkoda tylko że nasza, graczy, cierpliwość jest na każdym kroku wystawiana na próbę.
- SPIDIvonMARDER
- Garrett
- Posty: 5184
- Rejestracja: 29 stycznia 2008, 21:32
- Lokalizacja: Świątynia Nieba z Zaginionego Miasta
- Płeć:
- Kontakt:
Re: T2 FM: Last Caress
Pomysł jest genialny, o czym wspomniałem. Ale po pierwsze, przejść to można w 15 minut, a po drugie jest liniowe do bólu.
Re: T2 FM: Last Caress
Tytuł: Last Caress
Data recenzji: lipiec 2012
Słowo wstępu
Niewykorzystany potencjał na świetną misję, utrzymaną w granicach thrillera. Wątek fabularny, którego należy się domyślać, masa irytujących rozwiązań, by zachować liniowość misji oraz brak tła dźwiękowego skutecznie mogą odstraszyć potencjalnych graczy. A przecież nie to miało być źródłem strachu w tej Fan Misji...
Wątek fabularny - 1
Jedynymi fragmentami misji, które opowiadają historię są sekwencje filmowe przed rozpoczęciem zabawy i tuż po jej zakończeniu. Niestety intro nie wyjaśnia zbyt wiele, zaś outro jest jedynie zlepkiem kilku rysunków z totalnie niepasującą piosenką. Podczas rozgrywki nie trafimy na żadne listy, notatki, czy pamiętniki. Całości musimy się jedynie domyślać... A historia prezentuje się mniej więcej w taki oto sposób: w mieście kręci się psychopata, który porywa bezbronnych mieszkańców, torturuje ich i morduje. Naszym celem jest powstrzymanie go przed kolejnymi zbrodniami oraz uratowanie porwanej dziewczynki. Jaki jest motyw bandziora, kim my jesteśmy, czy porwane dziecko jest nam bliskie, gdzie podziali się pozostali - na te pytanie nie znajdziemy absolutnie żadnych odpowiedzi. A szkoda, ponieważ wizualnie misja prezentuje się rewelacyjnie. Autor stworzył coś wyjątkowego, lecz na własne życzenie zabrudził ten diament.
Grywalność - 2
Misję rozpoczynamy w niedużym budynku przy rwącej rzece. Próba wskoczenia do wody nie jest najlepszym pomysłem. Nie dość, że prąd jest bardzo silny, to nigdzie nie ma drabin, które pomogłyby nam się wydostać. Zatem kąpiel w rzece kończy się naszym zgonem. Nim dotrzemy do kryjówki psychopaty, zwiedzimy nieduży fragment dzielnicy miejskiej. Zamki niektórych z drzwi można rozpracować wytrychami. Niestety po otwarciu nie otworzą one nic, prócz gołej ściany. Dodatkowo droga prowadząca do opuszczonego budynku mordercy jest ściśle określona. Tam, gdzie autor nie przewidział przejścia, znajduje się niewidzialna blokada. Jest to strasznie irytujące. Gdy dotrzemy do kamienicy, czeka nas konfrontacja z wieloma wymyślnymi pułapkami. Niemalże każde pomieszczenie może okazać się dla nas śmiertelne. Największym absurdem są miny w systemie wentylacji, których nie można rozbroić bez utraty punktów życia... Pokonując korytarze i zwiedzając kolejne pokoje usłyszałem kroki człowieka. Zamiast iść dalej, postanowiłem zawrócić. Ujrzałem zbrodniarza, którego uśmierciłem trzema uderzeniami miecza. Nie wiem, czy taki był zamysł twórcy misji, czy może zniszczyłem moim "nieliniowym" powrotem jego koncepcję. Główny przeciwnik padł przedwcześnie... jak mucha. Zaiste, żałosne! Paradoksalne wydaje się również zakończenie. O tym przekona się jedynie ten, który poświęci Last Caress około 20 minut.
Oprawa wizualno-melodyjna - 4
Zdecydowanie najmocniejszym elementem misji jest szata wizualna. Twórca stworzył misję czarno-białą, z licznymi wariantami szarości. Dodaje to niepowtarzalnego uroku, który w swoim czasie prezentowała nam FM "Ranstall Keep" z TG. Budynki oraz otoczenie wokół nich zostało solidnie zaprojektowane. Nie odczuwamy tu pustki, czy przepychu. Istnym majstersztykiem można nazwać kamienicę, w której ukrywa się morderca. Każdy pokój prawdopodobnie był świadkiem męki i agonii wielu niewinnych ludzi. Szczątki, krew, narzędzia tortur, druty kolczaste... Last Caress nie straszy, ono przeraża. Kamienica wypełniona mnóstwem pułapek jest istną fortecą, która niejednokrotnie potrafi człowieka mocno podirytować. Odrobiny smaku dodają śliczna mapa, do której zajrzymy raptem ze dwa razy, a także pająki zjeżdżające po pajęczynach. Niestety podczas rozgrywki brakuje melodii! Ba, nie usłyszymy nawet szumu wiatru. A przecież wystarczyłoby wykorzystać jakieś ponure i przygnębiające nuty, które spotęgowałyby uczucie przerażenia i niepewności. A tak nie ma nic... O krótkich sekwencjach filmowych wspomniałem na początku, nie będę się powtarzał.
Ocena końcowa - 2,3
------------------
Plusy:
- doskonała, mroczna oprawa wizualna w odcieniach szarości
- multum różnorodnych pułapek, choć niektóre denerwują
- bardzo ładna mapa
Minusy:
- wszechobecna liniowość oraz blokady możliwych przejść
- brak jakiegokolwiek tła melodyjnego
- wątek fabularny pozostawiony samemu sobie
- sekwencje filmowe rodzą więcej pytań, niż dostarczają odpowiedzi
- walka z mordercą to jakiś żart (chyba, że stoczyłem ją w innym miejscu, niż zakładał autor)
------------------
Skala ocen
1 - beznadziejnie
2 - słabo
3 - przeciętnie
4 - bardzo dobrze
5 - wyśmienicie
Data recenzji: lipiec 2012
Słowo wstępu
Niewykorzystany potencjał na świetną misję, utrzymaną w granicach thrillera. Wątek fabularny, którego należy się domyślać, masa irytujących rozwiązań, by zachować liniowość misji oraz brak tła dźwiękowego skutecznie mogą odstraszyć potencjalnych graczy. A przecież nie to miało być źródłem strachu w tej Fan Misji...
Wątek fabularny - 1
Jedynymi fragmentami misji, które opowiadają historię są sekwencje filmowe przed rozpoczęciem zabawy i tuż po jej zakończeniu. Niestety intro nie wyjaśnia zbyt wiele, zaś outro jest jedynie zlepkiem kilku rysunków z totalnie niepasującą piosenką. Podczas rozgrywki nie trafimy na żadne listy, notatki, czy pamiętniki. Całości musimy się jedynie domyślać... A historia prezentuje się mniej więcej w taki oto sposób: w mieście kręci się psychopata, który porywa bezbronnych mieszkańców, torturuje ich i morduje. Naszym celem jest powstrzymanie go przed kolejnymi zbrodniami oraz uratowanie porwanej dziewczynki. Jaki jest motyw bandziora, kim my jesteśmy, czy porwane dziecko jest nam bliskie, gdzie podziali się pozostali - na te pytanie nie znajdziemy absolutnie żadnych odpowiedzi. A szkoda, ponieważ wizualnie misja prezentuje się rewelacyjnie. Autor stworzył coś wyjątkowego, lecz na własne życzenie zabrudził ten diament.
Grywalność - 2
Misję rozpoczynamy w niedużym budynku przy rwącej rzece. Próba wskoczenia do wody nie jest najlepszym pomysłem. Nie dość, że prąd jest bardzo silny, to nigdzie nie ma drabin, które pomogłyby nam się wydostać. Zatem kąpiel w rzece kończy się naszym zgonem. Nim dotrzemy do kryjówki psychopaty, zwiedzimy nieduży fragment dzielnicy miejskiej. Zamki niektórych z drzwi można rozpracować wytrychami. Niestety po otwarciu nie otworzą one nic, prócz gołej ściany. Dodatkowo droga prowadząca do opuszczonego budynku mordercy jest ściśle określona. Tam, gdzie autor nie przewidział przejścia, znajduje się niewidzialna blokada. Jest to strasznie irytujące. Gdy dotrzemy do kamienicy, czeka nas konfrontacja z wieloma wymyślnymi pułapkami. Niemalże każde pomieszczenie może okazać się dla nas śmiertelne. Największym absurdem są miny w systemie wentylacji, których nie można rozbroić bez utraty punktów życia... Pokonując korytarze i zwiedzając kolejne pokoje usłyszałem kroki człowieka. Zamiast iść dalej, postanowiłem zawrócić. Ujrzałem zbrodniarza, którego uśmierciłem trzema uderzeniami miecza. Nie wiem, czy taki był zamysł twórcy misji, czy może zniszczyłem moim "nieliniowym" powrotem jego koncepcję. Główny przeciwnik padł przedwcześnie... jak mucha. Zaiste, żałosne! Paradoksalne wydaje się również zakończenie. O tym przekona się jedynie ten, który poświęci Last Caress około 20 minut.
Oprawa wizualno-melodyjna - 4
Zdecydowanie najmocniejszym elementem misji jest szata wizualna. Twórca stworzył misję czarno-białą, z licznymi wariantami szarości. Dodaje to niepowtarzalnego uroku, który w swoim czasie prezentowała nam FM "Ranstall Keep" z TG. Budynki oraz otoczenie wokół nich zostało solidnie zaprojektowane. Nie odczuwamy tu pustki, czy przepychu. Istnym majstersztykiem można nazwać kamienicę, w której ukrywa się morderca. Każdy pokój prawdopodobnie był świadkiem męki i agonii wielu niewinnych ludzi. Szczątki, krew, narzędzia tortur, druty kolczaste... Last Caress nie straszy, ono przeraża. Kamienica wypełniona mnóstwem pułapek jest istną fortecą, która niejednokrotnie potrafi człowieka mocno podirytować. Odrobiny smaku dodają śliczna mapa, do której zajrzymy raptem ze dwa razy, a także pająki zjeżdżające po pajęczynach. Niestety podczas rozgrywki brakuje melodii! Ba, nie usłyszymy nawet szumu wiatru. A przecież wystarczyłoby wykorzystać jakieś ponure i przygnębiające nuty, które spotęgowałyby uczucie przerażenia i niepewności. A tak nie ma nic... O krótkich sekwencjach filmowych wspomniałem na początku, nie będę się powtarzał.
Ocena końcowa - 2,3
------------------
Plusy:
- doskonała, mroczna oprawa wizualna w odcieniach szarości
- multum różnorodnych pułapek, choć niektóre denerwują
- bardzo ładna mapa
Minusy:
- wszechobecna liniowość oraz blokady możliwych przejść
- brak jakiegokolwiek tła melodyjnego
- wątek fabularny pozostawiony samemu sobie
- sekwencje filmowe rodzą więcej pytań, niż dostarczają odpowiedzi
- walka z mordercą to jakiś żart (chyba, że stoczyłem ją w innym miejscu, niż zakładał autor)
------------------
Skala ocen
1 - beznadziejnie
2 - słabo
3 - przeciętnie
4 - bardzo dobrze
5 - wyśmienicie
Re: T2 FM: Last Caress
Pierwsza próba przejścia była parę lat temu i po prostu odbiłem się od niej z powodu niedoróbek technicznych w stylu niewidzialnych ścian.Ale wczoraj usiadłem do tej misji,przy odrobinie samozaparcia przeszedłem ją....i cieszę się że to zrobiłem bo warto przeboleć te wady ponieważ klimat jest tak gęsty że można go kroić nożem.
Jeśli chodzi o scare factor to dla mnie pierwsza piątka fan misji,rzadko kiedy tak się bałem.Tak jak Mixthoor powiedział pomieszczenia z ofiarami mordercy robią duże wrażenie i co chwila człowiek ogląda się za siebie.IMO warto przemęczyć się z początkiem i jego niewidzialnymi ścianami(teraz jest łatwiej bo New Dark ma nowy mantling)to potem macie rewelacyjny horror.
Edit:nie wspomniałem o filmikach....pierwszy naprawdę mi się podobał,miał naprawdę świetny klimat,muzę i dobrze podłożony głos głównego bohatera.Z kolei outro fanmisji jest jakby z innej bajki.A to przez muzykę która pasuje do tej FMki(która jest jak najbardziej na serio)jak pięść do nosa.
Jeśli chodzi o scare factor to dla mnie pierwsza piątka fan misji,rzadko kiedy tak się bałem.Tak jak Mixthoor powiedział pomieszczenia z ofiarami mordercy robią duże wrażenie i co chwila człowiek ogląda się za siebie.IMO warto przemęczyć się z początkiem i jego niewidzialnymi ścianami(teraz jest łatwiej bo New Dark ma nowy mantling)to potem macie rewelacyjny horror.
Coś u Ciebie musiało się zepsuć bo u mnie muzyka jest i ma się dobrze...do tego świetnie się uzupełnia z oprawą wizualną.Mixthoor pisze:- brak jakiegokolwiek tła melodyjnego
Edit:nie wspomniałem o filmikach....pierwszy naprawdę mi się podobał,miał naprawdę świetny klimat,muzę i dobrze podłożony głos głównego bohatera.Z kolei outro fanmisji jest jakby z innej bajki.A to przez muzykę która pasuje do tej FMki(która jest jak najbardziej na serio)jak pięść do nosa.
Re: T2 FM: Last Caress
Ściągnę raz jeszcze z innego źródła. Dzięki za info.