[LITERATURA] Dwie strony monety. Rewers
: 24 marca 2014, 20:23
No dobra, trochę wymęczone i zakończenie nie do końca takie, jakie chciałam, ale nie chcę już dłużej przeciągać (zresztą, nie wiedziałam, ile mam czasu ). Trochę przemyśleń i statycznych opisów, a także nie lubianej przez nikogo osoby. Z przekory.
Dwie strony monety. Rewers
Wystrój pokoju przygotowań, połączonego ze wspólną łazienką, nie był tak wyszukany, jak reszta Domu Kwiatów. Najwyraźniej ktokolwiek odpowiadał za przebudowę najbardziej ekskluzywnego burdelu w mieście doszedł do wniosku, że na pomieszczenia nie przeznaczone dla oczu klientów nie warto tracić środków ani energii. Pokój spełniał swoją rolę i bez wymyślnego wystroju hebanowych przepierzeń i ciężkich aksamitnych kotar, sprowadzając na ziemię każdą dziewczynę, która miałaby romantyczne wyobrażenia na temat najstarszego zawodu świata przypominając, że na przyjemność jednych inni musieli ciężko pracować. Chyba że się lubiło swoją pracę, a Erin bardzo szybko przekonała się, że w Domu Kwiatów były i takie osoby. To, że praca mogła być przyjemna, zależało naturalnie od klienta, ale dziewczyny nie mogły wybierać ani grymasić, a i nie wszyscy klienci byli wyrozumiali, szarmanccy i pachnący.
Wyblakłe lustro odbiło jej bladą twarz. Kreski na powiekach były tylko trochę nierówne, ale maska i tak to ukryje, poza tym, nikt nie będzie gapił się jej w oczy. Lekko drżącymi palcami rozprowadziła róż na policzkach, tak jak wcześniej pokazała jej Niezapominajka, ale jej twarz wcale nie uzyskała zdrowego kolorytu. Wąskie usta wygięły się w ironicznym uśmiechu. Może będzie przypominać jedną z tych orientalnych kobiet o nienaturalnie białych twarzach i wymyślnych strojach, jakie widziała kiedyś w jednej z książek madam. Właściwie, czemu nie? Chwyciła pomadkę i szybkim ruchem pociągnęła z góry na dół, zostawiając na ustach szeroką, karminową kreskę.
- Klient czeka.
Dziewczyna gwałtownie odwróciła się na krześle upuszczając pomadkę, gdy kątem oka dostrzegła ciemny kształt odbity w lustrze i usłyszała za sobą głos. Jak na kobietę tych rozmiarów madam potrafiła poruszać się wyjątkowo cicho. Xiao Xiao schyliła się, by podnieść pojemniczek, który potoczył się aż do jej stóp, jej wymyślna fryzura z dwiema szpilami wbitymi w wysoko upięty kok znalazła się poniżej linii wzroku dziewczyny przypominając, że jeszcze nie zdążyła upiąć swoich. Odwróciła się do lustra i gwałtownym ruchem sięgnęła po szczotkę, gdy poczuła, jak madam chwyta jej nadgarstek i wyjmuje szczotkę z jej palców.
- To nie jest takie trudne, jak ci się wydaje - szczotka płynnym ruchem sunęła po włosach docierając do samych końcówek tuż nad ramieniem Erin i ani razu nie zaciągając splątanych kosmyków - większość gości przychodzi tu w poszukiwaniu towarzystwa, kogoś, kto poświęci im całą swoją uwagę, gdzie nareszcie mogą poczuć się kimś. Naturalnie, rzadko zdarza się, by spotkanie nie zostało skonsumowane, ale wiele zależy od ciebie: jak pokierujesz rozmową, w jaki nastrój go wprowadzisz - Erin bezwiednie śledziła, jak długie palce Xiao Xiao sprawnie oddzieliły kilka kosmyków i zwinęły w kok trochę poniżej czubka głowy - Pieniądze mogą kupić wiele, ale nie pozwolę, by którykolwiek z nich cię skrzywdził.
Wraz z wpięciem ostatniej wsuwki mocującej fryzurę dziewczyna przeniosła wzrok na swoje odbicie w lustrze, a jej brwi uniosły się w niemym zdziwieniu. Wyglądała inaczej, dojrzalej, wysokie kości policzkowe pozbawione tła rozpuszczonych włosów podkreśliły drapieżność rysów. Gdyby się uśmiechnęła, mogłaby nawet ujść za atrakcyjną.
Madam pochyliła się do jej ucha.
- Wyglądasz na zaskoczoną. Ale prawda jest taka, jakkolwiek banalnie by to nie zabrzmiało, że przy odpowiedniej opiece każda rozkwita - znalazła jej spojrzenie w lustrze i się uśmiechnęła - Nawet pierwiosnek.
Utrzymała spojrzenie przez chwilę, jakby oceniając swoje dzieło, ale Erin nie uszedł kalkulujący błysk w jej oku i mimowolnie drgnęła. W Domu Kwiatów nic nie było za darmo, a ona właśnie została wyceniona. Noc pokaże, czy inwestycja się opłaci.
Xiao Xiao wreszcie wyprostowała się i obeszła krzesło, by położyć szczotkę na toaletce, szerokie rękawy jej jedwabnej szaty musnęły nagie ramiona dziewczyny.
- Klient. Nie każ mu długo czekać.
Tym razem usłyszała odgłos jej oddalających się kroków, czy to dlatego, że wiedziała, że mogła się ich spodziewać, czy to madam specjalnie chciała jej zostawić chwilę samotności, zanim…
Z lustra patrzyła na nią ta sama Erin, którą znała, Pierwiosnek od dwóch lat, podczas których przygotowywała się do tego dnia. Wiedziała, czego może się spodziewać i w gruncie rzeczy może takie życie nie było najgorszą opcją. Miała dach nad głową, nie musiała martwić się o jedzenie, a jednak...
Wolnym ruchem sięgnęła do spinek, by je wyjąć. Jej włosy opadły na ramiona, twarz znowu stała się zwyczajną, ale z ulgą zauważyła, że blask w jej oczach pozostał. Nie namyślając się więcej chwyciła pozostawione przez kogoś nożyczki i zaczęła ścinać włosy.
Dwie strony monety. Rewers
Wystrój pokoju przygotowań, połączonego ze wspólną łazienką, nie był tak wyszukany, jak reszta Domu Kwiatów. Najwyraźniej ktokolwiek odpowiadał za przebudowę najbardziej ekskluzywnego burdelu w mieście doszedł do wniosku, że na pomieszczenia nie przeznaczone dla oczu klientów nie warto tracić środków ani energii. Pokój spełniał swoją rolę i bez wymyślnego wystroju hebanowych przepierzeń i ciężkich aksamitnych kotar, sprowadzając na ziemię każdą dziewczynę, która miałaby romantyczne wyobrażenia na temat najstarszego zawodu świata przypominając, że na przyjemność jednych inni musieli ciężko pracować. Chyba że się lubiło swoją pracę, a Erin bardzo szybko przekonała się, że w Domu Kwiatów były i takie osoby. To, że praca mogła być przyjemna, zależało naturalnie od klienta, ale dziewczyny nie mogły wybierać ani grymasić, a i nie wszyscy klienci byli wyrozumiali, szarmanccy i pachnący.
Wyblakłe lustro odbiło jej bladą twarz. Kreski na powiekach były tylko trochę nierówne, ale maska i tak to ukryje, poza tym, nikt nie będzie gapił się jej w oczy. Lekko drżącymi palcami rozprowadziła róż na policzkach, tak jak wcześniej pokazała jej Niezapominajka, ale jej twarz wcale nie uzyskała zdrowego kolorytu. Wąskie usta wygięły się w ironicznym uśmiechu. Może będzie przypominać jedną z tych orientalnych kobiet o nienaturalnie białych twarzach i wymyślnych strojach, jakie widziała kiedyś w jednej z książek madam. Właściwie, czemu nie? Chwyciła pomadkę i szybkim ruchem pociągnęła z góry na dół, zostawiając na ustach szeroką, karminową kreskę.
- Klient czeka.
Dziewczyna gwałtownie odwróciła się na krześle upuszczając pomadkę, gdy kątem oka dostrzegła ciemny kształt odbity w lustrze i usłyszała za sobą głos. Jak na kobietę tych rozmiarów madam potrafiła poruszać się wyjątkowo cicho. Xiao Xiao schyliła się, by podnieść pojemniczek, który potoczył się aż do jej stóp, jej wymyślna fryzura z dwiema szpilami wbitymi w wysoko upięty kok znalazła się poniżej linii wzroku dziewczyny przypominając, że jeszcze nie zdążyła upiąć swoich. Odwróciła się do lustra i gwałtownym ruchem sięgnęła po szczotkę, gdy poczuła, jak madam chwyta jej nadgarstek i wyjmuje szczotkę z jej palców.
- To nie jest takie trudne, jak ci się wydaje - szczotka płynnym ruchem sunęła po włosach docierając do samych końcówek tuż nad ramieniem Erin i ani razu nie zaciągając splątanych kosmyków - większość gości przychodzi tu w poszukiwaniu towarzystwa, kogoś, kto poświęci im całą swoją uwagę, gdzie nareszcie mogą poczuć się kimś. Naturalnie, rzadko zdarza się, by spotkanie nie zostało skonsumowane, ale wiele zależy od ciebie: jak pokierujesz rozmową, w jaki nastrój go wprowadzisz - Erin bezwiednie śledziła, jak długie palce Xiao Xiao sprawnie oddzieliły kilka kosmyków i zwinęły w kok trochę poniżej czubka głowy - Pieniądze mogą kupić wiele, ale nie pozwolę, by którykolwiek z nich cię skrzywdził.
Wraz z wpięciem ostatniej wsuwki mocującej fryzurę dziewczyna przeniosła wzrok na swoje odbicie w lustrze, a jej brwi uniosły się w niemym zdziwieniu. Wyglądała inaczej, dojrzalej, wysokie kości policzkowe pozbawione tła rozpuszczonych włosów podkreśliły drapieżność rysów. Gdyby się uśmiechnęła, mogłaby nawet ujść za atrakcyjną.
Madam pochyliła się do jej ucha.
- Wyglądasz na zaskoczoną. Ale prawda jest taka, jakkolwiek banalnie by to nie zabrzmiało, że przy odpowiedniej opiece każda rozkwita - znalazła jej spojrzenie w lustrze i się uśmiechnęła - Nawet pierwiosnek.
Utrzymała spojrzenie przez chwilę, jakby oceniając swoje dzieło, ale Erin nie uszedł kalkulujący błysk w jej oku i mimowolnie drgnęła. W Domu Kwiatów nic nie było za darmo, a ona właśnie została wyceniona. Noc pokaże, czy inwestycja się opłaci.
Xiao Xiao wreszcie wyprostowała się i obeszła krzesło, by położyć szczotkę na toaletce, szerokie rękawy jej jedwabnej szaty musnęły nagie ramiona dziewczyny.
- Klient. Nie każ mu długo czekać.
Tym razem usłyszała odgłos jej oddalających się kroków, czy to dlatego, że wiedziała, że mogła się ich spodziewać, czy to madam specjalnie chciała jej zostawić chwilę samotności, zanim…
Z lustra patrzyła na nią ta sama Erin, którą znała, Pierwiosnek od dwóch lat, podczas których przygotowywała się do tego dnia. Wiedziała, czego może się spodziewać i w gruncie rzeczy może takie życie nie było najgorszą opcją. Miała dach nad głową, nie musiała martwić się o jedzenie, a jednak...
Wolnym ruchem sięgnęła do spinek, by je wyjąć. Jej włosy opadły na ramiona, twarz znowu stała się zwyczajną, ale z ulgą zauważyła, że blask w jej oczach pozostał. Nie namyślając się więcej chwyciła pozostawione przez kogoś nożyczki i zaczęła ścinać włosy.