Ostatnio w promocji Empiku skusiliśmy się z bratem na grę Rise of Nations (za 12.50zł :D ). Według opisu, byl to RTS, więc uznaliśmy, że warto było sprobować.
Po obejrzeniu pudełka się zdziwiłem, bo gra miała znakomiete oceny (9 i 9.5), a ze screenów wyglądała jak taki klon Age of Empires. Instalacja i uruchomienie przyniosły 2 kolejne zsakoczenia:
- jest to gra Microsoftu (może nie całkiem, ale widnieje ich logo), a tak tanio kosztuje
- twórcą jest nikt inny jak Brian Reynolds (główny twórca jednej z moich ulubionych strategii - Alpha Centauri, oraz współtwórca Civilization 2), byłem pewien, że będę mile zaskoczony
Pierwsze próby z treningami na początku spowodowały, że pomyślałem "klon Age'a". Jednakże wraz z grą byłem coraz milej zaskoczony - gra jest skrzyżowaniem Rozgrywki a'la AoE z Cywilizacją (tak, to możliwe!), otóż:
- surowce na mapie się nie zużywają, oznacza to, że nawet bardzo długie gry nie tracą na dynamice
- budynki można budowac tylko i wyłącznie na terenie własnego państwa
- limity populacji, liczby miast, przychodu surowców, szybkści i dostepności technologii zależą od poziomu rozwoju naukowego (jednem z surowców jest wiedza!)
- koszta jednostek zależą od tego ile jednostek danego typu już posiadamy. Powoduje to, że zbudowanie armii opartej na jednym typie jednostek jest potwornie kosztowne i generalnie bez sensu (nawet zakłądając, że przeciwnik nas nie zmasakruje - kawalerii ciężką piechotą, piechoty łucznikami, luczników kawalerią). Jest to gra, w której wszystkich typów jednostek uzywamy, gdyż nie dochodzi do sytuacji z AoE, kiedy cała plansz ajest ogolona z drzew i kawaleria rozjeżdża wszystko, tutaj trzeba kombinować
- podbijamy wrogie miasta zamiast ich niszczyć - trzeba niemal zniszczyć centrum miasta, zająć piechotą i utzrmyać przez 2 minuty, po tym czasie miasto razem z wybudowanymi budynkami wspomagającymi jest nasze
- do desantów nie są potrzebne łodzie - jeśli mamy doki jednostki po wejsciu do wody "załatiwają" sobie szalupy. Dopóki nie zagrałem nie sądziłem jakie to jest dobre rozwiązanie - przynajmniej nie ma idiotyzmów z innych gier, gdzie żołnierz nie potrafi przepłynąć strumyka szerokości 2 metrów
- z AoE pozostały ery -każda charakteryzuje sie innymi taktykami, jednostkami, dynamiką
- rzecz decydujaca o tym, że jest to prawdziwy RTS - a nie zręcznościówka strategiczna czy inny tworek. Otóż w każdym momencie można zrobic pausę, w trakcie której można wydawać rozkazy jednostkom!
Mamy do wyboru kilka trybów: quick game (pojednycza gra) oraz conquer the world. Ten drugi jest bardzo ciekawy. Otóż po rozpoczęniu w nim widzimy mapę bardzo podobną do gry Risk (Ryzyko). Z tą tylko różnicą, że jest jakby inaczej (np. są karty, które można uzyć przed bitwą, dajace konkretne rezultaty - to jest coś zupełnie nowego.
Jak na razie grę oceniam bardzo pozytywnie, Age of Empires się powinno schować
(ale oczywiścnie nie zapominajmy, że z Agem te gra ma wiele wspólnego i gdyby nie on prawdopodobnie wyglądałaby inaczej). Gra jest bardzo rozbudowana i trzeba przy niej o wielu rzeczach myśleć, do tego jest bardzo oryginalna. Szczerze polecam każdemu fanowi strategii. Wstępnie oceniam ją na
9.5/10 (jednostki i budynki w skali mapy mogły by być mniejsze, byłaby jeszcze wieksza zabawa, poza tym w najwyższych erach ze względu na licznik armagedonu dla wystrzelonych nuków można nie mieć wpływu na to, kiedy się zakończy gra). Być może z czasem tą ocenę obniżę, ale gra wywarła na mnie ogromne, pozytywne wrażenie.