[LITERATURA] Koniec Miasta

Rozplącz swoją wyobraźnię. Zagość w świecie stworzonym przez fanów lub do nich dołącz.

Moderator: SPIDIvonMARDER

Awatar użytkownika
NiRa
Mechanista
Posty: 488
Rejestracja: 15 stycznia 2008, 17:52

[LITERATURA] Koniec Miasta

Post autor: NiRa »

"Widzieliśmy pisma na murze
Gdy poganie triumfowali ponad nami
Cierpiący, wciąż zew słyszeliśmy
Przyszedłeś by nas poniżyć
Chwycić berło, koronę skraść
Czas na tronie przemija
Czasy się zmieniają, lecz my wciąż ci sami
Chociaż zimne wiatry biją, płoniem niczym ogień
Przez lata odrzucani przez narody
Wyrzutkowie, potępiani za wiarę
Nasze legiony rosły w tajemnicy
A teraz, czas nadszedł
Widzę Wyznawców dookoła
Zew Wolności nadchodzi
Wznosimy dumnie powstańcze sztandary
Szkarłatnej barwy y o znaku Młota

Serca W Ogniu, Serca W Ogniu
Płonące, płonące z pragnienia
Płonące dla stali..."

-Czy ty masz dziurawe ręce?- krzyk opiekuna obił się echem od ścian ich kryjówki.
-Przepraszam...-szepnął próbując podnieść upuszczone pergaminy, jednak było ich za dużo i przy próbie pochylenia się spadały mu z rąk.
-Jeśli TY zostaniesz Assasinem to będzie kompletna porażka Strażników! -bibliotekarz znalazł sobie najwyraźniej kozła ofiarnego. Wziął zwoje od chłopca i zaczął układać je na półkach.
-Możesz iść-mruknął. Chłopiec wybiegł.
-Pomóż mi Hozjuszu, ten gamoń narobiłby tu więcej szkody niż pożytku-wezwał swojego ulubieńca, chłopca o rudo-brązowych włosach, chcącego zostać skrybą.
-Oczywiście-chłopak odłożył trzymaną w ręku książkę i pomógł starcowi w układaniu ksiąg.

Słońce świeciło nad rynkiem ,a żar lał się z nieba. Frodo usiadł przy fontannie i zaczął wyżywać się na najwyraźniej schorowanym, starym kocurze, trącając go co chwilę butem.
-Oni się nie znają, są zapatrzeni w siebie...-mruczał pod nosem. Spostrzegł cień obok siebie. Potężny wytatuowany mężczyzna przyglądał mu się.
-C-coo chcesz? -spytał chłopak wpatrzony w jego budzącą grozę postać. Wokół czuć było lasem.
-Zostawszy te biedne zwierzę i chodź ze mną-wyciągnął do niego swoją dłoń, pokrytą tatuażem przedstawiającym łuski węża. Po chwili namysłu chwycił dłoń.
-Ujrzyj kogo ja znalazłwszy!- zawołał mężczyzna wprowadzając Froda do leśnej chaszczy.
-Mały miastolud! Napoiwszy jego krwią drzewce!- zaskrzeczała Szamanka.
-Poczekawszy! To adept miastowych strażników równowagi-wskazał na naszyjnik chłopca. Szamanka wytrzeszczyła oczy.
-Gdzie ty go znalazłwszy?- trąciła wojownika swoim kosturem.
-W mieście, siedziawszy przy fontannie Oka...-przerwał.
-Tym, że ty włóczywszy się po mieście zajmę się później! Daj go tu !-wyciągnęła suchą rękę w kierunku chłopca. Zapach jagód...a potem ciemność.
-On się budziwszy! -usłyszał szept. W uszach mu nieznośnie dzwoniło, ale poza tym czuł się całkiem nieźle. Uniósł głowę i rozejrzał się. Znajdował się w dość przestronnej chacie, której ściany były wykonane z zielonych gałęzi.Jego czarną togę zastąpiła zielona tunika.Naszyjnik strażników gdzieś zniknął.
-Nie podobawszy Ci się u miastoludów, hę?- podeszła do niego dziewczyna z gałązkami jemioły we włosach.
-N-nie-poganka wydała się chłopakowi dość sympatyczna.
-Czy ja...mogę zostawszy z wami?- spytał próbując naśladować mowę pogan. Dziewczyna wydała z siebie dźwięk podobny do ptasich treli.
-Ty nie miawszy wyboru! -zaśmiała się.

Pierwszego dnia jego uwagę przykuł stary szaman mruczący zaklęcia nad kopcem ziemi. ~co on robi?~ zaciekawiony chłopak podszedł bliżej. Chciał spytać szamana o jego zajęcie gdy ten odwrócił się i przyłożył palec do ust nakazując ciszę. Po chwili naciął sobie dłoń i pozwolił by krople krwi spadały na ziemię, z której zaczęły wyłaniać się ręce ożywieńców.
-Ale bajer! -krzyknął Frodo, lecz widząc zdziwione spojrzenie szamana poprawił się :-Jak Ty to zrobiwszy?- spytał.
-Chciawszy się nauczyć? -spytał szaman kładąc dłoń na ramieniu chłopca.
-Hmmm… tak-rzekł Frodo wpatrując się w wygrzebujące się z ziemi i pojękujące zombie.
-Dobrze. Zostawszy moim uczniem-szaman poklepał go po ramieniu pozostawiając na nim ślady krwi z rany.
Następne dni minęły mu na siedzeniu na zwalonym pniu i obserwowaniu poczynań nauczyciela.
-Do czego wam potrzebne tyle ożywieńców? -spytał gdy spod ziemi wygrzebała się całkiem spora grupka zombi.
-Jak to do czego? Do zmiażdżenia Młototłuków ! -powiedział szaman z błyskiem w oczach.
-Do wojny? Chciawszy zaatakować Młotów?
-Tak… ale nie teraz. Musiwszy wzrosnąć w siłę. Brakuje nam Viktorii ,ona by nas poprowadziwszy.-odprowadził wzrokiem nieumarłych- no, teraz ty spróbuj –podał chłopcu sztylet i wskazał na kolejny kopiec-trzech ożywieńców.
***

Zapach dymu. Czuć gorąco ognia. Słychać wrzaski. Frodo wygląda ze swojej chaty. Las płonie! Widzi magów próbujących ugasić pożar, jednak ich wysiłki nie przynoszą zbyt wielkich efektów. Złapał laskę i wybiegł na zewnątrz. MŁOTY! To oni podpalili las !Widział jeszcze szkarłatne szaty znikające w mroku...

-Czy wiecie może coś o pożarze lasu wczoraj w nocy?- spytał napotkanego wieśniaka.
-A, jo wim! Bo poganie podwędzili młotom skarb jakowyś, młoty pewnie uchlały się winem, pijoki jedne a tero szukajom winnych! pół pola mi spalili! -mówił by pewnie dłużej ,ale Frodo powędrował już w stronę miasta.

-Co się stało?- sakiewka z brzdękiem wylądowała przed jednym z najstarszych paserów w mieście.
-Pamięć płata mi figle, lecz chyba coś sobie przypominam...-spojrzał na sakiewkę i na Froda, jednak napotkawszy jego wściekłe spojrzenie zamilkł na chwilę.
-Wiec jakiś złodziej rąbnął młotom trochę pierdółek, kieliszków, małych, złotych młoteczków i takie tam...I może by tego nie zauważyli gdyby nie trzasnął im kieliszka, którym bawią się w dniu Św. Edgara!- paser pociągnął spory łyk piwa.
-A dla młotów to świetny pretekst, by pognębić pogan.-dokończył.
-Yhym. -Frodo wstał , założył płaszcz i udał się do wyjścia.
-Czekaj !Jest jeszcze taka plotka… tylko nie mogę jej sobie przypomnieć… -zaczął paser
Wrrrr….
-Ah, już pamiętam. Z ulic zaczęli ginąć ludzie, zwykle pijaczyny i żebracy. Podobno Młoty coś kombinują. Ale to tylko plotka.
-Dzięki za pomoc- Frodo wyszedł.


-To Garret zrobiwszy! Na pewno!- Jemioła miotała się po polanie jak oszalała.
-Przecież on nam sprzyjawszy! -Ryan podniosła głos.
-Lepiej się spytać czy to on niż zaraz go posądzać...Ja pójdę.-złapał torbę i wyszedł z lasu.
***
Zdążył zapomnieć układ ulic w mieście. Błąkał się długo zanim trafił do fontanny.
-To chyba gdzieś tutaj-rozejrzał się-w jednym z tych domów mieszka Garrett, mistrz złodziei ,były uczeń opiekunów.
-Wskażcie mi drogę, zieloni bracia…- powiedział do wątłych traw i drzew rosnących przy kamienicach. Listki wskazały na kamienicę po lewej stronie a liść z drzewa osiadł na parapecie okna na piętrze. Frodo podziękował roślinom za pomoc i ruszył na spotkanie ze złodziejem.


-Ta i jeszcze czego?!Mnie takie rzeczy nie bawią! -Garrett nie był zadowolony, że jakiś poganin, ot tak sobie znalazł jego dom. Wiedzieli o nim tylko strażnicy.
-Więc...kto mógł ukraść kielich młotom, jeśli nie ty?
-Pewnie jakaś Gildia i ich małe złodziejaszki, po mojej robocie młoty tak szybko by się nie zorientowały, że czegoś im brakuje-mimowolnie się uśmiechnął.
-Tya...-poganin wstał i zaczął zbierać sie do wyjścia.
-Czekaj...nie powinienem Ci tego mówić, ale kiedyś słyszałem cos o wojnie...To było tak ze 3,może 4 lata temu. Poganie się do niej szykowali, Młoty również.-Garrett zaczął bawić się sztyletem.
-Więc...Czy sugerujesz, że Młoty same to zrobiły? Ukryły swój kielich, żeby mieć pretekst do napaści?
-Bystrość twego umysłu mnie zadziwia.-Garrett udał, że klaszcze.-Teraz pójdziesz do swoich leśniawych braci i powiesz im co wiesz.
Frodo udał się do wyjścia.
-A, i jeszcze jedno. Już się przyzwyczaiłem do braku oka, nie gniewam się.
-Hmpf.

Frodo wpadł biegiem do wioski.
-To nie Garrett! To Młoty…- urwał. Nie wiedział jak wytłumaczyć poganom to, że najprawdopodobniej Młotodzierżcy sami ukradli sobie Kielich.
-Co Młoty znowu zrobiwszy? -jego nauczyciel wyłonił się zza drzew otoczony sporą gromadą chwiejących się ożywieńców.
-Garrett powiedziawszy co Młoty sami ukradłwszy sobie ten Kielich. Ze Zakon się rozpada-po tych słowach jedna z poganek wydała z siebie skrzeczący okrzyk i kilka drzew poruszyło się. Drzewce… Frodo wcześniej widział tylko jednego, a teraz stawała przed nim cała armia tych potworów.
-Więc teraz ich zmiażdżywszy!- szamanka o jasnoniebieskich oczach kiwnęła konsturem na co drzewce odpowiedziały rykiem. Zza drzew zaczęły wyłaniać się pająki. Tak wielkie jakich jeszcze nie widział. Poganie byli gotowi by ruszyć do Miasta, na spotkanie z odwiecznym wrogiem.


-Tak maszyny są ukryte w piwnicach warowni, czemu mnie o to pytasz bracie Saganie? -inspektor Drept oparł się o biurko i zlustrował wzrokiem starego Młotodzierżcę .A raczej Mechanistę, Sagan był jednym z pracujących w fabrykach, konstruktorem kamer i robotów. Jednym ze zdolniejszych.
-A co byłoby gdyby udało się nam je naprawić? Czy to nie umocniłoby potęgi Młota?- spytał.
-Czyś Ty oszalał?!Roboty to przeszłość! One nie miały prawa istnieć!- Drept wstał.
-I kto to mówi? Inspektorek, który bał się wiedźmy?- były Mechanista zaniósł się śmiechem.-Ciekawe co powie najwyższy kapłan gdy dowie się, że uprawiasz pogańskie ziółka w swoim biurze-trącił stojąca na parapecie doniczkę.
-Jesteś zdrowo porąbany! Wyjdź! -krzyknął wskazując na drzwi.
-Z przyjemnością. I tak już wiem co chciałem.-odwrócił się i wyszedł nie odwracając się. Drept opadł na fotel, próbując uspokoić nawał myśli.

Kilka ulic dalej Sagan właśnie wchodził do warowni podśpiewując sobie cicho. Po chwili dołączyło do niego kilku dawnych Mechanistów. Młody adept przyniósł skradziony klucz do piwnic. Zgrzyt dawno nieużywanego mechanizmu i drzwi stanęły otworem. Uderzył ich zapach stęchlizny i nie wiadomo czego jeszcze. Trzymając pochodnie zeszli na dół ostrożnie rozglądając się na boki.
-Pewnie ożywieńce się tu ‘zalęgły’ -fuknął Henry unosząc pochodnię wyżej i mrużąc oczy by dojrzeć cos w mroku.
-Nawet jeśli to co? Nie mają szans z naszymi młotami. I…- tu spojrzał na niesione przez młodego chłopaka flakony-wodą święconą.
-Dobrze .Postaw wszystko tu i możesz iść-Sagan odprawił adepta przed drzwiami do podziemnego pokoju.
-Ale…
-Żadnych ale! Gdy mówię idź masz iść, gdy stój to stoisz gdy każę skoczyć Ci w ogień robisz to, jasne?
-Mhm -chłopak powędrował z powrotem na górę.
Wrócił jednak po chwili.
-Bracie Saganie! Mam dla was wiadomość!- uderzył w metalowe drzwi, odgłos niósł się echem po korytarzach.
-Tak?- spytał Sagan otwierając drzwi i spoglądając na niego podejrzliwie.
-Poganie są wściekli! Młotodzierżcy podpalili im las i teraz na pewno będzie z tego większa lub mniejsza potyczka!- był wyraźnie podekscytowany tym ,że może przekazać mu taką wiadomość.
-Dobrze Hozjuszu. Bardzo dobrze. Jutro wypędzimy tych dzikusów z lasu na dobre-kapłan skrzyżował ręce na piersi. Młody chłopak uśmiechnął się.
-Ojciec Karras byłby dumny-stary mechanista otworzył szerzej drzwi i zaprosił chłopca gestem do środka. Adept wszedł. Jego oczom ukazały sie roboty bojowe olbrzymie i ciężkie.
-Nie dość, że udało sie nam je naprawić to jeszcze je ulepszyliśmy-z uśmiechem maniaka pogładził metalowy pancerz maszyny.
-Jeszcze wrócimy w pełnej chwale Zakonu! Ci ograniczeni Młotowcy...nawet oni odwrócili sie od planu Karrasa. Musieliśmy sie ukrywać...A wystarczyło zabrać im Kielich by dali się sterować niczym marionetki!

tydzień później

Pół miasta stoi w ogniu. Drugą część porastają dzikie pnącza. Garrett siedzi w kanałach i wymyśla młotom i poganom od najgorszych. Słyszy wrzaski Oka:
- Taaak! Powalmy tych głupoludów!
Musieli je wyciągnąć z fontanny.
I wrzaski bojowe Młotów. A gdzie Opiekuni? Żadnego nie widział. Pewnie siedzą w jakieś dziurze, jak on i tłumaczą sobie, że ich interwencja zburzy równowagę. Lepiej pozwolić, żeby Miasto spłonęło.
Dźwięk zębatek...Czyżby Młoty miały jeszcze kilka maszyn bojowych? Powracają wspomnienia o Viktorii. Jeden wybuch, potem drugi. Tak to roboty...Skąd one sie tu wzięły? Przecież wszystkie zostały zniszczone. Przez kratę nad nim wpadają szczątki ożywieńca. Z niesmakiem zasłania usta rękawem. Wstaje by przejść dalej ,poza zasięg krat by nie oberwać z kolejnej ‘niespodzianki’. Krew spływa do kanałów niczym deszcz. Miasto po tej potyczce będzie niszczone, ludzie potracą swoje dobytki, nie będzie czego kraść, więc on też zacznie mieć trudny okres.

~Walę takie życie...~pomyślał. Była to ostatnia rzecz. Pół miasta osiadło, zawaliły się kanały gdy kilka pocisków trafiło w to samo miejsce. Między gruzami i szczątkami ciał wyrosły małe pnącza. Po roku Las znów objął w posiadanie teren Miasta...


Nie bijta :jez
Ostatnio zmieniony 15 sierpnia 2009, 21:44 przez NiRa, łącznie zmieniany 1 raz.

-Medyk! Czy ja umrę?
-Niewykluczone.
Awatar użytkownika
Spidey
Poganin
Posty: 727
Rejestracja: 18 marca 2009, 14:17
Lokalizacja: Bytom

Re: [LITERATURA] Koniec Miasta

Post autor: Spidey »

Bardzo podoba mi się pomysł. :ok Co do krytyki - zostawie to innym. ;)

Jeszcze tylko to:
NiRa pisze:~Walę takie życie...~pomyślał. Była to ostatnia rzecz. Pół miasta osiadło, zawaliły się kanały gdy kilka pocisków trafiło w to samo miejsce.
I co? Garcio zginął?
Człowiek, który uczy się tylko tego, co inni już wiedzą, podobny jest w ignorancji do osoby, która nie uczy się w ogóle.        ~Kronika Pierwszego Wieku
Awatar użytkownika
NiRa
Mechanista
Posty: 488
Rejestracja: 15 stycznia 2008, 17:52

Re: [LITERATURA] Koniec Miasta

Post autor: NiRa »

No a nie?Miasto na niego spadło :P

-Medyk! Czy ja umrę?
-Niewykluczone.
Awatar użytkownika
dario
Arcykapłan
Posty: 1412
Rejestracja: 08 lutego 2007, 09:15
Lokalizacja: Tychy

Re: [LITERATURA] Koniec Miasta

Post autor: dario »

Rewelacyjne NiRa!!! Już sam prolog zachęca to przeczytania Twojego opowiadania ;) Bardzo przyjemnie się czytało, jak na moje oko nie natknałem się na błędy. Nie podobało mi się tylko imię bohatera - Frodo :| odrazu kojarzy się z Władcą no, ale sama fabuła wciągająca zwłaszcza, gdy dowiadujemy się, że palce w tym wszystkim maczają Mechaniści. :ok
Alla Juventus vincere non è importante. E’ l’unica cosa che conta
Awatar użytkownika
Daweon
Arcykapłan
Posty: 1344
Rejestracja: 06 lipca 2009, 19:15
Lokalizacja: Tarnów

Re: [LITERATURA] Koniec Miasta

Post autor: Daweon »

Naprawdę bardzo ciekawe. Powieść której 9/10 to dialogi. Spełniło się marzenie każdego gracza Thiefa czyli reaktywacja mechanistów. Imiona oryginalne zawłaszcza Hozjusz. No i następne postawienie młotów w złym świetle.
NiRa pisze:konsturem
Chyba chodziło ci o kostur.

Nie zauważyłem błędów ortograficzny i tylko jeden interpunkcyjny.

Ogółem ciekawa, interesująca i wciągająca powieść.
Człowiek żyje by być szczęśliwy
Szczęście zaś to tylko chęć życia
Jesteśmy więc po to by chcieć tu być
Bo oprócz trwania nie mamy nic innego
Awatar użytkownika
NiRa
Mechanista
Posty: 488
Rejestracja: 15 stycznia 2008, 17:52

Re: [LITERATURA] Koniec Miasta

Post autor: NiRa »

darioSS pisze:Nie podobało mi się tylko imię bohatera - Frodo
cholera,miałam zmienić! :oops:

-Medyk! Czy ja umrę?
-Niewykluczone.
Awatar użytkownika
Moira
Skryba
Posty: 319
Rejestracja: 04 listopada 2008, 21:15
Lokalizacja: Białystok

Re: [LITERATURA] Koniec Miasta

Post autor: Moira »

NiRa, moja leśniawa NiRa ;)
wreszcie wstawiłaś!
Taaaaaak Poganie wygrali!!!!!! Jak zieleniawo!!!! :P
Obrazek
Awatar użytkownika
Daweon
Arcykapłan
Posty: 1344
Rejestracja: 06 lipca 2009, 19:15
Lokalizacja: Tarnów

Re: [LITERATURA] Koniec Miasta

Post autor: Daweon »

Napisz jakąś drugą powieść gdzie zostaje stworzone drugie miasto. Nie się pogodzić z przegraną. :cry:
Człowiek żyje by być szczęśliwy
Szczęście zaś to tylko chęć życia
Jesteśmy więc po to by chcieć tu być
Bo oprócz trwania nie mamy nic innego
Awatar użytkownika
Hadrian
Złodziej
Posty: 2423
Rejestracja: 08 stycznia 2009, 13:38
Lokalizacja: Gdańsk
Kontakt:

Re: [LITERATURA] Koniec Miasta

Post autor: Hadrian »

Czee - mmm -uuu po po po - ganie WYGRALI!!!!!!!!!!!!!!!!!!!??????????????? Opowiadanie ładne ale czemu właśnie oni?
Awatar użytkownika
NiRa
Mechanista
Posty: 488
Rejestracja: 15 stycznia 2008, 17:52

Re: [LITERATURA] Koniec Miasta

Post autor: NiRa »

Bo poganie są bardziej leśniawi :D

-Medyk! Czy ja umrę?
-Niewykluczone.
Awatar użytkownika
SPIDIvonMARDER
Garrett
Posty: 5183
Rejestracja: 29 stycznia 2008, 21:32
Lokalizacja: Świątynia Nieba z Zaginionego Miasta
Płeć:
Kontakt:

Re: [LITERATURA] Koniec Miasta

Post autor: SPIDIvonMARDER »

Ja już ci pisałem na privie co trzeba, tutaj skupię się na najważniejszych :P

Po pierwsze, masz świetne pomysły... i co najważniejsze, ich znaczną ilość. Tekst jednak nadal sprawia wrażenie trochę za krótkiego, jak na taką wielką fabułę. To materiał na książkę! Może o tym pomyślisz? :P
Taaak... książka...

Trochę popracuj nad interpunkcją...
A tak poza tym jest ok :) Język masz dorosły, są niby błędy gramatyczne, ale to się wyrobi :P


Aha... bardzo się cieszę, że kolejna osoba odważyła się coś tutaj umieścić :D
Obrazek
Awatar użytkownika
Caer
Szaman
Posty: 1054
Rejestracja: 05 stycznia 2003, 13:23
Lokalizacja: Karath-din
Kontakt:

Re: [LITERATURA] Koniec Miasta

Post autor: Caer »

No, całkiem, całkiem :). Nie sądzę, co prawda, że Opiekunowie (zakładając, że jesteśmy jeszcze przed końcem T3) dopuściliby do tego (od czego w końcu mają Garretta? ;)), ale niech Ci będzie. No i nareszcie ktoś uśmiercił naszego ulubionego bohatera! :-D (oprócz cyklu Ante mortem oczywiście)

Tylko jedna mała uwaga: widzę, że mowa Pogan pięknie rozkwita, ale czemu Zakonnicy Młota (i Mechaniści) nie mówią po "staropolsku"...?
Awatar użytkownika
SPIDIvonMARDER
Garrett
Posty: 5183
Rejestracja: 29 stycznia 2008, 21:32
Lokalizacja: Świątynia Nieba z Zaginionego Miasta
Płeć:
Kontakt:

Re: [LITERATURA] Koniec Miasta

Post autor: SPIDIvonMARDER »

Chyba po prostu łatwiej pisać "bywszy" :P
Obrazek
Awatar użytkownika
Caer
Szaman
Posty: 1054
Rejestracja: 05 stycznia 2003, 13:23
Lokalizacja: Karath-din
Kontakt:

Re: [LITERATURA] Koniec Miasta

Post autor: Caer »

Pewnie, ale to kiepskie wytłumaczenie :jez (co ja bym dała za słownik polsko-staropolski...! :-D).
Awatar użytkownika
Edversion
Arcykapłan
Posty: 1405
Rejestracja: 21 sierpnia 2006, 10:19
Lokalizacja: Zabrze

Re: [LITERATURA] Koniec Miasta

Post autor: Edversion »

O Boziu... akcja, akcja, akcja! Tyle tej akcji, że spokojnie dało się z tego zrobić dłuższe opowiadanie, jak nie książkę, jak to powiedział Spidi. Tymczasem fabuła została tak ściśnięta w krótkich linijkach, że po prostu nad nią nie nadążałem.

Ale co tam. Ogólnie opowiadanie bardzo ciekawe, dużo się dzieje, podjęto wiele ciekawych wątków, np. powrót do robotów i mechanistów..Naprawdę, czytało mi się z dużą przyjemnością.
Z tym, że dostrzegłem kilka niedociągnięć. Strażnicy nie pozwoliliby, by Miasto legło w gruzach. Tak samo Garrett. Gdyby nie podjął się żadnych kroków to przynajmniej skrył się w jakimś bezpiecznym miejscu w górach czy lesie, a nie w kanałach, gdzie u góry co chwilę słychać jakieś jęki i wybuchy. ;)
Mimo wszystko, bardzo dobrze! :ok
Awatar użytkownika
sharvampire
Ożywieniec
Posty: 87
Rejestracja: 26 sierpnia 2009, 15:17
Lokalizacja: Zapomniana Cytadela
Kontakt:

Re: [LITERATURA] Koniec Miasta

Post autor: sharvampire »

Powiem krótko i na temat: bardzo mi się podoba :) Akcja wartka, szybka, dynamiczna. Nie ma czasu na głupawe, nieleśniawe głupoludów mistowych myślenie. Zaliż Twa zdolność piśmiennego faktów spisywania godna jest pochwały, siostro ;)
Awatar użytkownika
NiRa
Mechanista
Posty: 488
Rejestracja: 15 stycznia 2008, 17:52

Re: [LITERATURA] Koniec Miasta

Post autor: NiRa »

Edversion pisze:dało się z tego zrobić dłuższe opowiadanie
no, dało, dało, stwierdziłam, że brakuje tam opisu walki. Jest w produkcji ;)
sharvampire, NiRa dziękowawszy za pozytywną opinię ;)
Ostatnio zmieniony 28 sierpnia 2009, 21:33 przez NiRa, łącznie zmieniany 1 raz.

-Medyk! Czy ja umrę?
-Niewykluczone.
Awatar użytkownika
Flavia
Egzekutor
Posty: 1606
Rejestracja: 07 maja 2012, 15:34
Lokalizacja: Dno Piekieł

Re: [LITERATURA] Koniec Miasta

Post autor: Flavia »

Opowiadanie zaiste leśniawe :-D Choć mi jako miastoludowi trudno się cieszyć z takiego zakończenia.
Jedyny mój zarzut to mało opisów. I w ogóle: za mało. Pomysł nadawałby się na całą książkę, a tu kilka stronic; historia ledwie muśnięta po powierzchni, gdy chciałoby się zagłębić, zanurzyć, utonąć może?
I co w tym czasie robili Strażnicy (poza tym, co zwykle, czyli opieprzaniem się)? I Garrett? Nie wierzę, że widząc, co się święci nie próbowałby tego powstrzymać. Czyli znowu wracamy do punktu pierwszego: za mało. A przez to zakończenie takie z... lasu wzięte.
Poza tym stylizacja Młotodzierżców słabiutka (jakoś nie widzę jakiegokolwiek z nich mówiącego, że ktoś jest "porąbany").
Kilka razy zdarzyło Ci się również poszaleć ze spacjami - czasem dodałaś jakąś ekstra przed kropką czy przecinkiem, kilka innych wycięłaś z okolic myślników. Nie-leśniawo :P:
Heroes are so annoying.
Awatar użytkownika
NiRa
Mechanista
Posty: 488
Rejestracja: 15 stycznia 2008, 17:52

Re: [LITERATURA] Koniec Miasta

Post autor: NiRa »

Zarzut, że jest tego zbyt mało znam już bardzo dobrze. Ale jak zaczynam się nadmiernie rozpisywać to zaczynam się nudzić i daje sobie spokój z robotą, nie jestem Tolkienem, by opisywać drzewo na trzech stronach :P:
Opowiadanie miało być bez przekleństw, nie wiem czy mu to wyszło na dobre, czy nie.
Strażnicy... ummm... to było tka dawno, że chyba będę musiała opowiadanie przeczytać jeszcze raz i może sobie przypomnę co wtedy miałam na myśli a czego nie zapisałam. Skleroza nie boli.
Spacje są żywe i łażą gdzie chcą! Naprawdę! :prz

-Medyk! Czy ja umrę?
-Niewykluczone.
ODPOWIEDZ